Łukasz Zbonikowski ma kłopot. W tle telefony służbowe [wypowiedź]
We wtorek do Prokuratury Rejonowej we Włocławku Jan Stocki, były działacz miejskich struktur Prawa i Sprawiedliwość, złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Łukasza Zbonikowskiego, posła PiS.
- Gdy przeczytałem wypowiedzi posła, że te wszystkie oskarżenia dotyczącej jego osoby są bezpodstawne, coś we mnie pękło - mówi Jan Stocki. - Jako były współpracownik mam wiedzę na temat służbowych telefonów w biurze poselskim Łukasza Zbonikowskiego.
Jak twierdzi Jan Stocki, biuro poselskie płaciło za cztery telefony. Jeden należał do posła Łukasza Zbonikowskiego, drugi był w biurze do kontaktów z mediami, z którego wysyłano między innymi zaproszenia na konferencje prasowe, trzeci należał do żony posła, a czwarty do kogoś z rodziny Łukasza Zbonikowskiego. Nikt z pracowników biura nie posiadał służbowego telefonu.
Jan Stocki przyznał, że wie o innych opłatach, ale nie chce jeszcze o tym mówić, dopóki nie sprawdzi tego prokuratura. - Nie chciałbym, aby ktoś zmieniał coś w tych dokumentach.
Były włocławski radny twierdzi, że od 2011 roku jest szykanowany przez posła. Dlaczego wcześniej nie złożył doniesienia do prokuratury? - Nie mogłem do tej pory mówić o niektórych rzeczach ze względu na strach o moją rodzinę. To bardzo wpływowy polityk - dodaje Jan Stocki.
Do włocławskiej prokuratury w tej sprawie wpłynęło także anonimowe zawiadomienie. - W tej sprawie prokuratura będzie prowadziła czynności - informuje Renata Jędrzejczak-Mu-sialik z Prokuratury Rejonowej we Włocławku.
- To kompletne bzdury! To kolejny odcinek publicznej nagonki na mnie jako posła i jako człowieka - skomentował anonimowe doniesienia do prokuratury poseł Łukasz Zbonikowski.