- Urząd miasta jest jak firma. Ma świadczyć swoje usługi sprawnie - mówi Eugeniusz Kurzawski, nowy sekretarz gorzowskiego magistratu.
Trema?
Nie.
To może jakiś stres?
Też nie. To nie kwestia tremy czy stresu. Choć zdaję sobie sprawę, że mam dużo zadań do wykonania. Wchodzę w trudny okres urzędu. Przyjmuje wyzwanie!
Zostaje Pan sekretarzem gorzowskiego magistratu. To ponad pół tysiąca pracowników. Gdyby spojrzeć na to z boku, będzie Pan kierował jedną z największych firm w Gorzowie.
Dokładnie tak samo to traktuję. Urząd miasta jest jak firma. Ma świadczyć swoje usługi sprawnie, profesjonalnie i być nastawiony na klienta, czyli mieszkańca. To jest trudne, ale do poukładania.
I jakie pierwsze decyzje Pan w tej firmie podejmie?
Zajmiemy się regulacją płac. O tym się mówi od pewnego czasu, całkiem głośno. Potocznie nazywa się to pod-wyżkami, ale nie chodzi o danie każdemu np. po 200 zł więcej. Chodzi o rzetelną analizę wynagrodzeń oraz zadań i dopiero później wyregulowanie płac. Nie będzie po równo.
Pańskim zdaniem urzędnicy zarabiają za mało?
Tak, wielu zarabia za mało.
To m.in. dlatego magistrat ma problemy z pozyskiwaniem fachowców. W branżach inwestycyjnych, tych związanych z budownictwem czy pozyskiwaniem pieniędzy z Unii Europejskiej, nie macie szans z prywatnymi firmami, które podbierają wam takich ludzi z rynku. Jak chce Pan to zmienić?
Po pierwsze: lepszymi pensjami. Bo nasza oferta faktycznie nie zawsze była atrakcyjna. A po drugie: warunkami pracy. Dziś nasza siedziba wygląda, jak wygląda. Nie zawsze tak, jak powinna. Planowana przebudowa i rozbudowa poprawi warunki pracy.
To będzie Pana działka? Pan będzie pilnował tej inwestycji?
Tak, między innymi. Najbliższy plan to montaż windy. Choć to skromny początek.
Odchodzący sekretarz Łukasz Marcinkiewicz udzielił jakichś rad?
Jeszcze nie, ale na pewno się spotkamy i przekażemy sobie obowiązki.