Leszek Dobrzyński: Szczecin trzeba przewietrzyć, potrzebne są nowe pomysły i nowe standardy
Będzie pan kandydatem na prezydenta Szczecina?
Nie zanosi się na to. Jestem w miejscu, w którym doskonale się sprawdzam, tu jest dużo do zrobienia, a moje ambicje są całkowicie zaspokojone. Ale nie mówię też NIE. Jest jeszcze sporo czasu, różne decyzje mogą zapaść.
A chciałby pan?
Myślę, że niespecjalnie. Ale to wyzwanie, jeżeli bym się za to zabrał, to z pełną energią. Mam parę pomysłów i wizji tego, co powinien zrobić prezydent takiego miasta, jak Szczecin.
A jak nie pan, to kto?
Na pewno odpowiedni kandydat, który dostanie poparcie szczecinian, znajdzie drogę do ich serc, ale też będzie w stanie pokazać wizję miasta. Przekona, że można więcej, lepiej, szybciej i powie szczecinianom: chodźcie za mną, budujemy lepszy Szczecin, wychodzimy z marazmu, zacznijmy znowu być dumni ze Szczecina, z naszych osiągnięć. Przedstawimy człowieka z energią, charyzmą, takiego, który porwie szczecinian.
A teraz nie jesteśmy dumni z miasta?
Myślę, że mamy poczucie, że inni nas wyprzedzili. Mówiąc „inni” mam na myśli miasta, zwykle ze Szczecinem porównywane. Widzimy jak ze Szczecina ludzie wyjeżdżają, wiemy, że nasze uczelnie są mnie popularne. Dobrze by było przemysł i naukę pchnąć. Wiem, że modnie jest mówić: jestem szczecińskim patriotą. Ale oprócz mówienia potrzebne są fakty, liczby, wzrost gospodarczy, lepsza jakość życia, lepsze miejsca naszych szkół i uczelni w rankingach. Budowa świadomości, że tu jest moje miasto, w którym się fajnie żyje.
Nie czuje się pan trochę odpowiedzialny za obecny stan miasta? Od ponad 6 lat Prawo i Sprawiedliwość jest w koalicji z prezydentem i współrządzi Szczecinem.
Odpowiedzialny? Nie. Nie można mówić, że współrządzimy. Pan Piotr Krzystek na podstawie prawa jest suwerenem. To jego decyzje, to jego rządzenie widzimy na co dzień. Mamy swojego wiceprezydenta, ale on jest tylko urzędnikiem Piotra Krzystka, trudno uznać to samodzielną politykę.
Ale w Radzie Miasta wspieracie prezydenta.
Wspieramy, ale w wielu kwestiach się z nim spieramy.
Czy Szczecinem rządzi klika?
W Szczecinie, tak jak w wielu innych miejscach, potrzebne jest otworzenie okien. Potrzebne jest przewietrzenie, nowa atmosfera, nowy powiew działania, nowe standardy. Potrzebny jest ktoś, kto mieszkańców, ale i urzędników porwie do lepszego działania. Do lepszej pracy, do lepszych perspektyw. Wiele razy mówiłem do prezydenta Krzystka, że jest bardziej buchalterem, takim księgowym, niż wizjonerem. Ale patrząc na miejskie inwestycje, buchalterowanie różnie mu wychodzi.
I dlatego nie będzie mógł startować w przyszłych wyborach?
A to się jeszcze okaże. Jesteśmy dopiero w trakcie dyskusji o zmianie ordynacji.
Kiedy PiS pokaże swojego kandydata na prezydenta?
Może na przełomie roku, może to być wiosną 2018 r. Nie ma chyba potrzeby wcześniejszego prezentowania takiej osoby.
Opozycja twierdzi, że w przyszłorocznych wyborach chcecie tylko jednej tury głosowania na prezydentów, wójtów i burmistrzów.
