Łódź ma nową sieć szkół. Czy zadowoli rodziców i Annę Zalewską?
Można? Można! Tak duże miasto jak Łódź poradziło sobie z opracowaniem nowej sieci szkół i zasłużyło na odwiedziny Anny Zalewskiej, minister edukacji. Wprawdzie sieć nie jest idealna, ale minister z kuratorem wskażą, co trzeba poprawić.
Od wizyty minister Zalewskiej w Łodzi minął tydzień. Radni uchwalili nową sieć dzień przed jej przyjazdem. Z tej perspektywy można już próbować ocenić działania władz Łodzi wobec trudnej misji narzuconej przez rząd, ale mnóstwa odpowiedzi brakuje.
Przede wszystkim wiadomo jak zakończą żywot gimnazja. Z 41 szkół tego typu 11 wygaśnie w swoich siedzibach do czerwca 2019 r. (bo nie będą miały pierwszaków na skutek rządowej reformy).
Sporo gimnazjów połączy się z placówkami innych typów - w ich ramach będą działać wygasające oddziały gimnazjalne. 10 gimnazjów wygaśnie przy podstawówkach, 9 - przy ogólniakach, 5 - przy szkołach zawodowych.
Cztery kolejne gimnazja będą zamieniać się w podstawówki - na bazie kadry wygasających szkół. Radni PiS proponowali rządzącej miastem koalicji PO-SLD, aby takich zamian było więcej. Mówili nawet o powrocie do sieci sprzed ery gimnazjów (to właśnie one zajmowały miejsca części podstawówek przed dwudziestoma laty). Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi odpowiedzialny za oświatę, nie chciał się zgodzić na pomysły PiS. Tłumaczył weto sytuacją demograficzną - zdecydowanie mniej korzystną niż w latach dziewięćdziesiątych.
Wokół jednej z nowych podstawówek toczył się ostry spór. Na jej powstanie, w miejsce Gimnazjum nr 34, nie godziły się szkoły, które teraz będą konkurować z nową podstawówką na Widzewie-Wschodzie.
Właśnie o zbyt małą liczbę podstawówek w nowej sieci (90 zamiast 86) podejrzewa Łódź Anna Zalewska. Do minister dobiegły bowiem sygnały, że w części z nich będzie dwuzmianowość, a ta jest „klęską cywilizacyjną”.
Magistrat tłumaczy, że dwuzmianowość dwuzmianowości nierówna. Tzn. w Łodzi początek lekcji dla części klas, owszem, zaplanowano później niż o godz. 8 rano, ale będzie to np. 9-10, nigdy zaś np. godz. 14.
Jak jest naprawdę z tą dwuzmianowością, zapewne właśnie sprawdza Grzegorz Wierzchowski, łódzki kurator oświaty, który ma prawo wymagać poprawek w uchwale o sieci szkół od samorządu.
Okazało się, że zamiana w podstawówkę nie była w Łodzi jedyną drogą ratunku.
Magistrat wskazał do „odratowania” także Gimnazjum nr 1, które zamieni się w nowe liceum (z klasami językowi: angielską i francuską) razem z Gimnazjum nr 28 w jego obecnej siedzibie.
Taka decyzja rozbudziła nadzieję trzech innych wygaszanych gimnazjów (zawsze lepiej dla kadry stworzyć samodzielny ogólniak niż po wcieleniu gasnąć jako część istniejącego od lat), ale dalszych zgód Treli na zupełnie nowe liceum nie było. W Gimnazjum nr 19 doszło wprawdzie w tej sprawie do okupacji sali gimnastycznej przez rodziców, ale okazało się, że działają oni bez ustalenia celów akcji z dyrektorem tej szkoły.
Takie wystąpienia rodziców (albo cytat z dyrektorki Gimnazjum nr 30, jednej ze szkół, która bezskutecznie chce zostać ogólniakiem, tuż przed sesją: „Nie dostąpiłam od Tomasza Treli choćby zaszczytu usłyszenia - odczep się, babo”) świadczą, że prowadzone w styczniu konsultacje społeczne nie były idealne. Magistrat chwalił się nimi jako największymi w Polsce: przedstawił łodzianom dwa warianty, z których w lutym powstał trzeci, negocjowany aż do dnia sesji.
Wariantom nie towarzyszyły szacunki magistratu dotyczące liczby zwalnianych nauczycieli. Swoje ma łódzki ZNP (reforma ma kosztować pracę 400 nauczycieli oraz 200 pracowników niepedagogicznych).
MEN widzi ten aspekt reformy w zupełnie innych barwach: minister przed tygodniem mówiła o 99 dodatkowych etatach, podczas gdy w grudniu prognoza resortu dla Łodzi wynosiła 75 nowych etatów (ogłoszona przez zastępcę Zalewskiej).
Oceniając ten przyrost, związkowcom z ZNP pozostaje z nadzieją wyczekiwać kolejnej wizyty kogoś z kierownictwa MEN, zaś młodzi i chętni do pracy w oświacie powinni spodziewać się zasypania ofertami: do września prognoza MEN dla Łodzi wyniesie zapewne ok. 200 etatów.