Powiedzmy sobie szczerze: także w środowisku dziennikarskim niesympatycznych, a nawet zupełnie już odrażających postaci nie brakuje.
Taki na przykład Vlado Taneski, maceodoński dziennikarz pisując do czasopism „Nova Makedonija” i „Utrinski Vesnik”. Sympatyczny, spokojny, pracowity i ceniony. Zwłaszcza za artykuły o serii trzech, wyjątkowo brutalnych zabójstw kobiet, do jakich doszło w mieście Kiczewo w 2005, 2007 i 2008 roku. Ciekawie napisane, pełne szczegółów świadczących, że autor jest dobrze poinformowany. Aż za dobrze, co zwróciło uwagę prowadzących śledztwo. Taneski pisał np. o rodzaju kabla telefonicznego, którym zabójca dusił ofiarę, a tego szczegółu policja nie ujawniała. W czerwcu 2008 roku, w dzień po aresztowaniu Taneski popełnił w celi samobójstwo. Testy DNA potwierdziły, że to on był mordercą kobiet.
Na tym tle dość banalnego zabójstwa dopuścił się popularny egipski prezenter telewizyjny Ehab Salah, który latem 2010 roku, po kłótni małżeńskiej zastrzelił swą żonę.
Zupełnie za to niebanalną postacią był Zygmunt Bielaj, a w rzeczywistości Iwan Ślezko, bohater jednej z najbardziej frapujących afer kryminalnych powojennej Polski. Bielaj oskarżony został o porwanie w czerwcu 1970 roku a następnie zabójstwo popularnej płockiej lekarki Stefanii Kamińskiej. Jej ciała nigdy nie znaleziono. Podczas kolejnych procesów na jaw wyszły inne jego zbrodnie i cały jego niesamowity życiorys - żołnierza, najpierw sowieckiego, potem polskiego, który został w Polsce, chwytał się różnych fachów, nie cofał się przed zbrodnią, ostatecznie pod ukradzionym nazwiskiem Bielaj osiadł w Koninie. Tam pracował w bibliotece, był także lokalnym korespondentem „Gazety Poznańskiej” - co wpisuje go na nasza listę
Tuż obok umieśćmy nazwisko Wojciecha Świerkowicza, dziennikarza „Kuriera Szczecińskiego” w pierwszych, powojennych latach istnienia gazety. Redaktor Świerkowicz pisał też słuchowiska radiowe, powieści. Świerkowicz to także fikcyjne nazwisko. Ktoś kiedyś policzył że ukrywający się pod nim człowiek posługiwał się łącznie 16 różnymi nazwiskami. Najbardziej znane jest to prawdziwe: Ludwik Kalkstein, bodaj najgroźniejszy agent gestapo w polskiej konspiracji, współodpowiedzialny m.in za aresztowanie Grota-Roweckiego.
Wróćmy do naszych czasów i do innych kategorii przygód z prawem. W sierpniu tego roku Sąd Okręgowy w Łodzi skazał na 10 lat Romana K. byłego księdza a potem redaktora naczelnego antyklerykalnego tygodnika „Fakty i mity”. Oskarżony był o nakłanianie do zabójstwa żony i nadużycia finansowe. Kilka lat temu dość głośno było o tym, że w tygodniku Romana K. pod pseudonimem publikować miał Grzegorz Piotrowski, esbek skazany w procesie toruńskim za zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki. I na nim nasz przegląd antygwiazd żurnalistyki możemy zakończyć.