Ma na liczniku ponad milion kilometrów. To kierowca na medal
Rudzianin, Mirosław Majewski to kierowca na medal! Za 20 lat pracy i bezszkodową jazdę został uhonorowany przez Międzynarodową Unię Transportu Drogowego IRU prestiżowym odznaczeniem. takie wyróżnienia dla najlepszych kierowców transportu pasażerskiego i towarowego z firm należących do zrzeszenia krajowych członków MUTD przyznawane są od 1969 roku.
W Polsce niewielu kierowców może pochwalić się tą nagrodą. - Wymagania są surowe. Nasza firma (LINK - przy. autora) zgłosiła kilkanaście osób, ale po weryfikacji wyróżnienie otrzymały 4 - wyjaśnia Mirosław Majewski.
Warto dodać, że dyplom IRU może otrzymać zawodowy kierowca wykonujący swoją pracę nieprzerwanie przez 20 lat, który przejechał milion km, a w ciągu 5 ostatnich lat nie popełnił poważnych wykroczeń przeciwko przepisom ruchu drogowego, celnym lub administracyjnym.
Kierowca na co dzień kursuje pomiędzy Polską a krajami Europy Zachodniej i Południowej. - Wyjeżdżam na 2-3 tygodnie. Za każdym razem trzeba się solidnie przygotować do wyprawy, zabrać ekwipunek. W podróży trzeba być samowystarczalnym - wyjaśnia pan Mirosław. Tak było przez kilkanaście lat.
Jednakże dwa lata temu firma zaproponowała mu stanowisko trenera. - Teraz jeżdżę z młodymi adeptami, którzy nie mają doświadczenia w prowadzeniu pojazdów ciężarowych, a ja wprowadzam ich w arkana naszej pracy- mówi. To trudna praca. Nie każdy się do niej nadaje. - Wyobrażenia o zawodzie są zupełnie inne, ale wszystko weryfikuje się, kiedy człowiek siada za kierownicą. Są tacy, którzy po jednym kursie rezygnują z pracy mówi pan Mirosław.
Każdy zawodowy kierowca musi co pięć lat odnawiać uprawnienia do kierowania pojazdami. - Wiąże się to z koniecznością odbycia kursu na przewóz rzeczy. Szkolenie trwa 35 godzin. Do tego dochodzi jeszcze szkolenie psychologiczne. Po nich należy wykonać badania lekarskie. Zaświadczenia o ukończonych kursach i wynikach badań składa się w wydziale komunikacji danego miasta – wylicza pan Mirosław.
Jak podkreśla, szkolenia są potrzebne. - Z czasem wpada się w rutynę, a ona gubi człowieka – dodaje. Dodatkowo, w firmie, w której pracuje każdy pracownik przy zmianie samochodu, który prowadzi, musi odbyć obowiązkowe szkolenie z jego obsługi. - Firma opłaca kurs obsługi pojazdu u danej dealera. Wielu osobom wydaje się, że wszystkie ciężarówki są takie same, ale to nieprawda. Różnią się od siebie i to znacznie. Takie szkolenie wprowadzające pozwala na zapoznanie się z pojazdem i uniknięcie wielu błędów.
Niebezpieczeństwo związane z wykonywanym zawodem jest duże. I to nie tylko ze względu na warunki drogowe. Przeprawiając się z Francji do Wielkiej Brytanii w ubiegłym roku kierowcy musieli się liczyć z zagrożeniem ze strony nielegalnych imigrantów, którzy atakowali pojazdy w Calais, wdzierali się na naczepy i kradli, bądź niszczyli towar, licząc również na transfer do Anglii. Chwilę grozy przeżył także pan Mirosław. Został napadnięty dokładnie rok temu.
- Była 5 rano, ciemno. Jechałem na prom, żeby przeprawić się do Anglii. Nagle droga została zablokowana kłodami drewna. Auta wyglądają na masywne, ale nie można szarżować. Zatrzymałem się. Z ciemności wyłoniła się grupa 30, może 40 osób. Kiedy uderzyli w samochód, miałem wrażenie, że podniosą go do góry. Część chciała wejść do środka, żeby ukraść towar, część rozcięła dach i wdarła się do środka - wspomina. Sytuacja wyglądała dramatycznie. - Po kilku minutach podjechały inne ciężarówki i grupa rozbiegła się, atakując pojazdy. Po chwili na miejscu pojawiła się policja, a napastnicy uciekli - mówi.
Kierowca zajście zgłosił w porcie. Przeprowadzono kontrolę, policzono straty i zgłoszono ubezpieczycielowi. - W naczepie francuska policja znalazła 10 imigrantów, a angielska jeszcze jednego. Chcieli przedostać się do Anglii - dodaje. Sytuacja uspokoiła się w listopadzie 2016, kiedy zlikwidowano obozowisko, „dżungla” została zrównana z ziemią, ale teraz ponownie w tym rejonie zaczynają się pojawiać grupki.