Maciej Grygorczuk. Człowiek, który wstrząsnął ZUS-em
Wyzwanie rzuca mu rzecznik centrali w Warszawie. Zamiast zjeżdżania na byle czym z budynku ZUS chce, by Grygorczuk wybrał górkę. Śmigać będą i internauci, i pracownicy ZUS! By wywołać uśmiech na twarzach chorych dzieci
O białostockim ZUS-ie mówi cała Polska. Przyjechał do nas nawet rzecznik centrali w Warszawie. Czyżby emerytury miały wzrosnąć o 100 procent? Na to, niestety, musimy jeszcze poczekać. Wizyta rzecznika związana jest z internetowym żartem. Na początku grudnia Maciej Grygorczuk z firmy Lastag (razem z kolegami z Jumper Parku Trampolin) stworzył na FB wydarzenie: „Zjazd na byle czym z dachu ZUS-u”. I ruszyła lawina. Obecnie już prawie 5 tys. osób chce wziąć udział w „imprezie”. Nagrody miał ufundować ZUS, ale jak czytamy w facebookowym wpisie: „Od razu ostrzegamy, będą one tak cienkie jak nasze przyszłe emerytury!”
W zeszłym tygodniu Anna Krysiewicz, rzeczniczka podlaskiego ZUS-u, wyjaśniała, że żadnego konkursu i nagród nie będzie. A żart wcale nie jest śmieszny. Tym bardziej że swoje oburzenie wyraziła przedstawiciela gminy żydowskiej Lucy Lisowska. ZUS stoi wszak na kirkucie.
A organizatorom od początku chodziło tylko o rozpropagowanie kiermaszu charytatywnego, który już w niedzielę odbędzie się po sąsiedzku - w dawnej hali mięsnej. Pieniądze mają być przekazane na rzecz Fundacji Naszpikowani.
- Wydarzenie pod nazwą: Bardzo Fajny Kiermasz zamieściliśmy dużo wcześniej przed Zjazdem na byle czym. FB blokuje jednak inicjatywy, nawet te bardzo szczytne, których organizatorami są prywatne firmy. Stąd też przechodząc pewnego wieczoru obok ZUS-u pomyślałem, by w formie żartu zaprosić ludzi na zjazd. Budynek przypomina wszak skocznię narciarską - opowiada Maciej Grygorczuk .
Przedwczoraj wyjaśnił wszystko na FB. Napisał, że zjazd na byle czym był jedynie żartem. Wielu internautów, sądząc po niektórych wpisach, jest zawiedzionych. Niektórzy faktycznie chcieli potraktować dach białostockiego budynku jak stok narciarski. Są nawet wpisy głoszące, że mimo wszystko 30 grudnia (bo wtedy miała się odbyć fikcyjna „impreza”) internauci przyjdą pod budynek ZUS.
Przybyły wczoraj do Białegostoku rzecznik ZUS Wojciech Andrusiewicz rzucił im rękawicę. - Skoro w Białymstoku są kreatywni ludzie, zróbmy coś wspólnie. ZUS angażuje się w akcje charytatywne. Oczywiście zjazd po dachu nie mógłby dojść do skutku bo nie dałoby się zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom, proponujemy jednak coś innego - mówił podczas konferencji prasowej.
ZUS chce, by internauci znaleźli jakąś górkę, z której można zjeżdżać. - Deklaruję, że ja i pracownicy biura prasowego się stawimy. Zjeżdżać można byłoby nie na nartach czy sankach, ale faktycznie na byle czym - opowiada.
Impreza również miałaby charakter charytatywny. Przy „stoku” prowadzona byłaby zbiórka maskotek czy innych fantów przekazanych później chorym dzieciom.
Na konferencję prasową przybył Maciej Grygorczuk. Podał rękę rzecznikowi. Panowi wymienili się też numerami telefonów.
- Poszukamy takiego miejsca. Może byłoby to w Ogrodniczkach? Jeśli 30 grudnia będzie leżał śnieg zaprosimy wszystkich nie pod ZUS, ale właśnie na stok - mówił.
Cieszył się też, że władze ZUS mają poczucie humoru. - Nigdy bym nie pomyślał, że internetowy żart rozrośnie się do takich rozmiarów - śmiał się Grygorczuk.
Co jednak z gminą żydowską? - Wiedziałem wcześniej, że ZUS, jak i hala mięsna, w której mam firmę, stoją na kirkucie. Jednak wielu internautów nie ma o tym pojęcia. Dzięki temu, że sprawa odbiła się aż takim echem, wzrosła świadomość społeczna - podkreśla nasz rozmówca.
Lucy Lisowska tydzień temu mówiła, że nie można sobie robić żartów w miejscu na zadumę i refleksję, jakim jest kirkut. Teraz jednak cieszy się, że wszystko się dobrze skończyło. - Teraz kiedy na FB jest wpis, że chodzi o akcję charytatywną wszystko stało się jasne. Zresztą chwała panu Maćkowi za to, że większa liczba osób dowiedziała się, że przy ul. Bema jest cmentarz żydowski - komentuje.
Jaki będzie finał całej sprawy okaże się wkrótce. Jeśli ktoś przygotował już sprzęt do zjeżdżania, nie powinien się zmarnować.
Warto przy okazji zastanowić się, dlaczego ZUS przypomina skocznię narciarską.
Jak głosi legenda miejska, tuż przed budową do ZUS-u zgłosili się policjanci. Stwierdzili, że budynek będzie zasłaniał pobliską komendę. Trzeba więc było przeprojektować obiekt. Faktycznie, według pierwotnych planów ZUS miał wyglądać inaczej.