Łódź to niezwykłe miasto
Rozmowa z Małgorzatą Górecką, dyrektorką Szkoły Podstawowej nr 36 im. Zenona Wasilewskiego w Łodzi
W tym roku łódzka, miejska inauguracja roku szkolnego odbyła się w Szkole Podstawowej nr 36. Czy to dla was duże wyróżnienie?
Na pewno. Cieszymy się, że władze miasta doceniły naszą szkołę i zechciały u nas rozpocząć rok szkolny.
Czy szkoła ma długie tradycje?
Oj tak! Nasz szkoła istnieje od 1912 roku. Co prawda miała przez ten czas siedzibę w różnych miejscach. Ale jako szkoła nr 36 funkcjonuje już 105 lat.
Od niedawna macie nowego patrona. Co spowodowało, że został nim Zenon Wasilewski, twórca „Semafora”?
Zadecydowała o tym szkolna społeczność. Od początku lat 90. nie mieliśmy patrona. Wcześniej był nim Aleksander Zawadzki. Później przez wiele lat szkoła nie miała patrona. Zaczęliśmy szukać nowego. Chcieliśmy, żeby patron był związany przede wszystkim z naszym miastem. Pojawiły się dwie kandydatury. Zgłosili je nauczyciele i uczniowie. Jednym z kandydatów na patrona byli łódzcy „Zawiszacy”, a drugim właśnie Zenon Wasilewski, twórca polskiej animacji lalkowej i założyciel „Semafora”. Przez rok przedstawialiśmy kandydatów na patronów. Trwała kampania „Bohater”. Potem odbyło się głosowanie wśród uczniów, nauczycieli i rodziców. Myśleliśmy, że Zenon Wasilewski wygra zdecydowanie. Jednak jego przewaga nad „Zawiszakami” nie była tak duża. Ale dzięki temu, że byli kandydatami na patrona naszej szkoły poznaliśmy też ich historię.
Czym pani szkoła może się jeszcze pochwalić?
Prowadzimy wiele działań pozalekcyjnych, współpracujemy z lokalnym środowiskiem przy ogólnopolskich, a nawet międzynarodowych projektach. Od lat współorganizujemy „Festiwal Sztuki Małego Dziecka”. Natomiast od 2012 roku uczestniczymy w projekcie „Partnerstwo bez granic”. Polega on na współpracy ze szkołami na Ukrainie. Co roku jeździmy z naszymi uczniami do Kostiuchnówki na uroczystość pobrania „Ognia niepodległości”. Bierzemy udział w „Świątecznej paczce dla Wołynia”, czyli dla Polaków i Ukraińców, którzy tam mieszkają. Dzieci jeżdżą na kolonie na Ukrainę. Przyjmujemy też w Polsce młodych Ukraińców i nauczycieli ze szkół partnerskich. Od 10 lat organizujemy również międzyszkolny konkurs „Łódź w liczbach”. Mamy certyfikaty szkoły, która jest organizatorem procesów innowacyjnych. Jako jedyna szkoła w województwie braliśmy udział w informatycznym, pilotażowym programie „Mistrzowie kodowania”.
A pani jest łodzianką?
Jestem „wżeniona” w Łodzi. Pochodzę ze Zgierza. Łodzianinem jest mój mąż, absolwent XXVI LO.
Polubiła pani Łódź?
Bardzo! Gdy jeżdżę po Polsce to zastanawiam się w jakim mieście mogłabym jeszcze mieszkać. Oprócz Łodzi jest nim Gdynia. Ale ani ja, ani moja rodzina poza Łódź nie emigrujemy. Doceniamy piękno tego miasta.
Ma pani tu swoje ulubione miejsca?
Mam. Ale też takie, których nie lubię, jak na przykład Manufakturę. Moim ulubionym miejscem jest zaś Park im. Poniatowskiego. Kocham też Karolew na którym mieszkam od 35 lat.
Za co można polubić Łódź?
Można polubić za to jak wygląda, a jest wyjątkowa. Niestety, często tego nie doceniamy. A wyjątkowość naszego miasta uświadamia mi działanie w międzynarodowych projektach. Gdy przyjmujemy uczestników „Socratesa”, „Erasmusa” czy też gdy przyjeżdżają do nas goście ze wschodu. Oni nam zwracają uwagę na piękne miejsca w Łodzi. Podkreślają, że jest secesyjna, zielona. Zwracają uwagę na różne cudowne detale, których mieszkańcy miasta na co dzień nie zauważają.
Uczniowie pani szkoły poznają historię Łodzi?
Uczą się jej na lekcjach historii, ale również dzięki konkursowi „Łódź w liczbach”. To konkurs matematyczny, ale podszyty regionalizmem. Każdego roku ma inny temat przewodni. Były nim łódzkie parki, secesja, szlak bajkowej Łodzi czy fabrykanckich pałaców. Moi nauczyciele opublikowali scenariusze lekcji dotyczące właśnie regionalizmu, o tym jak poznawać swoje miasto, jego historię.
Tak więc życzę udanego roku szkolnego, a uczniom nie tylko pani szkoły, samych piątek i szóstek...
Dziękuje, ale chciałabym, żeby jeszcze stanęli na wysokości zadania jeśli chodzi o formę zachowania i wychowania. Kładziemy bardzo duży nacisk właśnie na wychowanie naszych uczniów. Cieszę się, że przynosi to efekty. Wielu uczniów zmienia szkoły i przenosi się do naszej. Oczywiście nie brakuje różnych trudnych przypadków, ale potrafimy sobie z nimi radzić, pracować.
Rozmawiała Anna Gronczewska