Maciej Gawłowski: Cieszę się, że coraz więcej ludzi rozumie karate
Rozmowa z Maciejem Gawłowskim, trenerem karate z klubu Olimp
Ma pan satysfakcję, że jest trenerem łodzianki, mistrzyni świata w karate?
To efekt iluś lat pracy. Zdobycie przez Dorotę Banaszczyk mistrzostwa świata to coś niespotykanego na skalę Polski. Kiedyś nie mogliśmy zbliżyć się do medalu mistrzostw Europy, a teraz mamy mistrzynię świata. W zasięgu jest jeszcze kwalifikacja olimpijska.
Ten sukces rodził się jednak w bólach...
Rzeczywiście, wszystko rodziło się bólach. Nie było nam łatwo i nie mówię tu tylko o ostatnim roku. Ten sport nie jest dotowany, nie ma dużo pieniędzy, więc, by go uprawiać, potrzeba wiele samozaparcia.
Jest nadzieja, że pieniądze nadejdą i nie będziecie musieli się martwić o przygotowania Doroty?
[/b]
Jest przede wszystkim nadzieja, że wielu ludzi zrozumie, co to jest karate. Już teraz ministerstwo sportu pomogło, bo zapewniło Dorocie sponsora, który da jedną trzecią środków potrzebnych do przygotowania do udziału w kwalifikacjach olimpijskich. Dorota jest też w Team 100. Wiele osób się odezwało i być może dzięki nim otrzymamy pomoc finansową.
Miasto Łódź wypłaciło obiecaną nagrodę za mistrzostwo świata?
Szuka rozwiązania prawnego, by te pieniądze przekazać. My jesteśmy członkami Polskiej Unii Karate. Uzyskała ona międzynarodową licencję, ale nie ma jeszcze statusu związku sportowego. W związku z tym są problemy. Ale okazało się, że ministerstwo sportu znalazło sposób jak przekazać nagrodę za mistrzostwo świata. Jeśli ministerstwo znalazło rozwiązanie to liczę, że miasto to też zrobi.
Trener mistrzyni świata jest łodzianinem?
Urodziłem się w Łodzi, wychowałem na Retkini, a teraz mieszkam na Teofilowie. A nasz klub Olimp prowadzi zajęcia na Teofilowie, Radogoszczu i na Górnej.
Medal olimpijski Doroty dla Polski i Łodzi to skryte marzenie?
Na pewno. Najpierw marzeniem było, by karate znalazło się w programie igrzysk olimpijskich. Teraz kolejny cel. Tylko najpierw trzeba zdobyć kwalifikację olimpijską.