To nie sentymentalna opowieść. To momentami paskudny dramat ze śmiertelnymi chorobami i plugawymi momentami zniszczenia. To wielka literatura, która ma swój rytm, barwę i stylistykę. Ale literatura pod wielkim napięciem - mówi filozof przyrody Łukasz Lamża
- Przyjmujemy zatem, że istnieje raczej coś niż nic?
- Rozglądam się i widzę książkę, stół, dyktafon. Przynajmniej ze trzy rzeczy.
- Pytałam o to „coś” w sensie filozoficznym.
- Jestem bardzo przyziemnym człowiekiem, dlatego odpowiedziałem bardzo konkretnie. Wiadomo że jest stół? Wiadomo. Chmura? Też, planeta? Jak najbardziej.
- A Wszechświat?
- Jest czymś na sto procent.
-To „coś” znaczy materia?
-Większość rzeczy we Wszechświecie faktycznie jest materią, ale światło już nie.
- Czas chyba też nie.
- Tu mielibyśmy nawet problem z odpowiedzią, czy w ogóle istnieje. W fizyce jest tak, że oprócz większości, prostych, wręcz banalnych spraw, mamy całkiem spory zbiór, niech to będzie worek z napisem „dziwne rzeczy w fizyce”. I tam przynależy czas, przestrzeń i inne równie problematyczne zagadnienia.
- Zaczęłam naszą rozmowę od słynnego pytania Leibniza, żeby się popisać. Pozwolę sobie zatem zacytować całość: „Dlaczego istnieje raczej coś niż nic, zważywszy że nic jest łatwiejsze niż coś”. Z jakiego powodu to zdanie tak rozpala naukowców?
- Gdy człowiek spróbuje wczuć się głęboko w to pytanie, dostrzeże, że jest przerażające. Gdy się je „złapie” i poczuje jego konsekwencję, mrozi krew w żyłach. Każe zastanowić się nad taką alternatywą, że faktycznie mogłoby być tak, że nie ma absolutnie nic. Że nic nigdy nie było i nie będzie. To nie jest pytanie z gatunku, ile jest dwa plus dwa, bo przecież nikt nie spodziewa się na nie odpowiedzi.
- Jeśli zatem przyjmiemy, że Wszechświat fizycznie istnieje, to czy zatem istnieje od zawsze, czy od pewnego momentu?
- Wiemy na pewno, że gwiazdy, galaktyki, atomy, materia miały swój początek. Kiedy próbujemy cofać zegar znanego nam Kosmosu, natrafiamy na granicę około 14 miliardów temu. Tu się pojawia słynny Wielki Wybuch.
- Zgoda, jeśli zatem przyjmiemy, że Wielki Wybuch był początkiem, co było przed nim? No chyba że Wybuch jest pierwszą przyczyną, Nieporuszonym Poruszycielem.
- Kosmologia fizyczna, która zajmuje się ewolucją Wszechświata, nie stawia takich pytań. Ma swoje konkretne metody opierające się na obserwacjach, obliczeniach czy doświadczeniach. Wszystko, co poza nie wybiega, przestaje być nauką, a zaczyna być stąpaniem po grząskim gruncie.
- Takie stąpanie nie kusi?
- Niektórych kusi. Mnie nieszczególnie. W zupełności wystarcza mi poznawanie tego, co wiadomo. Cała książka „Wszechświat krok po kroku” jest opisem piękna tego, co rzeczywiście istnieje. Nic w niej nie zmyślam, filozofuję niewiele, nie gdybam. I faktycznie pytanie „co było wcześniej” może uwodzić, ale też może zwieść na manowce. Tak więc ja bezpiecznie pozostaję przy wulkanach, planetach czy kulce śniegu; przy całej palecie kolorów, którymi dysponujemy tu, na ziemi, różnorodnych strukturach i zapachach. Nie zamęczam się przyczynami Wielkiego Wybuchu, Wieloświatem czy fluktuacjami kwantowymi. Bardziej fascynuje mnie to, co wiadomo, niż to, czego nie.
- Zero transcendencji?
- Zostawiam ją specjalistom.
- Zero pytań o to, kto podpalił lont, jak to pisał Hawking?
- Sam miał problem, by na to odpowiedzieć.
Czytaj więcej:
- Próżnia nie jest nicością?
- Jak to jest, że jesteśmy w stanie dokładnie opisać niemalże krok po kroku, co działo się w trakcie Wielkiego Wybuchu?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień