Los lekarzy rodzinnych w rękach polityków
Dlaczego z podstawowej opieki zdrowotnej nie są zadowoleni ani lekarze, ani pacjenci? Jakie błędy popełnili reformatorzy ochrony zdrowia?
Temat jakże aktualny: „Podstawowa opieka zdrowotna - plusy i minusy obecnego systemu i nowy plan terapeutyczny ministra zdrowia”. Tak zatytułowaliśmy debatę medyczną „Gazety Pomorskiej”, którą połączyliśmy z wręczeniem nagród laureatom 4 edycji „Plebiscytu Medycznego”.
Nasze zaproszenie przyjęli: Barbara Nawrocka, rzeczniczka prasowa oddziału NFZ w Bydgoszczy, dr Tadeusz Dereziński z „Eskulapa” w Gniewkowie, dr Krzysztof Buczkowski, szef Praktyki Lekarza Rodzinnego w „Juraszu”, dr Jerzy Rajewski, szef Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Kujawsko-Pomorskiem, i dr Dariusz Jałocha, konsultant wojewódzki w dziedzinie medycyny rodzinnej.
Ponad godzinna dyskusja koncentrowała się na tym, co przez minionych 17 lat przeszkadzało w stworzeniu dobrego modelu opieki zdrowotnej realizowanej przez lekarzy rodzinnych (we współpracy z pielęgniarkami i położnymi).
Nasi goście przypomnieli, że kiedy w 1999 r. wchodziła w życie reforma ochrony zdrowia, lekarzom rodzinnym przyznano rolę „przewodników po systemie”.
- Obecny system jest zły i chory - zdiagnozował trwający „układ” dr Jałocha. - Tyle mówiło się o lekarzach rodzinnych, tymczasem rolę pierwszoplanową odgrywa podstawowa opieka zdrowotna. Nigdy zbiorowość nie będzie przewodnikiem. Musi być lider, a może nim być tylko lekarz rodzinny. Tymczasem my nawet nie podpisujemy kontraktów z NFZ, może to zrobić tylko POZ.
Z konsultantem wojewódzkim polemizował dr Dereziński.
- Nie ma znaczenia, czy opiekę sprawuje dobrze wykształcony lekarz POZ, czy lekarz rodzinny bądź internista. To są niuanse, które miałyby znaczenie, gdyby szanowano zarówno lekarza POZ, jak i rodzinnego, a także pozostały personel. To nieszanowanie zaczyna się na studiach. Przychodzący do nas na praktyki studenci II i III roku medycyny wiedzą, że w POZ pracuje „spam lekarski”, co to wysyła pacjenta na SOR, a sam pije kawusię i trzyma rękę na kasie z NFZ. Wszędzie, gdzie pacjent pójdzie, słyszy: - A u specjalisty był? Otóż lekarz rodzinny, tak jak pediatra czy internista, to wysokiej klasy specjalista!
W ocenie dr. Derezińskiego wszystkie strony systemu ochrony zdrowia muszą pamiętać, że oprócz praw są także obowiązki.
- A obowiązkiem pacjenta jest chcieć być zdrowym - to znaczy przestrzegać zaleceń lekarza, stawiać się na kontrole, zdrowo się odżywiać, robić badania profilaktyczne, nie unikać ruchu czy fizycznego wysiłku. Tymczasem medykalizacja tak zmieniła mentalność pacjenta, że ma on zakodowane, iż zdrowie to robienie badań i jedzenie leków. I to jest problem. Oprócz nieszanowania personelu!
Wady obecnego systemu punktował dr Rajewski: - To finanse, kadry i organizacja pracy. W tych trzech obszarach nie dopracowaliśmy się doskonałości. Trudno się temu dziwić, skoro na ochronę zdrowia przeznaczamy 4,45 proc. PKB. To po prostu wstyd. Niemcy wydają 10 proc., Czesi - prawie 7 proc.
O tym, że w kraju brakuje lekarzy, pielęgniarek i innego personelu medycznego, wiadomo od dawna. Jest źle, a będzie gorzej. Według szefa KLR, „stoimy przed totalnym krachem, takim jaki miał miejsce w Wielkiej Brytanii, gdzie na gwałt ściągano lekarzy z Pakistanu, a potem z Europy Wschodniej”.
- Co do organizacji pracy: Polski system nastawiony jest na drogą diagnostykę w szpitalach i w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. W krajach Europy Zachodniej diagnostyka jest prowadzona w opiece podstawowej. Tu koszt jest 10 razy mniejszy niż w szpitalach - mówił dr Rajewski.
W debacie poruszono też kwestię „psucia roli lekarza rodzinnego” poprzez np. skreślanie z listy POZ badań takich jak np. tomografia komputerowa czy rezonans magentyczny.
- Badania TK i RM lekarze podstawowej opieki zdrowotnej mogli zlecać w 2009 roku, od 1 stycznia 2010 roku już nie - przypomniała Barbara Nawrocka, która przytoczyła m.in. dane dotyczące finansowania POZ w regionie i liczby umów. - Obecnie mamy zawartych 312 umów z lekarzami POZ (499 miejsc udzielania świadczeń). Tylko w I półroczu lekarze POZ udzielili w naszym województwie prawie 4,5 mln porad.
Zdaniem uczestników debaty, narzekania pacjentów na brak dostępu do lekarza rodzinnego są krzywdzące. - To kwestia organizacji pracy. W mojej poradni pacjent z pilną sprawą jest przyjęty w tym samym dniu. W wielu europejskich krajach pacjenci czekają trzy dni na wizytę - mówił dr Buczkowski.
O planowanych przez rząd zmianach w POZ ciągle niewiele wiadomo (projekt założeń trafił do konsultacji).
- W tym, co zrobią politycy, leży klucz do naprawy systemu. Od nas naprawdę niewiele zależy - podsumował dr Jałocha.