Maciej Olesiński: Wierzę, że w tym roku szpitalom nie zabraknie pieniędzy na leczenie
Z Maciejem Olesińskim, nowym dyrektorem podlaskiego oddziału NFZ rozmawiała Urszula Ludwiczak
2 stycznia objął pan stanowisko dyrektora podlaskiego NFZ. Nie jest to miejsce panu obce. Przed laty, przez 7 lat, był pan rzecznikiem praw pacjenta, najpierw w Podlaskiej Kasie Chorych, potem w oddziale funduszu.
Przestałem pełnić funkcję rzecznika praw pacjenta i odszedłem z NFZ w połowie 2006 r. Potem zacząłem specjalizować się w audycie wewnętrznym i kontroli zarządczej, pracowałem w różnych jednostkach, głównie w Warszawie. Ale przez dwa lata byłem też m.in. wicedyrektorem Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Białymstoku. Ostatnio pełniłem funkcję kierownika komórki audytu wewnętrznego w Ministerstwie Edukacji Narodowej.
Dlaczego wrócił pan do NFZ i Białegostoku?
Argumenty były dwa, aby wystartować w konkursie na dyrektora podlaskiego oddziału NFZ. Pierwszy to chęć dalszego sprawdzenia się zawodowego. W pewnym momencie uznałem, że zdobywanie wiedzy, kolejnych umiejętności związanych z finansami publicznymi, kontrolą zarządczą dało mi przygotowanie do tego, aby spróbować sprawdzić się na szczeblu kierowniczym. A drugi argument jest taki, że Białystok jest moim miastem. Tu się urodziłem, wychowałem i wykształciłem. Tu założyłem rodzinę, tu urodziły się moje dzieci. Żona pracuje w Białymstoku, dzieci chodzą tu do szkoły. Ja też nie przeprowadziłem się do stolicy, ale co tydzień dojeżdżałem do Warszawy. I tak naprawdę już od jakiegoś czasu, z uwagi na kwestie rodzinne, orientowałem się, jakie byłyby możliwości powrotu do Białegostoku. Konkurs na dyrektora podlaskiego NFZ wpisał się w te moje potrzeby.
Jaki jest podlaski NFZ po 10 latach?
Widzę, że skład osobowy, uregulowania formalno-prawne, trochę się zmieniły. Natomiast główne zadanie, cel istnienia funduszu, pozostał bez zmian. Zasady finansowania, dostępu do opieki medycznej, analiza kosztów, zasady zawierania umów, kontroli - to wszystko nie jest inne od tego, co pamiętam. Aczkolwiek przez tamte 7 lat pracy patrzyłem na to z perspektywy nie tylko NFZ, ale też pacjentów, którzy często trafiali do mnie z trudnymi sprawami oraz personelu medycznego.
To doświadczenie będzie teraz ułatwiać czy utrudniać panu pracę dyrektora?
Rola dyrektora oddziału jest inna. Dyrektor musi brać pod uwagę wszystkie aspekty dotyczące systemu. Patrzeć przez pryzmat celowego, efektywnego wydatkowania pieniędzy publicznych. Ale musi to być nierozwiązywalnie związane z tym, by zapewniały one bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańcom województwa.
Gdy zostałem rzecznikiem praw pacjenta, jako młody mężczyzna, nie miałem zbytnio styczności ze służbą zdrowia. Ale po kilku latach pracy na tym stanowisku zrozumiałem, że na zdrowie trzeba patrzeć przez pryzmat każdego pojedynczego człowieka, który zmaga się z chorobami i że leczenie nie może być wyłącznie kategorią ekonomiczną.
Organizacja ochrony zdrowia tak naprawdę zmierza do tego, aby jak najsprawiedliwiej i najuczciwiej starać się dzielić dostępne środki, tak aby zapewniać opiekę zdrowotną wszystkim, zgodnie z zasadami konstytucji, ustaw czy przepisów.
Ale nie od dziś wiadomo, że tych pieniędzy jest za mało w stosunku do potrzeb.
