Patrząc na Joannę Rubczyńską, nikt by się nie domyślił, czym się zajmuje. Na pierwszy rzut oka wydaje się wręcz krucha, ale jej drobna postać emanuje spokojem, zdradzając, że wewnątrz kryje się wielka siła. O sobie mówi, że jest osobą pogodną i na co dzień uśmiechniętą, co zaraz potwierdza szerokim uśmiechem. Zawód wykonuje niecodzienny, jest certyfikowanym tanatopraktykiem, co oczywiście większości z nas nic nie mówi.
Tanatopraktyk zajmuje się przygotowaniem zmarłych do pogrzebu, chodzi o pośmiertną toaletę i kosmetykę. Zastanawiające jest jednak, co skłania do wyboru takiej profesji, czy do takiej pracy można trafić z przypadku? J. Rubczyńska zapewnia , że jej wybór był bardzo świadomy, kiedyś marzyła o zostaniu technikiem sekcyjnym, jednak życie potoczyło się inaczej.
Niemały wpływ na wybór zawodu miał popularny kiedyś program „Doktor G - lekarz sądowy”, inspiracja dla wielu tanatopraktyków. Tyle, że na szklanym ekranie, bądź w naszej wyobraźni często pewne rzeczy wydają się łatwiejsze. Pierwszy szok przeżyła na szkoleniu, które zaczyna się od sekcji. -Trzeba przyznać uczciwie, że drastycznie, ale jeśli kandydat przetrwa, później jest już z górki- mówi pani Joanna.- Jednak samo szkolenie nie wystarczy, przygotowując ciała przydają się również zdolności plastyczne i manualne.
Tu okazał się pomocny fakt, że Joanna była wcześniej kosmetyczką i fryzjerką, „robiła” też paznokcie. To bardzo ułatwiło jej pracę, chociaż, jak sama przyznaje, malowanie ciał, to nie to samo co robienie makijażu żywej osobie.
-Jest o wiele trudniejsze, bo zmarli często naznaczeni są chorobami i należy to wszystko zamaskować- nadmienia. - W razie potrzeby zszywa się cięcia posekcyjne, rany powypadkowe, bądź robi się rekonstrukcję. Czasem rodzinie łatwiej jest żegnać się ze zmarłym, gdy ten wygląda spokojnie, bez oznak choroby i cierpienia, makijaż jest więc tu taką kropką nad i.
O tym, jak ma wyglądać zmarły w dniu pogrzebu decyduje rodzina, często jednak w takich momentach jego bliscy zdają się całkowicie na umiejętności Joanny. Musi wtedy sama zdecydować co i jak zrobi, jednak stara się zawsze aby oddani w jej ręce zmarli wyglądali naturalnie.
- Każde ciało wymaga innych zabiegów, więc niczego się nie zaplanuje - przekonuje.- Bywają również zadania specjalne, jak to kiedy zmarła nie miała obu nóg, a jej życzeniem było, aby to ukryć. Została pochowana, tak chciała.
Podczas pracy woli być sama, wtedy jedynie cicho gra radio. Zdarza się , że mówi do zmarłych, których akurat przygotowuje, lub po prostu płacze. - Najgorsze jest przygotowywanie dzieci, to zawsze wywołuje szok i zostaje na długo w pamięci- mówi J. Rubczyńska.- Zdarzają się też osoby wyglądem przypominające kogoś z bliskich, to również wywiera wielki wpływ na psychikę. Nie jest to praca dla każdego, trzeba umieć poskromić emocje, odciąć od tego, co się robi. O zaprzestaniu pracy ze zmarłymi myślała tylko raz, po śmierci brata. Jego też przygotowała do ostatniej drogi, bo obiecała. Jednak ciężar okazał się zbyt wielki,przez kilka miesięcy myślała o zmianie pracy. Później, powoli wróciła do obowiązków, siłę daje jej poczucie robienia czegoś dobrego. Osobisty dramat sprawił, że lepiej rozumie żal po stracie bliskiej osoby, jest lepszym człowiekiem i lepszym tanatopraktykiem.
O swojej pracy opowiada z wielkim szacunkiem, ma świadomość, że z żyjącymi można jeszcze wszystko naprawić, a osoby które przygotowuje na ostatnią drogę, widzi po raz ostatni. Podkreśla, że w tym fachu szansę na dobre wykonanie pracy ma się tylko jedną, niczego nie można później poprawić, ani powtórzyć.
Co robi tanatopraktyk
Przygotowuje od podstaw osobę zmarłą do pogrzebu. Zszywa cięcia posekcyjne i rany, w razie potrzeby robi rekonstrukcje i wypełnienia botoksem. Obmywa i dezynfekuje ciało specjalnymi preparatami, obcina i układa włosy, przycina lub goli zarost, reguluje brwi. Wykonuje makijaż ogólny, lub na życzenie z użyciem ulubionych kosmetyków osoby zmarłej. Zajmuję się paznokciami, poza zwykłą pielęgnacją, można paznokcie pomalować i ozdobić. Ubiera i układa ciało w trumnie.