W pisemnej umowie pojawia się większa kwota pożyczki, by rzekomo obejść ustawę antylichwiarską. Jest i zapis dotyczący przejęcia nieruchomości - tak działają oszuści polujący na domy.
Pani K. z niewielkiego miasta zmuszona ciężką sytuacją finansową zwróciła się do osoby oferującej pożyczki. Dowiedziała się o niej - jak często dzieje się w takich przypadkach - z reklamy. Zawarła pisemną umowę, która odbiegała od ustaleń „na gębę”. Tzn. wpisana kwota pożyczki była dużo wyższa, ale wytłumaczono jej, że to z konieczności obejścia ustawy antylichwiarskiej. Zabezpieczeniem pożyczki był dom i działka, co potwierdzono aktem notarialnym. Dopiero później wyszło na jaw, że umową notarialną pani K. przeniosła własność swojego domu o wartości około 500 000 zł, a otrzymała jedynie 25 000 zł pożyczki.
Właśnie przed takimi oszustwami miała chronić ustawa o kredycie hipotecznym oraz o nadzorze nad pośrednikami kredytu hipotecznego i agentami, która weszła w życie w lipcu 2017 roku. Nowe przepisy wprowadzono, by wzmocnić pozycję konsumenta na rynku kredytów konsumenckich i związanych z nieruchomościami. Miały też zapewnić solidną weryfikację zdolności kredytowej klientów oraz zabezpieczyć ich przed nierzetelną reklamą.
Jednak najważniejszą zmianą było ograniczenie możliwości udzielania pożyczek, zabezpieczonych hipoteką na nieruchomości. Zaś jedyni pośrednicy, którzy - zgodnie z prawem - mogą oferować takie produkty, to banki i SKOK-i. Firm pożyczkowych na tej liście nie ma. Tyle przepisy, co natomiast pcha zdesperowanych klientów do nieuczciwych firm? A to, że nie mają szans na pożyczkę w nadzorowanych przez KNF bankach czy SKOK-ach. Tymczasem rynek, którego ten nadzór nie obejmuje, rządzi się swoim, często drastycznym, prawem. Klienci na pewno dużo ryzykują.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień