LISTY Z AMERYKI. Demokracja Colta, czyli 300 mln strzelb i pistoletów

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Matusik
Przemysław Osuchowski

LISTY Z AMERYKI. Demokracja Colta, czyli 300 mln strzelb i pistoletów

Przemysław Osuchowski

W minioną sobotę na ulice amerykańskich miast wyszło w milczącym proteście co najmniej pół miliona ludzi. W większości młodych.

Największa demonstracja odbyła się w Waszyngtonie. Obywatelski ruch Never Again założyli nastolatkowie z liceum w Parkland na Florydzie. Kilka tygodni temu w tamtejszym szkolnym campusie zginęło w strzelaninie 17 osób. Sobotnie manifestacje wsparte przez wielu celebrytów mają zmusić władze federalne do zaostrzenia regulacji pozwalających obywatelom USA dysponować bronią palną.

Nie takie to jednak proste w kraju, w którym prawo do posiadania broni jest jednym z podstawowych konstytucyjnych praw (sławna druga poprawka). A masowe protesty wcale nie obrazują rzeczywistego stosunku Amerykanów do używania pistoletów, strzelb, nawet broni maszynowej, zwanej tu „ofensywną”.

Odwiedziłem kiedyś strzelecki jarmark w Sonorze w Kalifornii. Nawiasem mówiąc, kolekcjonerskie (no bo rzecz dotyczy najpopularniejszego amerykańskiego hobby) targi odbywały się w szkolnej hali sportowej. Na stoiskach przeważała broń historyczna, od czasów wojny secesyjnej po tę używaną w... Iraku i Afganistanie. Tej współczesnej było co najmniej 20 procent.

Na dziesiątkach ławek (wyglądających na szkolne) broni długiej i krótkiej leżało wieleset sztuk. Niektórzy z oferentów dysponowali dziesiątkami strzelb, karabinów, pistoletów i rewolwerów. W leniwe weekendowe popołudnie setki gości pieściło nie tylko wzrokiem poszczególne egzemplarze. Nie widziałem wprawdzie na żadnym stoisku pospiesznych zakupów, ale transakcji zawierano sporo. Broń była oczywiście w stu procentach sprawna, gotowa do użycia. Na niektórych ławkach była informacja, że towar jest dostępny tylko dla posiadaczy odpowiednich zezwoleń. Ale nie jest tajemnicą, iż „papiery” takie wyrabia się w kilka godzin, bez wielkiego zachodu, a kosztują tyle co hamburger. Gdy zacząłem pstrykać zdjęcia, przegoniono mnie z hali (mimo wykupionego biletu). Byłem tam „obcym ciałem”, a impreza odbywała się pod patronatem Krajowego Stowarzyszenia Strzeleckiego (NRA).

Pozostało jeszcze 59% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Przemysław Osuchowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.