Łódzki tunel średnicowy: małe metro, duże ryzyko
Za cztery lata powinniśmy pojechać łódzkim metrem. Ale czy pojedziemy? Do tej pory ważne łódzkie inwestycje rzadko kończono na czas.
Przyszła kolejna dobra wiadomość w sprawie tunelu kolejowego pod Łodzią, szumnie zwanego małym metrem – Unia dołoży do niego ponad 400 mln euro. I jak wszystko dobrze pójdzie, za cztery lata tym metrem pojedziemy. A czy wszystko dobrze pójdzie?
Prace mają się rozpocząć już w przyszłym roku. Niestety, wielkie inwestycje w Łodzi rzadko kiedy zaczynają się i kończą zgodnie z harmonogramem. Tak było przecież z autostradami A1 i A2, z dworcem Fabrycznym. Fakt, że są pieniądze z Unii, nie przesądza o dotrzymaniu terminów. A trzeba trzeba przypomnieć, że to inwestycja wyższego ryzyka technicznego niż budowana na powierzchni autostrada. I że jeszcze za rządów Jerzego Kropiwnickiego, kiedy były pierwsze przymiarki do tunelu, głośno wyrażano obawy o trwałość budowanych ponad sto lat temu kamienic, często na piasku.
Co oczywiście nie znaczy, że na budowę metro trzeba kręcić nosem. To przełomowa inwestycja dla miasta. Tyle że wielka euforia często kończy się później jeszcze większym rozczarowaniem. A więc optymistycznie, ale trzeźwo.