Maciek napadł na bank? Przecież taki miły, uczynny, koleżeński...
Wiadomość, że Maciek napadł na bank, dla tych, którzy go znają, była szokiem. W sądzie powtarzali to zgodnie. Jego dziewczyna, przyjaciel, właścicielka firmy, w której kupował materiały budowlane, ksiądz, który uczył go religii, nauczycielka z podstawówki.
22 grudnia ubiegłego roku. Centrum Wojaszówki, niewielkiej miejscowości położonej przy ruchliwej trasie z Krosna do Strzyżowa. Po jednej stronie ulicy jest siedziba urzędu gminy. Po drugiej - duży parking i obiekt handlowo-usługowy. W budynku jest sklep, przychodnia, apteka. A także placówka banku.
19-letni Mateusz w holu, blisko wejścia, rozłożył stoisko z petardami. Przez przeszklone drzwi widział na zewnątrz chłopaka. Przeszedł przez jezdnię, stanął na rogu budynku i patrzył.
- Miał zasłoniętą twarz, ale uważałem, że dla ochrony przed zimnem - zeznaje Mateusz w procesie, który toczy się przed Sądem Rejonowym w Krośnie.
Minęło 10-15 minut. Chłopak wszedł do środka. Mateusz zapamiętał, że poszedł prosto do banku. Ale nie wie, co działo się potem. W markecie panował przedświąteczny ruch.
W dalszej części przeczytasz:
- jak wydarzenia opisują świadkowie, którzy widzieli mężczyznę z zasłoniętą twarzą
- co o napadzie zeznaje kasjerka banku
- o czym rozmawiali tego dnia Maciej ze swoja dziewczyną
- jaką opinię mają na temat obu podejrzanych znajomi Macieja i przyjaciele
- kto wpadł na pomysł napadu, jakie są ustalenia prokuratury
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień