Magdalena Błeńska: Zamiast lepiej jest gorzej [ROZMOWA]

Czytaj dalej
Fot. Karolina Misztal
rozm. Ryszarda Wojciechowska

Magdalena Błeńska: Zamiast lepiej jest gorzej [ROZMOWA]

rozm. Ryszarda Wojciechowska

- Polska jest jedna. Należy tworzyć takie prawo, które będzie dobre teraz, za sto lat i za lat dwieście - mówi Magdalena Błeńska, pomorska poseł ugrupowania Kukiz’15.

Niektórzy mówią, że Kukiz’15 to przystawka, która wkrótce zostanie skonsumowana przez Jarosława Kaczyńskiego.
To pogląd niepoparty faktami. Do wielu projektów ustaw zgłaszamy swoje poprawki albo uwagi i w większości nie zgadzamy się z tym, co PiS proponuje. Zresztą już w czasie kampanii wieszczono, że kiedy się tylko znajdziemy w Sejmie, nasz klub zostanie natychmiast rozszarpany nie tylko przez Prawo i Sprawiedliwość, ale też przez inne ugrupowania. Tak się nie stało. I moim zdaniem, tak się nie stanie.

Może klub Kukiz’15 proponuje poprawki, ale potem głosuje tak samo jak PiS.
To się jednak rzadko zdarza, więc tak jak powiedziałam, jest to teza niepoparta faktami.

A w przypadku Trybunału Konstytucyjnego tak nie było?

Zagłosowaliśmy podobnie jak PiS, ale nie dlatego żeby ich popierać. My chcieliśmy zmienić to, co w sposób niekonstytucyjny wprowadziła wcześniej Platforma Obywatelska. Jej ustawa była niedopuszczalna. Z naszej strony byłoby zatem to dziwne zachowanie, pozostawienie takiego niekonstytucyjnego stanu rzeczy. Ale już inaczej było w przypadku wotum zaufania, wyboru nowych sędziów trybunału, budżetu czy mediów. Odnośnie na przykład ustawy o służbie cywilnej głosowaliśmy przeciwko jej wprowadzeniu, ponieważ ma ona bardzo wiele wad. Przygotowaliśmy sporo poprawek do tego projektu. I podczas prac w komisji w pewnym momencie powstała niezwykle ciekawa sytuacja. Nasze poprawki zaczęły przechodzić bez zmian, ponieważ PiS nie miało większości. Wówczas posłowie tej partii mocno się zdenerwowali i zarządzili wzmocnienie komisji dodatkowymi posłami. Podczas drugiego czytania byliśmy już bez szans. I nasze poprawki przepadły. Protestowaliśmy jednak głośno przeciw tej ustawie.

Kiedy widzi Pani takie zachowanie PiS, to co?
Przede wszystkim uważam, że takie zachowanie ze strony Prawa i Sprawiedliwości jest niemądre. Bo prace komisji powinny polegać na tym, że się dochodzi do pewnego kompromisu. Czyta się szczegółowo wszystkie paragrafy, artykuły i próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy ta ustawa będzie dobra dla państwa na lata. W przypadku ustawy o służbie cywilnej poszczególni posłowie PiS nawet sugerowali, że mamy rację, że powinny być konkursy i wymagania dotyczącego wykształcenia. Ale musieli słuchać prezesa i potem głosowali inaczej. Jakby nie wiedzieli, że ta ustawa może być niebezpieczna także dla ich partii. Bo przy kolejnej zmianie władzy znowu zostanie wymieniona cała kadra.

Może PiS myśli dalekosiężnie, że szybko władzy nie odda?

To myśli naiwnie. Wcześniej czy później będzie musiało ją oddać.

Ale już w przypadku małej ustawy medialnej wstrzymaliście się od głosu, co było na rękę Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Ale za to poprawka mówiąca o tym, że ta ustawa ma obowiązywać tylko przez sześć miesięcy, jest naszym wielkim sukcesem. I PiS ją zaakceptowało.

Tymczasem media sugerują, że PiS zawiązało niedawno nieoficjalną koalicję z klubem Kukiz’15 właśnie w sprawie mediów publicznych. W jej ramach do zarządów TVP i Polskiego Radia mają trafić też kandydaci uzgodnieni z Pawłem Kukizem.
To plotka wyssana z palca. Nie przyszliśmy do Sejmu po stołki i stanowiska. Jesteśmy obywatelami, którzy chcą stworzyć dobre prawo, tak abyśmy mogli wyjść z Sejmu i spokojnie żyć jako obywatele, których prawa są szanowane. Nasza poprawka ograniczająca działanie małej ustawy medialnej ma służyć wypracowaniu w ciągu pół roku dobrych przepisów odnośnie mediów publicznych, między innymi chcemy ograniczeń uniemożliwiających skupianie mediów w rękach jednego właściciela, zapobiegających sytuacji, z jaką mamy do czynienia teraz, kiedy na przykład 90 procent lokalnej prasy jest w rękach jednego niemieckiego wydawcy.

I naprawdę nie ma Pani wrażenia, że chodzi tylko o wymianę kadr w mediach publicznych?
Ja nie myślę takimi kategoriami. Jestem obywatelem, który uważa, że Polska jest jedna i należy tworzyć takie prawo, które będzie dobre teraz, za sto lat i za lat dwieście. Nie interesuje mnie podział na tych, którzy są za PiS, i na tych za PO. Bo to są ramy myślowe, do których się teraz wszystkich wrzuca. A ja z tych ram wychodzę.

Polityk Jacek Kurski na czele publicznej telewizji to dobra zmiana, Pani zdaniem? Gwarantuje media obywatelskie?

Do problemu mediów publicznych potrzebne jest inne podejście, z dużo większym udziałem obywateli. Do tego będziemy dążyć. Jeśli pani pyta o moje zdanie, to uważam, że zarówno te dotychczasowe media, jak i to, co tym jednym cięciem zrobiło PiS, nie jest dobre. Od 26 lat nie mamy w Polsce publicznych mediów, które rzetelnie relacjonowałyby rzeczywistość. Będę dążyła do tego, żeby telewizja była obywatelska i żeby Jacek Kurski nie rządził nią długo. Mała ustawa wygasa 30 czerwca i trzeba się teraz skupić nad nowymi przepisami. My, jako Kukiz’15, chcemy, żeby prezesów telewizji wybierali obywatele w wyborach. Tak jak przed wojną wybierano na przykład prezesa ZUS. A nie, że przychodzi kolejna ekipa, wstawia swojego człowieka i robi, co chce, nie szanując obywateli.

Ale nie widzę, żeby posłowie z Kukiz’15 protestowali głośno z mównicy. Robią to za was posłowie Nowoczesnej i Platformy.
To prawda, że posłowie obu tych partii robią medialny show i stosują zabiegi marketingowe. Wchodzą na mównicę i mówią po dziesięć razy to samo. My też mówimy, ale tylko raz. I może dlatego to w mediach umyka. Posłowie Nowoczesnej i PO skarżą się, że posiedzenia Sejmu trwają długo. Ale nie dodają, że to przez ich ciągłe wychodzenie na mównicę i mówienie tego samego w kółko. Kiedy się siedzi piętnastą godzinę na sali sejmowej i po raz kolejny słyszy się to samo, wzbiera we mnie irytacja. Zresztą zrobiono takie porównanie, z którego wynikało, że partia Ryszarda Petru złożyła ponad 120 wniosków o przerwę, ale nie złożyła żadnego projektu ustawy. Oni są więc wyraziści w mediach, ale nieskuteczni merytorycznie w rzeczywistej zmianie prawa polskiego.

PiS panią nie rozczarowuje?
Ale ja się tego spodziewałam. Nigdy nie wierzyłam w to, że jak ta partia dojdzie do władzy, to przeprowadzi, na przykład, ważne reformy gospodarcze czy emerytalne. Jest za to szansa, że PiS nie będzie zwiększał opodatkowania zwykłych obywateli, tak jak to robiła PO przez ostatnie 8 lat.

Nie ma Pani żadnych obaw związanych z PiS?
Bardziej boję się tego, że PiS czegoś nie zrobi, niż tego, że coś zrobi. Jestem głęboko przekonana, że dla młodych ludzi najważniejsza jest gospodarka, a dla Polski największym zagrożeniem demografia. Boję się, że PiS tego nie czuje. A jeżeli czuje, to nie proponuje żadnych systemowych rozwiązań przyczyn emigracji, a jedynie pływa po powierzchni poprzez rozwiązania typu 500 złotych na dziecko. A to nie jest żadne rozwiązanie. Młodzi ludzie opuszczają Polskę i zakładają firmy w innych krajach. Tam młodym przedsiębiorcom jest lżej, a to przedsiębiorcy tworzą miejsca pracy. Tych przyczyn PiS nawet nie dotyka.

Nie podoba się Pani pomysł 500 złotych na dziecko?

Nie. Jestem republikanką, wolnorynkowcem i inżynierem z wykształcenia i wiem, że najpierw trzeba w podatkach zabrać rodzicom 700 złotych, żeby dać im 500. To się nigdy nie zbilansuje. Większość z nas w Kukiz’15 to wolnorynkowcy. I chcemy zmian systemowych, gospodarczych, które pozwolą Polakom zarabiać. Ale nie boję się tego, co robi PiS obecnie. Strach w ogóle jest w polityce emocją niewskazaną, wypaczającą ocenę sytuacji. Jestem zadowolona z samego faktu, że nareszcie, po wielu latach stagnacji, ktoś w ogóle bierze się za zmiany w konstytucji, mediach, policji czy służbie cywilnej, bo zmiany są konieczne, i to w trybie pilnym. Jednakże jeśli chodzi o rozwiązania szczegółowe wielu tych ustaw, na przykład o służbie cywilnej czy policji, są one, moim zdaniem, bardzo szkodliwe.

Nie boi się Pani, że PiS obstawia wszystko swoimi ludźmi?
Do tej pory różne ważne stanowiska też obstawiali żołnierze polityczni jednej partii, a jeszcze dodatkowo powiązani ze służbami czy z postkomunistycznym układem. Wiem, że takie filmy jak „Układ zamknięty” czy „Służby specjalne” były oparte na faktach. A to filmy o bardzo współczesnej Polsce. Sama znam ludzi niszczonych przez postkomunistyczne układy i wiem, że to wciąż działa. Dla mnie nie ma znaczenia, czy to ludzie Platformy, czy PiS. Chcę za to, żeby przestały działać układy.

Ale działają. Prokurator z czasów stanu wojennego zmieniał teraz ustawę o trybunale, czy były działacz PZPR, obecnie członek PiS, w nagrodę zostaje prezesem Orlenu. Więc co?
To są właśnie te przypadki, w których zamiast lepiej, jest gorzej. Ale sam fakt zmiany jest czymś, co mnie, jako młodemu człowiekowi, jest potrzebne. Stagnacja ostatnich lat to był dla mojego pokolenia czas stracony.

ryszarda.wojciechowska@polskapress.pl

rozm. Ryszarda Wojciechowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.