Majka chciał się dalej ścigać, ale nie był w stanie
Rafał Majka wycofał się z Tour de France – poinformował jego zespół Bora-Hansgrohe. – Nie mogę oddychać z bólu – przyznał w poniedziałek Polak
„Chyba po raz pierwszy płakałem na rowerze z bólu” – napisał na Facebooku Rafał Majka. 27- -letni kolarz brał udział w jednej z kraks podczas niedzielnego odcinka Tour de France. Przez wielu zawodników i ekspertów uznany za najtrudniejszy w tegorocznej edycji. Mimo otwartych ran i zdartej skóry kontynuował jazdę. – To twardziel. Choć nie wyglądał na gościa nadającego się do jazdy, to wierzę, że da radę – stwierdził na Facebooku Michał Kwiatkowski, który dociągnął Majkę do mety.
– Na szczęście nic sobie nie złamałem, ale jestem mocno podarty – poinformował brązowy medalista olimpijski i dodał: – Dziękuję bardzo za pomoc Michałowi Kwiatkowskiemu, który pomógł mi na ostatnich 20 kilometrach dojechać na kole do mety. Chłopaki z drużyny też bardzo mi pomogli, czekając na mnie po upadku – dziękuję!
Majka chciał dalej jechać, ale po konsultacjach z zespołem i lekarzami zdecydował się na wycofanie z wyścigu. – Wszystko mnie boli. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego doszło do tego wypadku. Kiedy mój mechanik przybiegł z zapasowym rowerem, prawie się przewrócił. Na trasie musiało być coś rozlane, olej lub podobna substancja. Po tak ciężkim upadku dalsza walka nie ma sensu. Ból jest tak duży, że mam problemy z oddychaniem. Musieliśmy podjąć mądrą decyzję, z perspektywy mojego zdrowia i reszty sezonu. Trochę odpocznę, a później zacznę przygotowania do kolejnych startów – oznajmił w poniedziałek Majka.
Szanse Majki na dobre miejsce we francuskim wyścigu prysły w momencie wypadku. Zresztą nie tylko jego. W tej samej kraksie ucierpieli ówczesny wicelider Geraint Thomas z grupy Sky, który od razu się wycofał, i Alberto Contador z Trek Segafredo (na innym odcinku poważnych urazów w wyniku upadku nabawił się Richie Porte z BMC i też się wycofał).
– Nie wiem, co Majka chciał zrobić. Jechał po mojej wewnętrznej w kilku zakrętach, starał się mnie wyprzedzić. Puściłem go i 10 sekund później on się przewrócił. To było tuż przede mną, nie miałem gdzie uciec – opisywał zdarzenie w rozmowie z serwisem „Velonews” Thomas.
By pomóc Polakowi, zatrzymał się przy nim kolega z zespołu Emanuel Buchmann. – Czekałem na decyzje, co robimy w wyścigiem. Gdy wróciłem na rower, miałem już dużą stratę. W tej sytuacji pozostaje mi walka na etapach górskich – ocenił 24-letni Niemiec.
– To zdecydowanie nie jest nasz tour. Przytrafił nam się kolejny pech – stwierdził dyrektor sportowy ekipy Bora-Hansgrohe Enrico Poitschke, przypominając zdyskwalifikowanie Petera Sagana po incydencie na czwartym etapie TdF za spowodowaniu upadku Marka Cavendisha. – Niestety, w niedzielę Rafał przewrócił się na mokrej i śliskiej drodze podczas zjazdu z Col de la Biche. Po tym wypadku naszym liderem został Emanuel, ale nie wyglądało to tak, jakbyśmy chcieli. Majka musi odzyskać pełną sprawność oraz odpocząć. Kolejnym jego celem będzie hiszpańska Vuelta – dodał.
Poniedziałek był dniem przerwy. We wtorek i środę etapy są płaskie. Wtorkowy odcinek to 178 kilometrów z Perigueux do Bergerac. Przy niedzielnym piekle wydaje się spacerkiem. Co prawda na kolarzy czekają dwie premie górskie, ale nikomu nie powinny sprawić najmniejszych problemów. Dzień później 203,5 km delikatnego wzniesienia.
Liderem Tour de France jest klubowy kolega Kwiatkowskiego i trzykrotny zwycięzca francuskiego wyścigu Christopher Froome.