Te pomysły są cały czas analizowane. Jeżeli będzie to przedyskutowane, skonsultowane, przeprowadzimy rachunek ekonomiczny i polityczny, sprawdzimy czy jest to zgodne z prawem, to rozpoczniemy nad tym szerszą dyskusję.
Kiedy chcielibyście pokazać swoje pomysły na nową ordynację?
Żeby mogło to być wdrożone w najbliższych wyborach, powinniśmy to pokazać jeszcze przed wakacjami. Chyba, że będzie to pomysł na zmiany kilkustopniowe, bo może niektóre pomysły zostaną wdrożone później.
Pojawiła się pogłoska, że do sejmików będą mogły wystawiać kandydatów tylko ogólnopolskie partie i stowarzyszenia. Skłoniło to prezydenta Krzystka to założenia stowarzyszenia Bezpartyjni. Jak pan ocenia tę inicjatywę?
Rozumiem, że prezydent Krzystek chce podbijać swoją stawkę w grze. To nie pierwsza taka inicjatywa. Nie podoba się mi się i idea, i nazwa, która zalatuje fałszem. Jestem za tym, by do wyborców podchodzić w sposób otwarty i szczery. Jak ktoś jest politykiem - a jest nim każdy, kto uczestniczy w wyborach i bierze udział w polityce, nie może mówić, że jest „bezpartyjny”. Krzystek ma przecież swoją małą lokalną partię, a teraz - zamierzając startować do sejmiku - chce powiększyć pole jej działania. Uczciwiej byłoby powołać oficjalnie partię i nawet nazwać ją Bezpartyjni. Może wyborcy docenią dowcip, no chyba, że chcą być oszukiwani.
Kolejne sondaże wskazują, że dystans między PiS a Platformą Obywatelską jest coraz mniejszy. Czy jest to wynik brukselskiej akcji premier Szydło czy też społeczeństwo jest już zmęczone?
Nasze wewnętrzne badania też potwierdzają, że nam spadło, ale dystans między PiS a Platformą nie jest tak dramatycznie mały, jak pokazują oficjalnie publikowane sondaże. Jest to na pewno efekt kłamliwych kampanii, które się pokazują, jest to także rezultat naszych błędów, których nie uniknęliśmy. Nie jesteśmy ani partią świętych, ani tych, którym się wszystko udaje. Ale jedno jest pewne - Donalda Tuska poprzeć nie mogliśmy. To sprawa godności i honoru. Innego wyjścia nie było. Nie ma też co ukrywać, że także w część naszych sympatyków tego nie zrozumiało. Sam słyszałem głosy, że „trzeba było tego Tuska zostawić, po co to ruszać, przegraliśmy...” Ale trawestując znane powiedzenie: nie pytaj, co Polska zrobiła dla Tuska, ale zapytaj, co Tusk zrobił dla Polski. Jak wspierał Polskę? Co zrobił, by uzyskać poparcie rządu? Czy brał udział w aktywnym zwalczaniu rządu premier Beaty Szydło? Tutaj odpowiedzi są jednoznaczne.
Ale to o partię rządzącą chodzi czy o Polskę?
Tusk w grudniu angażował się w próbę obalania obecnego rządu, mimo iż jest przewodniczącym znaczącego europejskiego ciała, więc powinien zachować neutralność i nie wtrącać się w wewnętrzne sprawy.
To PiS powinien się zdecydować: czy Tusk ma nam pomagać, czy się nie wtrącać?
A co Tusk takiego dla Polski zrobił? Jeżeli jest gotowy, by wyrażać swoje zdanie na temat tego, co się dzieje na scenie politycznej w Warszawie, to proszę podać przykład, gdzie zadziałał pozytywnie? Do tej pory takich przykładów nie ma. Powstaje pytanie: skoro nie zrobił kompletnie nic, by poparcie trzymać, to dlaczego rząd polski ma pozwolić, by taki człowiek utrzymał się na wysokim eksponowanym stanowisku? Może lepiej pokazać innego kandydata, który gwarantuje bezstronność, dyskusję, współpracę. Nasz kandydat miał doświadczenie i znakomite CV. Rząd Beaty Szydło nie mógł poprzeć kogoś, kto co najmniej raz w miesiącu zdziela ten rząd drewnianym młotkiem po głowie.
