Leśnicy nie przebierają w słowach. Lasy płoną przez ludzką głupotę
Podpalenie to prawdopodobna przyczyna środowego pożaru w Fordonie. Spłonęło ok. 30 ha lasów należących do miasta i Nadleśnictwa Żołędowo. Leśnicy apelują: nie przeszkadzajmy strażakom w akcjach ratunkowych!
Postępowanie wyjaśniające prowadzi policja. - Na miejscu już w czwartek rano pracowali biegli - informuje kom. Przemysław Słomski z KW Policji w Bydgoszczy. Choć strażacy podkreślają, że w tym miejscu interweniują dość często, np. z powodu bezmyślnego wypalenia traw, a mieszkańcy od pierwszych chwil mówili o podpaleniu, policja nie dostawała wcześniej zgłoszeń o podejrzanych sytuacjach.
Zakaz wstępu!
W czwartek w południe w Fordonie byli też leśnicy. - Oceniamy straty, ale w pierwszej kolejności umieściliśmy informacje o zakazie wstępu na teren pogorzeliska - mówi Krzysztof Sztajnborn z Nadleśnictwa Żołędowo. - I dziś, i w czasie trwania akcji gaśniczej było na miejscu sporo niepotrzebnych osób. Ludzie nagrywali filmiki, robili zdjęcia, tak jakby zbieranie lajków w mediach społecznościowych było najważniejsze. Ktoś nawet puścił drona nad palącym się lasem - w czasie, gdy w akcji brały udział samoloty! To bezmyślność, która mogła skończyć się bardzo źle. Apeluję, by w takich sytuacjach nie przeszkadzać strażakom.
W najtrudniejszym momencie z ogniem na Górkach Fordońskich walczyło 26 zastępów straży pożarnej z Bydgoszczy i okolic oraz dwa samoloty. W sumie na ratunek ruszyło ok. 100 osób. - 21 razy dwa Dromadery biorące udział w gaszeniu pożaru lasu w Fordonie korzystały z naszego Portu Lotniczego w Bydgoszczy, lądując i startując w celu uzupełnienia wody - napisał w środę wieczorem w mediach społecznościowych Zbigniew Ostrowski, wicemarszałek województwa.
Spłonęły prawie 24 ha lasów należących do miasta i ponad 5 ha lasów na terenie Nadleśnictwa Żołędowo, a w nich ok. 45-letnie drzewa.
Winny człowiek
Strażacy mówią wprost: za pożary lasów najczęściej odpowiada człowiek. - Przez cały ubiegły rok w Bydgoszczy i powiecie bydgoskim strażacy wyjeżdżali do płonących lasów 118 razy - mówił nam w środę po południu kpt. Karol Smarz, oficer prasowy KM PSP w Bydgoszczy. Na godzinę przed wybuchem pożaru w Fordonie.
Mówię na podstawie mojego doświadczenia, a pracuję już w lasach 40 lat: najczęściej przyczyną pożarów w lasach jest głupota ludzka! Spacerowicze rzucają niedopałki, zostawiają niebezpieczne śmieci, a nawet palą ogniska.
W marcu zeszłego roku do gaszenia lasów bydgoscy strażacy wyjeżdżali 3 razy, w kwietniu 7. W tym roku w marcu również doszło do 3 takich podpaleń, ale w kwietniu było ich już 14 (stan na 17 kwietnia, ok. godz. 14).
Straty, które powstały w wyniku zeszłorocznych pożarów lasów sięgają kwoty 133 tys. zł. W tym roku to już 5 tys. zł, ale ten rachunek na pewno wzrośnie po analizie sytuacji w Fordonie.
- Mówię na podstawie mojego doświadczenia, a pracuję już w lasach 40 lat: najczęściej przyczyną pożarów w lasach jest głupota ludzka! Spacerowicze rzucają niedopałki, zostawiają niebezpieczne śmieci, a nawet palą ogniska - mówi Krzysztof Sztajnborn.
Palą się też trawy
W zeszłym roku strażacy odnotowali 294 pożary traw w Bydgoszczy i powiecie bydgoskim (37 z nich wybuchło w marcu, 73 w kwietniu). W tym roku, do 17 kwietnia, było ich już 86 (z tego 31 w marcu, 48 w kwietniu). Szacunkowo ocenia się straty po zeszłorocznych pożarach traw na 25 tys zł. W tym roku kwota już osiągnęła zawrotną wartość 190 tys., bo doszło do dwóch dużych pożarów na uprawach trzcin energetycznych.
- Prawo zabrania wzniecania otwartego ognia - przypomina kpt. Karol Smarz z KM PSP w Bydgoszczy. I ostrzega: jeśli zwykłe (jak się niektórym wciąż wydaje) wypalanie traw przekształci się w niekontrolowany pożar (a o to nie trudno), ten, kto wzniecił ogień, popełnia wykroczenie. Jeżeli w wyniku zdarzenia zagrożone będzie bezpieczeństwo ludzi lub mienie wielkiej wartości, czyn będzie zakwalifikowany jako przestępstwo. A za nie grozi kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
Strażacy oceniają, że do wielu pożarów dochodzi przez to, że właściciel terenu próbował „uprzątnąć” go, wypalając trawę.
- Tylko że wypalanie traw jest kompletnie bez sensu - podkreśla Jarosław Mikietyński z Ogrodu Botanicznego UKW w Bydgoszczy. - To mit, że popiół po wypaleniu trawy użyźni glebę. Ogień zabija wszystkie żywe organizmy na łące: cierpią trzmiele i pszczoły, które przez zadymienie tracą orientację, giną dżdżownice, ptaki (a trwa okres lęgowy!), jeże, gryzonie… A żeby mieć na łące ładną, soczystą trawę, wystarczy ją skosić jesienią, a wiosną poddać wertykulacji.
Na portalu zrzutka.pl trwa zbiórka pieniędzy na posadzenie nowego lasu w Fordonie. Internauci zadziałali błyskawicznie