Magda biła męża od kilku miesięcy. Rafał nie żyje
24-letnia Magdalena P. z Przystawki stanie przed białostockim sądem. Młoda kobieta odpowie za śmierć swojego męża. Przyznaje, że od dłuższego czasu go biła, ale twierdzi, że... nie chciała mu odebrać życia.
Mama bije tatę - takie zdanie miała wypowiedzieć do swojej ciotki kilkuletnia córeczka nieżyjącego Rafała P. Za jego śmierć odpowie jego żona, Magdalena. Została ona przez sokólską prokuraturę oskarżona o to, że „działając z góry powziętym zamiarem doprowadziła do śmierci swojego męża“, Rafała. Doszło do niej w czerwcu tego roku, w podjanowskiej wsi. Choć nikt z bliskiego otoczenia młodej kobiety nie wierzy, że w pojedynkę mogła dopuścić się tak bestialskich czynów, przed Sądem Okręgowym w Białymstoku stanie tylko ona.
Śledczy ustalili, że już na kilka dni przed śmiercią oskarżona zadała mężowi ciosy, które finalnie doprowadziły do jego zgonu. Kopała go po brzuchu, plecach, popychała, przyciskała do framugi drzwi. W wyniku tego bicia Rafał doznał licznych obrażeń. Było ich aż tyle, że wymienienie wszystkich zajęło prokuratorowi w uzasadnieniu aktu oskarżenia ponad dwie strony! Wśród nich wyliczał m.in. krwiaki na wargach, siniaki na tułowiu, ramionach, nogach, pod żebrami, pęknięcia wątroby, pęknięcie śledziony z licznymi krwiakami w jej miąższu, krwiaki na płucach, obu nerkach, krwiaki na przeponie, rozległe krwawe wylewy w okolicy lędźwiowo- krzyżowej oraz lewej powierzchni klatki piersiowej, w następstwie czego na skutek pęknięcia wątroby z krwotokiem wewnętrznym 29-latek zmarł.
Biegły stwierdził, że część tych obrażeń powstało na skutek zadawania ciosów narzędziem twardym i tępym, np. bosą stopą. Były i takie, które mogły być wynikiem kopania nogą w bucie. Siniaki na nogach mogły być spowodowane uderzeniami paskiem bądź pałką.
Z sekcji zwłok wynika, że Rafał już na kilka dni przed śmiercią miał krwiaki w płucach. Musiał mieć też poważne dolegliwości bólowe, ale najprawdopodobniej nie czuł ich przez to, że był pod silnym wpływem alkoholu. W trakcie sekcji miał 3,3 promila. Jednak biegły podkreślił, że tak wysokie stężenie alkoholu było najprawdopodobniej wynikiem spożywania go przez Rafała od dłuższego czasu. To, co najbardziej bulwersuje, to wzmianka o ranie na łuku brwiowym. Biegły orzekł, że mogła powstać już kiedy mężczyzna był w stanie agonii.
Krótkie małżeńskie pożycie
Sokólska prokuratura ustaliła, w oparciu m.in. o zeznania oskarżonej, że biła ona męża od kilku miesięcy. Wspólnie z nim piła również alkohol, który zresztą razem kupowali. Z relacji współlokatorów pary wynika, że mężczyzna zaczął być bity przez żonę, gdy stracił prawo jazdy. Wszystko zaczęło się od przeprowadzki młodych z Białegostoku na wieś.
Magdalena pochodzi z podjanowskiej wsi, Rafał - z gminy Czarna Białostocka. Krótko po tym jak się poznali, wzięli ślub. Był rok 2012. Zamieszkali na stancji w Białymstoku. Urodziła im się córka. Dwa lata później małżonkowie przeprowadzili się do Przystawki, do domu krewnych Rafała. Mieszkały w nim już trzy starsze, wymagające opieki, kobiety, a także poruszający się na wózku inwalidzkim kuzyn. W 2015 roku Magdalena urodziła drugie dziecko.
Młoda rodzina zajęła bardzo mały pokoik, w którym mieściło się tylko jedno łóżko. Spała na nim Magda z dziećmi, a Rafał probował zmieścić się w ich nogach. I to właśnie tym ułożeniem kobieta tłumaczy niektóre obrażenia na ciele męża. Miała go kopać, gdy ten zaczynał się wiercić.
W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że Rafał miał problemy z alkoholem. Pracował w Białymstoku, do pracy dojeżdżał samochodem, więc zazwyczaj pił dopiero po fajrancie. Jednak na kilka miesięcy przed śmiercią został złapany na jeździe po spożyciu alkoholu i stracił prawo jazdy. Zaraz po tym, w sierpniu, został też wyrzucony z pracy i od tamtej pory rodzina utrzymywała się jedynie z zasiłków. A Rafał pił coraz więcej, praktycznie codziennie. I to na tym tle między młodymi małżonkami miało dochodzić do kłótni. Już wtedy 29-latek był widywany z popodbijanymi oczami, ale tłumaczył je urazami przy pracach w gospodarstwie i przy szykowaniu opału. Co ciekawe, osoby postronne określały go jako spokojnego, stroniącego od awantur człowieka.
Magda uderzała go z liścia
Na kilka dni przed tragedią między Rafałem i Magdaleną doszło do kolejnej awantury. Tak przynajmniej mówiła oskarżona podczas trzech przesłuchań. Wszystkie kłótnie rozegrały się w domu, który wspólnie remontowali. Kiedy doszło do pierwszej sprzeczki, Rafał miał być pijany i żądać od żony zakupu kolejnej partii alkoholu. Gdy Magda mu odmówiła, zaczęli się szarpać. Ona popchnęła go na drzwi, on uderzył plecami o futrynę.
Tragicznej nocy, podczas której Rafał zmarł, również doszło do szarpaniny. A zaczęło się od zakrapianego alkoholem spotkania. Po południu małżonkowie razem odwiedzili kolegę Rafała, który mieszka w gminie Korycin. Tam panowie pili wódkę. Po powrocie do domu wszyscy poszli spać . W nocy Rafał zaczął„nawalać się na nogi żony” i kopać ją, więc ta kilka razy oddała mu kopniaki w plecy i brzuch . Nie jest w stanie określić, z jaką siłą to robiła, ale - jak stwierdziła - „chyba z dobrą”, ponieważ po tym Rafał miał w końcu się od niej odsunąć i wstać z łóżka. Oskarżona około godz. 5 nad ranem znalazła go leżącego w kuchni na podłodze. Nie wyczuła u niego oddechu, był już zimny. Kobieta obudziła domowników i wezwała pogotowie. Lekarz stwierdził zgon i - zaniepokojony licznymi siniakami na ciele denata - wezwał policję.
Magda w toku śledztwa przyznała, że z mężem nie raz się szarpała. I że kilkakrotnie „uderzała go z liścia”. Tłumaczyła też, że część jego obrażeń jest wynikiem spadania z łóżka, uderzania się o szafkę, regały czy piec. Opisywała też sytuacje, w których sama była ofiarą przemocy ze strony Rafała, ale wstydziła się o tym komukolwiek mówić.
Od początku przyznawała się do wszystkiego, wyrażając żal z powodu śmierci męża i zapewniała, że nie chciała, by do niej doszło. Biegli nie stwierdzili u niej chorób psychicznych ani upośledzenia umysłowego.