Losy referendum w Nowym Miasteczku wciąż się ważą...
Sytuacja w gminie zmienia się ostatnio jak w kalejdoskopie. Jeszcze w marcu wydawało się, że zwolennicy odwołania burmistrz Danuty Wojtasik będą musieli obejść się smakiem. Jak informowaliśmy wówczas na łamach „GL”, komisarz wyborczy odrzucił część podpisów, wymaganych do przeprowadzenia głosowania. - Zakwestionowano ok. 140 podpisów. Myślę, że będziemy się odwoływać od tej decyzji, ponieważ większość odrzucono ze względu na użyty przez podpisujących się mieszkańców skrót „N. Miasteczko” - wyjaśniał nam wówczas Wojciech Jachimowicz, pełnomocnik grupy referendalnej.
Przypomnijmy, że wątpliwości komisarza wzbudzał też sposób informowania mieszkańców o inicjatywnie. Chodziło o miejsce i czas rozwieszania stosownych obwieszczeń. Do złożenia odwołania faktycznie doszło, a w ubiegłym tygodniu poznaliśmy wynik tego działania. - Jesteśmy po rozprawie w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, gdzie zaskarżyliśmy postanowienie komisarza. I to postanowienie zostało uchylone w całości. Powiem szczerze, że jestem zaskoczony, ale oczywiście pozytywnie - mówił nam tuż po ogłoszeniu decyzji sądu W. Jachimowicz.
Zwolennicy referendum znów wskoczyli więc na właściwe dla siebie tory, choć teoretycznie od decyzji sądu może jeszcze odwołać się komisarz. Czy tak się stanie? - Czekamy na uzasadnienie wyroku - mówi „GL” Stanisław Blonkowski, dyrektor zielonogórskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. - Sąd ma 14 dni na przedłożenie uzasadnienia, z kolei komisarz ma 14 dni od jego otrzymania na podjęcie decyzji - precyzuje.
- Nie byłam stroną postanowienia, więc trudno mi odnieść się do strony merytorycznej rozstrzygnięcia sądu - komentuje z kolei burmistrz Nowego Miasteczka, Danuta Wojtasik. - Skoro podjęto taką decyzję, to zapewne były ku temu przesłanki. Choć nie ukrywam, że zaskoczyło mnie to rozstrzygniecie, ponieważ zawsze przy okazji weryfikacji list z podpisami poparcia, wykreślane były przez komisarza podpisy z niepełną nazwa miejscowości, więc dla mnie konieczność użycia pełnej nazwy jest od dawna oczywista. Ponadto wszyscy mieszkańcy doskonale wiedzą, że obwieszczenia w formie, jaką inicjator referendum przedłożył komisarzowi wraz z wnioskiem, nie były wywieszone w sposób zwyczajowo przyjęty. A uznanie przez sąd informacji medialnej za wystarczającą jest dziwne - mówi pani burmistrz. - Ludzie doskonale widzą, że celem inicjatorów referendum jest przywrócenie na stanowisko mojego poprzednika - komentuje.
Co na to wspomniany poprzedni burmistrz?
Wiesław Szkondziak o dziwo nie deklaruje się dziś jako kandydat w ewentualnych wyborach na szefa gminy. - Do tego jeszcze daleka droga. Póki co prowadzę swoją działalność, dobrze się w niej realizuję - mówi. Ostro ocenia jednak rządy D. Wojtasik. - W naszym środowisku nic się nie robi. Jedynie to, co zostało po mnie jeszcze jakiś czas działało. Okazało się, że wszystkie obietnice wyborcze nie mają pokrycia. Społeczeństwo można oszukać raz. Drugi raz to się już nie uda - komentuje W. Szkondziak.