Tak jest na całym świecie. Nawet jeśli ciężko od razu gdzieś osiągać stan idealny lub zbliżony do ideału, to według mnie nie jest to argumentem, aby na swoim poletku służby publicznej, bo tak to rozumiem, nie starać się do tego dążyć. Nawet jeśli nie zawsze i nie od razu jest to możliwe.
Rok 2017 ma być przełomowy dla systemu ochrony zdrowia. Czeka nas zmiana finansowania, która ma spowodować, że szpitalom nie będzie brakowało pieniędzy na leczenie pacjentów. Wierzy pan, że tak się stanie?
Wierzę w to i mówię to z pełnym przekonaniem. Inaczej nie podjąłbym się zadań, związanych z przewodzeniem płatnikowi, który odpowiada za ponad 2 mld zł przeznaczonych na zaspokojenie potrzeb zdrowotnych mieszkańców województwa. Wierzę, że tzw. sieć szpitali docelowo zwiększy bezpieczeństwo pacjentów i dostęp do opieki medycznej.
Na razie sieć budzi wiele emocji. Wiele placówek nie wie, czy się w niej znajdzie. Taka groźba wisiała np. nad białostockim Szpitalem Miejskim i placówkami w Knyszy-nie i Dąbrowie Białostockiej. Czy mogą być spokojne o swój los?
Za wcześnie na konkrety. Nie ma jeszcze szczegółowych kryteriów przynależności do sieci, lista podmiotów, które będą kwalifikować się do niej na poszczególnych poziomach, jest w trakcie uzgodnień. Ma być gotowa do końca marca. Najbliższe tygodnie będą tu kluczowe.
Nie chcę drugiego dnia mojej pracy w funduszu mówić o szczegółach, ale chcę zapewnić, że swoją rolę widzę jako kogoś, kto sprawnie wprowadzi podlaskie szpitale do sieci. Zapewniam, że zrobię wszystko, aby ta sieć zapewniła bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańcom, lepszy dostęp i zmniejszenie kolejek. Chcę, aby towarzyszyła temu uczciwość i sprawiedliwość przy podziale środków finansowych. Jestem pełen zapału i wiary w to, że się uda. Mam nadzieję, że świeże, nowe spojrzenie zewnętrzne osoby, która widziała bolączki ludzi spowoduje, że uda się przez ten okres organizacyjnych zmian jakoś szczęśliwie i dla dobra pacjentów przejść.
To kwestia niedalekiej przyszłości, teraz szpitale czekają jeszcze na nadwykonania za ubiegły rok. Mogą liczyć na te pieniądze?
Jesteśmy obecnie na etapie oczekiwania na sprawozdania ze strony świadczeniodawców. Na podstawie zweryfikowanych raportów, po rozliczeniu migracji pacjentów będzie dokonana analiza nadwykonań. Na tej podstawie i biorąc pod uwagę nasze możliwości finansowe, postaram się, aby w sposób uczciwy i sprawiedliwy były proponowane aneksy lub ugody. Liczę, że pierwsze propozycje trafią do świadczeniodawców pod koniec stycznia, aby sprawy rozliczeniowe zamknąć do połowy lutego.
A co z funkcjonowaniem samego oddziału NFZ? Będą zmiany kadrowe? I co z dyrektorem medycznym, którego od dłuższego czasu brakuje.
Wiem i będę starał się ten stan zmienić i dyrektora medycznego znaleźć. Nie jestem natomiast zwolennikiem rewolucji kadrowych.
Chciałbym natomiast swoim audytowym spojrzeniem ocenić, jak funkcjonuje w podlaskim NFZ system organizacji, kontroli zarządczej pod kątem tego, w jaki sposób można to jeszcze usprawnić, aby cele funduszu związane z zapewnieniem opieki medycznej pacjentom były jak najlepiej realizowane.
Według zapowiedzi ministra zdrowia, NFZ ma istnieć jeszcze tylko do 2018 r. Liczy się pan z tym, że bycie dyrektorem oddziału to może być praca tylko na rok?
Tak, liczę się z tym. Ale chęć powrotu do domu, wyzwanie zawodowe i poczucie, że mogę spróbować zostawić po sobie jakąś wartość dodaną, w sensie pracy na rzecz mieszkańców województwa, powoduje, że ma to znaczenie drugorzędne.