Lex Ardanowski: Przeciwnicy polowań, mimo zakazu, nadal będą patrzeć na ręce myśliwych
- Specustawa lex Ardanowski nie powstrzymuje ruchu antyłowieckiego do zaprzestania monitorowania polowań i sygnalizowania o łamaniu przez myśliwych zasad i prawa – mówią poznańscy aktywiści sprzeciwiający się polowaniom. Myśliwi z kolei podkreślają, że zapisy mają na celu zwiększenie bezpieczeństwa podczas polowań.
Specustawa Lex Ardanowski do prawa łowieckiego w celu zwalczania chorób zakaźnych (przede wszystkim afrykańskiego pomoru świń – ASF) weszła w życie z końcem stycznia, po tym jak prezydent Andrzej Duda złożył pod nią podpis.
Lex Ardanowski. Kara więzienia za wejście do lasu
Jej zapisy wzbudzają jednak wiele kontrowersji nie tylko wśród aktywistów i miłośników zwierząt, ale także wśród zwykłych obywateli. Bowiem z jednej strony ustawa nakłada na myśliwych, polujących na dziki, dodatkowe obostrzenia związane ze stosowaniem się do zasad bioasekuracji. Z drugiej, to także lista zakazu dla osób postronnych, które chciałyby wejść do lasu w trakcie polowań. Od teraz każdy, kto będzie chciał przeszkodzić w polowaniach, może spędzić rok w więzieniu. W przypadku odstrzałów sanitarnych grozi kara nawet 3 lat pozbawienia wolności. Zapisy te obowiązują nie tylko przy polowaniach zbiorowych, sanitarnych, ale także komercyjnych – dewizowych.
Przedstawiciele poznańskiego okręgu Polskiego Związku Łowieckiego podkreślają, że zapisy specustawy zostały stworzone przede wszystkim w celu zwiększenia względów bezpieczeństwa, a także możliwości przeprowadzenia skutecznego polowania.
Polecamy:
- Od wejścia w życie nowych przepisów nie mieliśmy przypadku, by ktoś próbował blokować polowania. Wcześniej zdarzało się, że grupa aktywistów starała się przeszkodzić w wykonywaniu swoich obowiązku kołom z Pobiedzisk czy Poznania
– mówią myśliwi.
Prezes koła łowieckiego „Ratusz” z Poznania, Grzegorz Wasilewski potwierdza, że otrzymywali informacje o planowanych blokadach polowań.
- Jednak nigdy fizycznie nie przeszkodzono nam w wykonywaniu naszych obowiązków. Gdyby tak się stało to po prostu byśmy odwołali polowanie. Bezpieczeństwo nasze, osób odwiedzających las jest najważniejsze. Wychodzimy z założenia, że trzeba współżyć ze sobą, mimo odmiennych poglądów – mówi.
- Kiedyś spotkała nas nieprzyjemna sytuacja, gdy jeden z myśliwych zauważył, że ktoś podciął naszą ambonę myśliwską. Nie wiemy czy ktoś dla żartu, z głupoty. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale podkreślamy, że na taki obiekt wchodzą nie tylko myśliwi, ale także obserwatorzy zwierząt, leśnicy
– dodaje Grzegorz Wasilewski.
Lex Aradnowski. Będą blokady polowań?
Poznański ruch antyłowiecki, który już wcześniej protestował przeciwko Lex Ardanowski, podkreśla, że mimo zakazów wciąż będzie monitorował działania myśliwych.
- Specustawa lex Ardanowski nie powstrzymuje ruchu antyłowieckiego do zaprzestania monitorowania polowań i sygnalizowania opinii publicznej o łamaniu przez myśliwych zasad i prawa. Wręcz przeciwnie. W każdej sytuacji, kiedy na naszych oczach pojawi się kilku myśliwych, gotowych do degradacji przyrody, znaczyć to będzie, że to my jesteśmy pełnoprawnymi uczestnikami spaceru, a oni najwyraźniej nie dopełnili wymaganych zaleceń
– piszą przedstawiciele Poznaniacy Przeciwko Myśliwym.
Aktywiści, powołując się na przykłady z innych miast, podkreślają, że także poznańscy myśliwi nie stosują się do zasad bioasekuracji. – Domagamy się zniesienia niebezpiecznej ustawy. Ona nie zwalcza ASF – mówią. - Patrzyliśmy, patrzymy i będziemy patrzeć na ręce myśliwym przed i podczas polowania, kiedy dochodzi do łamania przez nich rozporządzeń i prawa, a dochodzi wciąż i wciąż.