Ludzie się skrzyknęli i... posprzątali rzeczkę Srebrną
Tyle przyjemnych rzeczy można robić w wiosenne popołudnie. Czemu więc kilkadziesiąt osób postanowiło w pocie czoła sprzątać nie swój teren? - Bo tak naprawdę jest nasz - odpowiadali ze śmiechem.
W środę od 16.00 około 50 osób stawiło się na wezwanie wiceszefa gorzowskiego PTTK Zbigniewa Rudzińskiego, by wspólnie oczyścić ze śmieci i odpadów rzeczkę Srebrną i jej okolice. Były panie, panowie, osoby starsze i kilkuletnie dzieciaki. Wszyscy zasuwali w miarę swoich możliwości i sił. Nikt się nie migał. A przecież mogli siedzieć w domach. To w końcu nie ich teren, nie ich śmieci, nie ich sprawa. Przynajmniej w teorii…
Jak nie my, to kto?
Ze wszystkimi nie było szansy porozmawiać, ale z kilkoma osobami się udało. Andrzej z ul. 9 Maja przyszedł sprzątać, „bo przegapić taką akcję to by był grzech” No i Srebrna to jego ulubiona rzeczka. Andrzej Nawojczyk z ekipą harcerzy - „bo tak należy”. - Poza tym w tych okolicach mamy zbiórki. Więc to trochę jednak nasz teren - tłumaczyli.
Grzegorz z os. Sady tylko się uśmiechnął i odpowiedział, że takich akcji, gdy ludzie sami biorą się społecznie do roboty, przegapiać nie wolno. - Chcę, by piękne miejsca były czyste. Mam nawet taki zwyczaj, że jak jadę do lasu, to biorę reklamówkę i ładuję do niej znalezione śmieci. Zawsze jest dzięki temu jedna torba odpadków mniej - powiedział.
Joanna i Artur Rutkowscy z Kłodawy stawili się na sprzątanie, bo lubią przy Srebrnej spacerować. To ich ulubiona miejscówka na przechadzki. - Przyroda nam tyle daje, więc jak możemy się jej odwdzięczyć, to się odwdzięczamy. Choćby sprzątaniem - wyjaśniali.
No i jeszcze pan Marian. On akurat ma dom koło ul. Koralowej. To niedaleko rzeczki. Więc czuł się zobowiązany. Był też pan Marek - zakochany w przyrodzie społecznik , który ostatnio sadzi drzewa (w odpowiedzi na ich masowe przez miasto wycinanie) czy pani Zofia - aż z os. Widok. - To co, że do Srebrnej mam daleko? To jeden z najładniejszych zakątków w Gorzowie. Chciałam dołączyć do sprzątania - mówiła, wyrywając spod ziemi fragmenty… mebli.
Dosłownie wszystko
Tak. Mebli. Bo przy rzece i w rzece od lat zalegały (i w części wciąż zalegają) najróżniejsze odpadki. Obudowy telewizorów, gruz, butelki, reklamówki, dachówki, elementy samochodów, fragmenty krzeseł, części spotu AGD, no i opony. Dziesiątki opon.
- Nie rozumiem, dlaczego ludzie przywożą tu takie odpady. To… nielogiczne. Przecież łatwiej i bez ryzyka można zostawić to wszystko przy osiedlowym śmietniku. Po co wieźć to taki kawał, nosić, podrzucać do rzeki? - dziwili się w identyczny sposób naprawdę wszyscy, którzy wynosili to wszystko potem z zarośli i z wody.
Wielkie środowe sprzątanie to najpewniej tylko… pierwsza edycja akcji. Bo cały czas jest stąd co wynosić. Jednak widać wyraźnie, że jest też komu się za to zabrać. Rąk do pracy nie zabraknie. I Z. Rudziński naprawdę by z tego powodu szczęśliwy!
No i obiecał, że w zamian za wspólny wysiłek będzie nagroda. PTTK wyznaczy wzdłuż Srebrnej malowniczą trasę spacerową.
Jeśli się tu wybierzecie, może warto skorzystać z porady pana Grzegorza i chodzić na takie wycieczki z reklamówką, by zabierać ze sobą śmieci? Proste, praktyczne i działa!