Ludzie chcą darmowej komunikacji. Magistrat prosi o więcej cierpliwości
Podatnicy za miejskie autobusy płacą już milion złotych. Większość i tak wybiera własny środek transportu. Co zrobić, by to się zmieniło?
Petycja w sprawie rozwoju bezpłatnej komunikacji miejskiej do magistratu wpłynęła jeszcze w kwietniu. Autorzy pisma zwracają uwagę na znaczny odsetek zanieczyszczeń powietrza, za które odpowiada wzmożony ruch kołowy. Wymieniają milionowe inwestycje w poprawę infrastruktury drogowej. Uważają, że gdyby te pieniądze spożytkować na rzecz komunikacji miejskiej, korzyść odnieśliby wszyscy.
„Apelujemy o skupienie się na jak najlepszym wykorzystaniu planowanej sieci komunikacji miejskiej, co da szansę na skokową poprawę jakości podróżowania po mieście. By tak się stało komunikacja miejska musi stać się istotnym elementem systemu zrównoważonego transportu, który uzupełniły by rowery, wypożyczalnie rowerowe i sieć parkingów.” - czytamy w dokumencie, pod którym podpisało się ponad 470 osób.
Sam pomysł nie jest nowy. Darmowa komunikacja regularnie obiecywana jest mieszkańcom przy okazji wyborów. Od dwóch lat magistrat zapewnia, że kalkuluje jego koszty. Także w odpowiedzi na petycję wskazano, że istnieje możliwość uruchomienia darmowych autobusów w przypadku przekroczenia poziomu alarmowego zanieczyszczeń powietrza.
„Od wielu lat tradycją tego miasta jest podejmowanie przez tutejszy urząd konsultacji społecznych przed każdym postępowaniem przetargowym dotyczącym przewozów publicznych” - zaznacza magistrat w piśmie do autorów petycji. Nie pisze jednak, że np. w ubiegłym roku z możliwości wypowiedzenia się skorzystało raptem...trzech pasażerów.
- Ja tam o żadnych konsultacjach nie słyszałem - stwierdza pan Kazimierz, którego spotykamy na jednym z przystanków. - Gdyby były, to na pewno nie omieszkałbym powiedzieć tego co myślę o dojazdach do Kunic. Autobusów jest coraz mniej i są zatłoczone. Kiedyś korzystałem z nich regularnie. Teraz zdarza mi się sporadycznie.
Braków żarskich przewozów jest więcej. Krzysztof Kurpiewski wytyka, że brakuje rozwiązań dla niepełnosprawnych. Monika Pawelec uważa, że sieć nie nadąża za zmianami, jakie zachodzą w mieście:
- W niektórych miastach mieszkańcy mają bezpłatny transport do supermarketów i innych miejsc. Żary i Żagań ciągle się rozwijają, ciągle ktoś coś buduje, a transport stoi w miejscu. Autobusy są przepełnione, brak klimatyzacji, a bilety relatywnie drogie - mówi.
Wyzwaniem dla miasta jest zapewnienie transportu dla trzech tysięcy pracowników strefy przemysłowej. Teraz jeżdzi tam parę autobusów, głównie z centrum. Brak połączeń bezpośrednich z ościennych miejscowości gminy wiejskiej, czy z Żagania. Tymczasem magistrat nie ustaje w wysiłkach, by zbudować nad obwodnicą, która oddziela strefę od miasta, kładkę pieszo - rowerową.
- To fantasmagorie - ocenia radna, Edyta Gajda. - Żadną tajemnicą nie jest, że po mieście rowerzystom jeździ się źle. Ale żeby wydawać grube pieniądze na coś takiego? To już lepiej postawić na bardziej uniwersalne rozwiązania, które uzupełnią dziurawą sieć dróg dla rowerzystów.
- Problemem na strefie są samochody i korki, które tworzą się tam po 15.00 - uważa Leszek Wroczyński, także radny. - Tym ludziom trzeba zapewnić realną alternatywę, choćby w postaci dogodnych połączeń autobusowych, czy nowych rozwiązań drogowych.
Inicjatorzy petycji póki co, odpowiedzi magistratu nie komentują. Liczą, że w przyszłym tygodniu dojdzie do spotkania między nimi, a burmistrz, Danutą Madej. Zdają sobie jednak sprawę, że łatwo ich pomysłu wdrożyć się nie da.
- By miejska komunikacja nie oferowała wyłącznie „podróży wokół komina” musi dość do współpracy Żar z gminą wiejską, czy Żaganiem - mówi Remigiusz Krajniak, prezes Fundacji Rozwoju Ekologicznego „Ekolubusz”. - Tylko tak można stworzyć ofertę, która skłoni ludzi do porzucenia swoich samochodów.
Bezpłatna komunikacja funkcjonuje już w kilkudziesięciu miejscach w Polsce. Za darmo pojedziemy m.in w Żorach, Świerklanach, Goleniowie.
Sieć komunikacyjna nie nadąża za zmianami, jakie zachodzą na mapie naszego miasta