Longin Chrustowski z Żor: Traciłem przytomność, pogotowie nie przyjechało
Longin Chrustowski z Żor potrzebował pomocy pogotowia, gdy zasłabł nad ranem. Jego żona dwa razy wzywała karetkę. Przyjechała za trzecim razem. Dlaczego?
Longin Chrustowski z Żor, który przeżył cztery zawały i blisko 10 lat jest po przeszczepie serca, skarży się na opieszałość pogotowia. Gdy niedawno zemdlał i potrzebował pomocy, karetka dwukrotnie nie przyjechała na wezwanie jego żony Danieli. Dopiero trzeci telefon do dyspozytora pogotowia - po kilku godzinach, gdy pan Longin po raz trzeci poczuł się źle - spowodował, że ratownicy zjawili się w jego mieszkaniu.
- W nocy z 4 na 5 lutego wstałem z łóżka i zemdlałem, przewróciłem się. Żona Daniela zadzwoniła po pogotowie na 999. Byłem nieprzytomny. Usłyszała od dyspozytora, że ma mi zmierzyć ciśnienie. Karetka nie przyjechała. Po około 5-10 minutach żona zadzwoniła po pogotowie po raz drugi, gdy ja nadal byłem nieprzytomny. Tym razem w słuchawce usłyszała, że ma zmierzyć mi temperaturę. Nikt z pogotowia znowu się nie zjawił. Po jakimś czasie odzyskałem przytomność. Jednak rankiem - około godz. 9, gdy zajmowała się mną opiekunka, bo żona była na rehabilitacji - znowu zemdlałem. Opiekunka wykonała telefon po pogotowie. Tym razem przyjechała do mnie karetka. Byłem bardzo słaby i za bardzo nie kojarzę przyjazdu ratowników. Dostałem środek przeciwbólowy, ale nie otrzymałem skierowania na badania. Pogotowie odjechało - relacjonuje Longin Chrustowski, mieszkaniec osiedla Księcia Władysława.
Dlaczego pogotowie dwukrotnie nie zjawiło się w mieszkaniu u żorzanina? Jaka jest wersja zdarzeń z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, które wysyła karetki w Żorach do pacjentów?
- Po raz pierwszy wzywano dla pacjenta karetkę pogotowia o godz. 5.46, bowiem skarżył się na ból głowy i miał problem z chodzeniem. Dyspozytor medyczny wyjaśnił osobie wzywającej karetkę, jak ma postępować z pacjentem przewlekle chorym. Zalecał ponowny kontakt, gdyby działo się z nim coś gorszego. Drugi telefon, odnotowany w naszym systemie, był o godz. 5.52 i według dyspozytora również brak było wskazań do zadysponowania zespołu Systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego. Trzeci telefon pod numer 999 wykonała opiekunka z MOPS-u o godz. 8.52. Podała nam informację, że pacjent skarży się na ból głowy i nogi, trzęsie się i słania, jest słaby. Dyspozytornia medyczna przyjęła zgłoszenie. Na miejscu okazało się, że parametry życiowe pacjenta są w normie, boli go głowa. Wizyta zakończyła się pozostawieniem go w domu z zaleceniem kontroli u lekarza rodzinnego. Wyjaśniam, że wszystkie rozmowy z dyspozytornią medyczną są nagrywane. Zawsze można sprawdzić, czy wezwanie karetki pogotowia było zasadne czy nie - mówi nam Jerzy Wiśniewski, rzecznik prasowy WPR w Katowicach, któremu wyraźnie nie spodobało się - jak twierdzi - „podważanie wiarygodności i szkalowanie dobrego imienia dyspozytorów i pracowników WPR w Katowicach” przez mieszkańca Żor.
- Dodam na koniec, że w tej sprawie rozważymy możliwość podjęcia kroków prawnych w stosunku do pacjenta, który podważa zaufanie do pracy naszych dyspozytorów i ratowników medycznych oraz próbuje naruszać dobry wizerunek WPR w Katowicach - dodaje Jerzy Wiśniewski, rzecznik prasowy WPR w Katowicach.
*Salon Maserati w Katowicach otwarty! Poznaj tajemnice legendarnych samochodów
*Abonament RTV na 2016: Ile kosztuje, kto nie musi płacić SPRAWDŹ
*Horoskop 2016 dla wszystkich znaków Zodiaku? Dowiedz się, co Cię czeka
*Jesteś Ślązakiem, czy Zagłębiakiem? Rozwiąż quiz
*1000 zł na dziecko: JAK DOSTAĆ BECIKOWE? ZOBACZ KROK PO KROKU