Okazały budynek przypomina o czasach, gdy ludzie masowo pisali listy. Przedstawiamy dzieje kołobrzeskiej poczty i jej urzędników.
Choć usługi pocztowe znane były już w antyku, w państwach europejskich w pełni doceniono ich zalety dopiero w czasach nowożytnych.
Kurierzy z XVIII wieku i pocztowy dyliżans
Nie inaczej było w Kołobrzegu, skąd pierwsi kurierzy z listami regularne kursy w świat rozpoczęli dopiero w XVIII w. Prawdopodobnie wówczas na terenie miasta powstał stacjonarny punkt pocztowy, mieszczący się przy obecnej ul. Budowlanej, tam gdzie później wzniesiono synagogę, a dziś stoi wieżowiec.Olbrzymi wpływ na rozwój tej metody komunikacji nad ujściem Parsęty miało uruchomienie w 1838 r. stałego połączenia Kołobrzeg-Koszalin.
Obsługujący je dyliżans pocztowy, który oprócz listów i paczek przewoził również pasażerów, przybywał do miasta pięć razy w tygodniu. Kolejne usprawnienie systemu przyniosła rozbudowa linii kolejowych na Pomorzu Środkowym, odnotowana od końca lat pięćdziesiątych dziewiętnastego stulecia. Jesienią 1860 r. zainstalowano w mieście pierwsze automaty telegraficzne - do obsługi specjalnej stacji, ulokowanej w budynku poczty przy ul. Budowlanej, skierowano 14 królewskich urzędników.
Dwa nowe urzędy, poczta to ważna instytucja
O tym, że poczta odgrywać zaczęła ważną rolę w życiu lokalnej społeczności świadczy fakt, iż sześć lat po proklamowaniu w Wersalu narodzin Cesarstwa Niemieckiego, w Kołobrzegu powstały dwa nowe urzędy. Opatrzony numerem 2 znajdował się nieopodal dzisiejszej ul. Rodziewiczówny (od grudnia 1904 r. przy ul. Zdrojowej). W związku z położeniem w rejonie portu nazywano go Kołobrzeg-Ujście (Colbergmuende), taka też nazwa widniała na stemplu przybijanym na kopertach.
Urząd numer 3 mieścił się na narożniku ulic: Żurawiej oraz Jedności Narodowej.
Zarówno kołobrzeżanom, jak i gościom rok rocznie odwiedzającym miasto, hasło „poczta” kojarzy się z okazałym, neogotyckim budynkiem, położonym przy skrzyżowaniu ul. Armii Krajowej i ul. Dworcowej. Gmach ten, pierwszy z reprezentatywnych w tej części śródmieścia, oddano do użytku w 1884 r. Oprócz ścian z ciemnoczerwonej, klinkierowej cegły, wówczas wyróżniała go też pokaźna, przeszklona rozeta zainstalowana od frontu oraz okrągły zegar nad głównym wejściem. Dziś oku wnikliwego obserwatora nie ujdą małe figurki krasnoludków, ukryte przy gzymsie; lokalna legenda głosi, że każdy, komu uda się je dostrzec bez pomocy osób trzecich, ma zapewnione długoletnie szczęście.
Pierwsza w mieście centrala telefoniczna
Nowoczesność w najlepszym wydaniu zagościła w głównym budynku pocztowym 8 lat po jego otwarciu. Wtedy zainstalowano tam pierwszą w mieście centralę telefoniczną; koszt jej budowy pokryły wspólnie władze miasta, cesarski urząd pocztowy oraz osoby prywatne. Pierwotnie pozwalała ona na połączenia z trzema numerami: Pałacem Nadbrzeżnym (nr 1), biurem spedytora Paula Mampe, mieszczącym się przy ówczesnym Placu Cesarskim (nr 2) oraz, zlokalizowanym niedaleko poczty, Hotelem Kaiserhof (nr 3).W związku ze wzrostem liczby mieszkańców miasta, opisywany obiekt został rozbudowany. Od 1929 r. poza częścią główną, korzystano z dwóch, nowo powstałych skrzydeł bocznych. Wewnątrz znalazło się również miejsce dla pierwszej na Pomorzu Środkowym, automatycznej centrali telefonii przewodowej.
Kilka wzorów stempli, marzenie filatelisty
Oprócz rozwoju tej, początkowo traktowanej jako odrębna, branży pocztowej, nie rezygnowano z wysyłania listów, widokówek oraz paczek. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat, kołobrzeski urząd posługiwał się kilkoma wzorami stempli, które dziś stanowią obiekt westchnień filatelistów. Początkowo, na podłużnej lub okrągłej pieczęci umieszczano jedynie nazwę miasta - „Colberg” oraz cyfry arabskie oznaczające dzień i miesiąc nadania przesyłki. Ciekawy wzór obowiązywał w latach 1850-1859, wówczas wewnątrz czterech pierścieni wpisany był, przyporządkowany Kołobrzegowi, numer kodowy 255.
Od 1889 r. używać zaczęto dodatkowego określenia „Ostseebad”; utrzymało się ono praktycznie do końca II wojny światowej.W trakcie walk o miasto w marcu 1945 r., wszystkie trzy urzędy pocztowe znalazły się za ostatnią linią obronną twierdzy. Podobnie jak 90 proc. budynków, znacznie ucierpiały one podczas bitwy. Po kapitulacji niemieckiego garnizonu dzieła zniszczenia dokonali żołnierze Armii Czerwonej. To za ich sprawą, z gmachu głównego zniknęła centrala telefoniczna, która niedługo potem pojawiła się w jednym z biur poczty radzieckiej w Woroneżu.
Jedyny łącznik ze światem zewnętrznym
Poza tym obiekt został podpalony, tym razem albo przez szabrowników, albo dywersantów pohitlerowskiego podziemia - Wehrwolfu. Ponowne uruchomienie poczty miało istotne znaczenie dla polskiej społeczności Kołobrzegu - stanowiło w zasadzie jedyny jej łącznik ze światem zewnętrznym. Krótko po zdobyciu miasta, pionierzy korzystali z posterunków polowej poczty Wojska Polskiego, następnie jej funkcje przejęły improwizowane urzędy cywilne. Przez pierwsze kilkanaście miesięcy z miasta można było jedynie listy wysyłać, funkcjonowała też tylko wewnętrzna sieć telefoniczna.
Od 1948 r. urzędnicy pracowali w przystosowanym, północnym skrzydle gmachu przy obecnej ul. Armii Krajowej. Jego całkowita odbudowa możliwa była dopiero jedenaście lat później, w związku z dekretem wydanym przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów PRL.
Inwestycję sfinansowała Dyrekcja Okręgowa Poczty i Telekomunikacji w Szczecinie, jej koszt oszacowano na 2 mln zł. Ostatecznie, od czerwca 1961 r. budynek z końca XIX w. ponownie wrócił w ręce pocztowców. Swą funkcję pełni do dziś, a ostatnią modernizację przeszedł niedawno, bo 7 lat temu. Na terenie Kołobrzegu działa też 6 innych punktów, z których nadać możemy przesyłki, tak samo jak czynili to nasi przodkowie.