Madaj: Doping? Nigdy! [wideo]
Licencja na doping i dozwolone oszustwa? Burza wokół wykradzionych nazwisk rzekomych dopingowiczów. Wśród nich Natalia Madaj.
Rosyjska grupa hakerów „Fancy Bears” wykradła i opublikowała dokumenty Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Dane dotyczą sportowców, którzy mieli zgodę na stosowanie substancji zakazanych. Na liście jest m.in. Natalia Madaj z Lotto Bydgostii, złota medalistka Igrzysk Olimpijskich w Rio we wioślarskiej dwójce podwójnej.
Gwiazdy na liście
Skąd się tam wzięło nazwisko bydgoszczanki? Sprawa dotyczy 2014 roku i jej poważnej kontuzji oka. - Lekarze podali mi w kroplówce lek, który nazywa się mannitol. To środek obniżający ciśnienie śródczaszkowe i śród-gałkowe. Dzięki temu mogłam odzyskać wzrok i powstrzymać, a potem wyleczyć wylew z oka. Cała sytuacja została zgłoszona i dokument, który opublikowali hakerzy, jest właśnie tego potwierdzeniem. Nigdy nie brałam żadnych innych środków - wyjaśnia wioślarka na łamach Interii.
Sprawa stała się bardzo głośna w świecie sportu. Dokumenty, które zdobyli hakerzy dotyczą 25 sportowców ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Czech, Danii, Polski, Rumunii i Rosji. Są tam mocne nazwiska, m.in. kolarz Chris Froome i tenisistka Petra Kvitova.
To nie pierwszy taki przypadek. Wcześniej prawdopodobnie ta sama grupa zdobyła poufne dane medyczne dotyczące najsłynniejszych sportowców z USA. m.in. tenisistki Sereny Williams czy 4-krotnej mistrzyni olimpijskiej w gimnastyce Simone Biles.
"Sportowiec to normalny człowiek, który może zachorować. Wtedy nie działają leki, które nie są objęte zakazem"
TVN24 BIS
Nie brakuje oskarżeń, że działania hakerów są inspirowane z Rosji, która za podejrzenia stosowania dopingu systemowego została wykluczona z IO w Rio. „Potępiamy tę kryminalną działalność. Mamy nadzieję, że rosyjski rząd podejmie odpowiednie kroki, aby ją powstrzymać. Ataki hakerskie z Rosji podkopują prace nad odbudową antydopingowego programu w tym kraju” - napisała WADA w specjalnym oświadczeniu.
Choroba na zawołanie?
Działania hakerów są nielegalne, ale jednocześnie prowokują do rozważenia poważnego problemu, czyli niekiedy zaskakująco wątłego zdrowia zawodowych sportowców. Sami hakerzy twierdzą, że odsłaniają jedynie proceder tuszowany przez WADA i mówią o „licencji na doping” dla wybranych.
Rzeczywiście, od lat nie brakuje podejrzeń, że część schorzeń jest zmyślona, żeby legalnie przyjmować leki, które poprawiają wydolność organizmu.
W Polsce i Skandynawii głośno było o astmie norweskich biegaczek, konkurentek Justyny Kowalczyk. Wiele z nich, z Marit Bjoergen na czele, miało zgodę WADA na stosowanie leków. Skandal wybuchł kilka tygodni temu, gdy norweska telewizja TV2 ujawniła, że przedstawiciele sztabu szkoleniowego kadry zachęcali także zdrowych biegaczy do brania leków.