Powiedział pan, że wewnętrzne sondaże potwierdzają spadek poparcia dla PiS. Jarosław Gowin mówi, że jest to efekt otwarcia zbyt wielu frontów. Czy przygotowujecie kontrofensywę, która poprawi notowania?
To nie jest rzecz w kontrofensywie, ale w ciągłym kontakcie z wyborcami. Wygraliśmy, mimo naszej znacznie słabszej pozycji medialnej. Nie mieliśmy poparcia znaczących mediów, a mimo to osiągnęliśmy sukces. To był efekt setek spotkań. W Polsce trwa spór, ale nie jest on taki jak w krajach rozwiniętej demokracji, gdzie są różne racje i raz jedni, a raz drudzy zdobywają większość. W Polsce spór jest znacznie głębszy - wolnościowy. Platforma Obywatelska stoi na pozycjach zawłaszczających wolność i demokrację. Stąd cały ten obóz przez 27 lat przyzwyczaił się do tego, że obojętnie, kto rządził, to zawsze ich było na wierzchu. Teraz przeżyli szok. Przestali już być uprzywilejowaną kastą. Środowisko tzw. „Salonu” uważa, że demokracja jest wówczas, kiedy oni mają władzę. Kiedy do władzy dochodzi ktoś spoza ich kamaryli to jest faszyzm, rasizm, nacjonalizm, dyktatura”. To chore. Widzą, że państwo przestaje być teoretyczne, że gospodarka odnotowuje świetny wzrost. Boją się naszego sukcesu.
Minister Elżbieta Rafalska zapowiada zmiany w programie 500+. Czyżby okazało się, że zbyt wielu jedynaków pobiera świadczenie?
Różnica między planem a wykonaniem jest dość istotna, bo pobierających jest milion więcej niż się spodziewaliśmy. Mamy sygnały, że nie niektórych gminach i powiatach są zdecydowane przyrosty liczby w porównaniu z sąsiadami i skłaniają one do przyjrzenia się sprawie. Może trzeba uczulić lokalne organy, by sprawę badały, bo być może rodzice „polepszają” dane, a urzędnicy niekoniecznie wszystko sprawdzają. Statystyki są pozytywne, odnotowujemy przyrost urodzin rzędu 10 czy 15 procent. To sukces tego programu choć może się wydarzyć, że z czasem siła 500+ może osłabnąć.
Czy będziemy budować okręty podwodne w Szczecinie?
Na pewno byśmy chcieli, ale czy będziemy? To jest pytanie między innymi do Mateusza Morawieckiego. On musi określić, czy nas na to stać, bo to szalenie kosztowna i ambitna inwestycja. To pytanie do naszych partnerów, czyli firm, które mają w tej mierze doświadczenie. Oni są „za”. Na spotkaniu w Szczecinie, rozmawiałem z przedstawicielami firm Krups i Saab, którzy mówią, że są gotowi do współpracy. Diabeł pewnie tkwi w szczegółach. Wiem, że wiele osób po ujawnieniu tej informacji głośno drwiło, że sobie Macierewicz zbuduje okręty podwodne. Oczywiście, możemy pomysł obśmiać, mówiąc, że to mrzonka i głupota, ale o wiele lepiej spróbować zmierzyć się z wyzwaniem. To nie jest zadanie na dzisiaj, jutro, czy za miesiąc. Nie na ten rok, ale za dwa lata, trzy... Uważam, że warto już teraz dyskutować, by przezwyciężyć nasz wrodzony minimalizm czy kompleksy. a ą