Makabryczna zbrodnia w Zelwie. Miał skatować i zabić za to, że nie odzyskał noża
Organy ścigania zajmą się makabryczną zbrodnią sprzed siedemnastu lat.
W tym roku rozpocznie się ponowne śledztwo w sprawie zabójstwa, do którego doszło siedemnaście lat temu w Zelwie. Ale tym razem obejmie tylko Wiesława Z. uznawanego za inicjatora i sprawcę bestialskiego mordu. Mężczyzna obecnie odbywa karę więzienia we Francji. Nieoficjalnie mówi się, że za zabójstwo. Do ekstradycji ma dojść właśnie w przyszłym roku.
O tej, makabrycznej zbrodni na naszych łamach już pisaliśmy. Przypomnijmy, że latem 2000 roku grupa mężczyzn biesiadowała w lesie, nad jeziorem, niedaleko Zelwy. W pewnym momencie uczestnicy spotkania zaczęli katować Stanisława B. Przywiązali go do drzewa, pili i bili. W końcu zadali mu śmiertelne ciosy nożem.
Policja zatrzymała czterech uczestników libacji. Piątego, mimo szeroko zakrojonych poszukiwań nie udało się odnaleźć. Parę miesięcy później, gdy prokuratura wydała za nim międzynarodowy list gończy okazało się, że udało mu się zbiec do Francji, gdzie miał kolizję z prawem.
W toku śledztwa i przed sądem uczestnicy krwawej libacji oskarżali Wiesława Z. Twierdzili, że działali na jego zlecenie. Bali się go, więc posłusznie wykonywali wszystkie polecenia. A zabili Stanisława B., bo rzekomo nie oddał noża ich „przywódcy”.
Dwaj zatrzymani zostali skazani na karę 25 lat więzienia. Przy czym sąd zastrzegł, że o przedterminowe zwolnienie nie mogą ubiegać się szybciej, niż po 20 latach Kara surowa, bo to co zrobili, jak ocenił sędzia, trudno nazwać w kategoriach ludzkich. Dwaj pozostali biesiadnicy odpowiadali za pozbawienie wolności Stanisława B. i już są na wolności.