Maciej Łagiewski: Profesor Ludwik Hirszfeld to postać ważna dla Wrocławia
Odkrycia naukowe profesora Ludwika Hirszfelda uratowały życie milionom ludzi. On sam cieszył się wielkim szacunkiem wśród lekarzy na całym świecie. Mimo, że mógł pracować w dowolnym miejscu, wybrał Wrocław.
Ludwik Hirszfeld urodził się w 1884 roku w Warszawie. Po traumatycznych przeżyciach wojennych m.in. mieszkaniu w getcie warszawskim oraz ukrywaniu się u znajomych, w lipcu 1945 roku przyjechał do stolicy Dolnego Śląska. Jak wspominał należał do tych nielicznych osób, które nie czuły się obco we Wrocławiu. Jego przodkowie pochodzili z Berlina, on sam mówił biegle po niemiecku, bowiem edukację medyczną odbył w Würzburgu i Berlinie. Potem pracował w Heidelbergu i Zurychu.
We Wrocławiu pierwszy wykład wygłosił już 6 września 1945 roku. Miasto tonęło w ruinach, a w sali wykładowej brakowało szyb. Nie było też jeszcze studentów. Słuchaczami zostali członkowie Straży Akademickiej, która miał za zadanie ochronę uczelnianego wyposażenia przed szabrownikami. Dla przypadkowych odbiorców temat „Współczesne prądy w bakteriologii” mógł wydawać się mało interesujący, ale wygłaszający wiedział jak temu zaradzić. Profesor słynął ze swoich pasjonujących wykładów, na które przychodziły tłumy słuchaczy. Wkładał w nie mnóstwo emocji i zaangażowania. Zapytany kiedyś jaka jest tajemnica dobrego przemówienia powiedział „Kto chce rozpalić innych musi sam płonąć”. Jemu też powierzono zainaugurowanie pierwszego roku akademickiego we Wrocławiu uroczystym wykładem w Auli Leopoldyńskiej.
Mimo, że był warszawiakiem z urodzenia, potomkiem wielu działaczy społecznych, którzy wielokrotnie stawali w obronie swojej ojczyzny i rodzinnego miasta, pokochał Wrocław i postanowił zostać w nim na zawsze. Gdy w 1946 roku został zaproszony z wykładami do Stanów Zjednoczonych, Amerykanie zaproponowali mu wymarzoną dla naukowca pracę z bardzo dobrymi warunkami finansowymi. Jednak profesor postanowił wrócić do Wrocławia, gdzie czekało na niego wielkie wyzwanie - tworzenie Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Wrocławskiego. Wychowany w duchu patriotyzmu i szacunku do historii traktował to zadanie jak misję, wkładając w nie mnóstwo siły, wielokrotnie pracując od świtu do zmierzchu. Niewątpliwie dzięki osobie profesora Ludwika Hirszfelda wrocławska uczelnia zyskała na znaczeniu.
W środowisku medycznym profesor był znany jako prekursor wielu odkryć naukowych z dziedziny serologii i immunologii. Wprowadził oznaczenie grup krwi 0, A, B i AB, przyjęte na całym świecie w 1928 roku. Oznaczył również czynnik Rh i odkrył przyczynę konfliktu serologicznego, co uratowało życie milionom noworodków. Prowadził walkę z chorobami zakaźnymi, miał również duże osiągnięcia w leczeniu chorób wenerycznych, które w owym czasie były nadal dość powszechne. Zorganizował też sieć krwiodawstwa na Dolnym Śląsku. W 1950 roku otrzymał nominacje do Nagrody Nobla, której ostatecznie nie dostał. Dwa lat później utworzył we Wrocławiu Instytut Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN.
Studenci zapamiętali profesora jako wspaniałego pedagoga. Dbając o ich rozwój naukowy, starał się też zapewnić im jak najlepsze warunki do pracy. Duży nacisk kładł na kondycję fizyczną wśród swoich uczniów. Zorganizował zajęcia sportowe na uczelni, a nawet znalazł pieniądze na wybudowanie boiska do gry w siatkówkę. Profesor Ludwig Hirszfeld zmarł 7 marca 1954 roku w swojej willi przy ulicy Wittiga. Został pochowany na cmentarzu św. Wawrzyńca we Wrocławiu. Kilkanaście lat temu w Galerii Wielkich Wrocławian w Starym Ratuszu odsłonięto marmurowe popiersie tego wybitnego naukowca i wrocławianina z wyboru.
Autor jest dyrektorem Muzeum Miejskiego Wrocławia