Lotnisko, które jest daleko, ale ma być bardzo blisko
W Centralnym Porcie Komunikacyjnym, 100 km od Łodzi, ma powstać 35 tysięcy miejsc pracy, a licząc z miejscami utworzonymi pośrednio - nawet 140 tysięcy. Taki moloch musi wpłynąć na gospodarkę Łodzi i regionu. Pod warunkiem, że powstanie. A to może być droga przez mękę.
Wielkiego portu lotniczego sto kilometrów od Łodzi jeszcze nie ma, ale są już szacunki, że obsłuży 50 mln pasażerów rocznie, będzie kosztował 35 mld zł, zatrudnienie znajdzie tam 35 tys. osób, a licząc z pośrednio utworzonymi miejscami pracy - nawet 140 tys. I wcale nie musi zagrozić funkcjonowaniu łódzkiego portu lotniczego, a nawet przeciwnie.
Zanim jednak zaczniemy liczyć, ile z tych miejsc pracy w Centralnym Porcie Komunikacyjnym mogą zdobyć mieszkańcy Łodzi i regionu łódzkiego i zastanawiać się, czy w CPK będą pensje na poziomie stolicy, Łodzi czy Sieradza, przyjrzyjmy się jaki w ogóle jest plan na sfinalizowanie inwestycji, której skalę można porównać z budową portu w Gdyni w okresie międzywojennym. Z biura pełnomocnika rządu ds. budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego otrzymaliśmy zapewnienie, że 10-letni okres przyjęty jako termin realizacji inwestycji jest całkowicie realny. Jak to wygląda w szczegółach?
W przyszłym tygodniu pod obrady Rady Ministrów trafi projekt uchwały w sprawie uznania CPK za inwestycję zgodną z polityką rządu. Po jej przyjęciu przez rząd w ciągu trzech miesięcy przygotowany zostanie projekt specustawy wspierającej proces inwestycyjny. W terminie tym wybrani zostaną też doradcy, których zadaniem będzie przygotowanie materiałów niezbędnych dla powstania koncepcji architektonicznej i współpracujący przy identyfikacji ryzyk oraz warunków wykonalności przedsięwzięcia. W ciągu kolejnych dwóch lat zakończyć się mają przygotowania w zakresie badań środowiskowych, struktury finansowania, pozwoleń oraz zgód wymaganych przez prawo, a także opracowania dokumentacji. Następne dwa lata zajmie przygotowanie projektu architektonicznego. Sama budowa ma zabrać od 5 do 6 lat, a ostatnie pół roku zajmie przeniesienie ruchu lotniczego z Lotniska Chopina na Okęciu do CPK. I już. No nie tak „już”.
Niemcy nie dali rady, a my damy?
Na jakie problemy narażona jest tak potężna inwestycja, dobrze pokazuje historia budowy portu lotniczego Berlin Brandenburg im. Willy’ego Brandta. Port ten ma zastąpić trzy berlińskie porty lotnicze: Tempelhof (już zamknięty), Tegel i Schönefeld. To w tej chwili największa inwestycja infrastrukturalna w Niemczech. Ma obsługiwać w początkowej fazie do 27 mln pasażerów rocznie, a po ewentualnej rozbudowie nawet 45 mln, czyli nieco mniej niż polski CPK w Stanisławowie.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień