Liczyć w PRL-u nie nauczyli
W sporze o Trybunał Konstytucyjny Prawo i Sprawiedliwość stosuje broń, która świetnie sprawdziła się w bitwie o prezydenturę i parlament.
Również główny „trybunalski” harcownik, poseł Stanisław Piotrowicz (dawny PRL-owski prokurator), nie waha się sięgać po - delikatnie mówiąc - przekłamania. Aby zdyskredytować sędziów TK, zarzucił im lenistwo twierdząc, że zajmują się średnio sześcioma sprawami w roku.
Tymczasem w roku 2015 Trybunał wydał (cytuję za komunikatem ze stron TK): „w toku rozpoznania merytorycznego (orzekanie o zgodności aktów prawnych z Konstytucją, w pełnym składzie albo w składach 3- i 5-osobowych) − 63 wyroki, 109 postanowień kończących (umarzających) postępowanie, (...) w toku wstępnej kontroli skarg konstytucyjnych i wniosków (...) według stanu na 21 XII br.: 719 postanowień (419 o odmowie nadania biegu − jednoosobowo i 300 w składzie trzyosobowym o uwzględnieniu albo nieuwzględnieniu zażalenia). Ponadto - po zbadaniu − skierował zarządzeniami do merytorycznego rozpoznania 60 skarg konstytucyjnych i wniosków.”
Te liczby mają się nijak do „rewelacji” posła PiS. Wszystko można powiedzieć o PRL-u, ale nie to, iż ówcześni aparatczycy - a Piotrowicz był jednym z nich - nie potrafili liczyć.