Małgorzata Ocytko: U nas nauczą po mandaryńsku rozmawiać o biznesie
Modyfikujemy program studiów, by chcemy się dostosować do zmian w świecie – mówi dr Małgorzata Ocytko z Uniwersytetu w Białymstoku
Już od najbliższego roku akademickiego studenci Uniwersytetu w Białymstoku będą mogli uczyć się języka mandaryńskiego...
Rzeczywiście, mandaryński pojawi się w naszej ofercie edukacyjnej. Będzie jednym z języków nauczanych na kierunku: studia wschodnie.
To nie jest nowy kierunek.
To kierunek prowadzony przez Instytut Historii i Nauk Politycznych. Ale proszę absolutnie nie mylić go ze studiami etnograficznymi. To kierunek bardzo pokrewny stosunkom międzynarodowym. Od kilku lat towarzyszy nam w ofercie edukacyjnej. Ale idziemy z biegiem czasu i zmieniającej się rzeczywistości. Ten kierunek jeszcze do obecnego roku był nastawiony głównie na obszar byłych krajów Związku Radzieckiego. A od najbliższego roku akademickiego postanowiliśmy zmienić jego formułę.
Rozszerzyliście ten kierunek o kraje Dalekiego Wschodu.
Trzymamy się węższej definicji krajów Dalekiego Wschodu. I do programu studiów dołączyliśmy następujące kraje obszaru euroazjatyckiego: Chiny, Japonia, Korea i Mongolia.
Skąd ten pomysł?
To dostosowanie się do bieżących zmian na świecie. Myślimy zwłaszcza o roli Chin, które rzeczywiście stały się krajem aspirującym do miana mocarstwa. Są krajem dynamicznie rozwijającym się gospodarczo. I pamiętajmy, że w tej chwili mówi się dużo o nowym jedwabnym szlaku. Chiny przygotowują przecież projekt mający na celu połączenie drogami lądowymi ich kraj z Europą. I tak się składa, że nasz region jest na tej trasie tego nowego jedwabnego szlaku. Także pomyśleliśmy, że gdy ten projekt za kilka lat będzie dopinany, my możemy przygotować absolwentów studiów, którzy odnajdą się w tej nowej rzeczywistości: politycznej, gospodarczej.
Jakie kompetencje zdobędą studenci tego kierunku? Gdzie później będą mogli znaleźć pracę?
Uważamy, że ktoś, kto aspirowałby do współpracy na przykład z partnerem chińskim, oprócz dużej dawki wiedzy dotyczącej kwestii historyczno-kulturowych, politologicznych, ustrojowych, ale też gospodarczych, powinna też posiadać kompetencje językowe. I stąd ta myśl, aby rozszerzyć moduł językowy na tym kierunku. Do tej pory studenci uczyli się języka angielskiego i rosyjskiego. Teraz wprowadzamy język chiński – dokładnie w tym samym wymiarze godzin co rosyjski. Liczymy na to, że kończąc licencjat, studenci osiągną kompetencje językowe przynajmniej na poziomie potrzebnym do komunikacji. A jeżeli nasz pomysł wypali, to myślimy o uruchomieniu drugiego stopnia studiów. I wtedy kompetencje językowe wystarczyłyby, by odnaleźć się w rozmowie biznesowej z partnerem chińskim.
Pisania po chińsku studenci też będą się uczyć?
Myślę, że to współgra ze sobą. Trudno się uczyć języka chińskiego, nie poznając jednocześnie znaków chińskich. To pismo piktograficzne, specyficzne, zupełnie inne niż języki europejskie. Sam język pojawi się na pierwszym roku studiów w drugim semestrze, od lutego przyszłego roku. To na pewno będzie wielka atrakcja dla studentów, ale i wyzwanie. Zresztą, przyglądając się całemu programowi naszych studiów, mam wrażenie, że jest on dla osób ambitnych, chcących się uczyć, chcących poznawać świat, rzeczywistość.
Jest jeszcze szansa, by rozpocząć studia w tym roku?
Oczywiście. Miejsca jeszcze są. Zapraszam serdecznie. Warto, tym bardziej że już w ubiegłym roku nasze władze regionalne powołały zespół, który ma na celu przygotowanie gruntu pod tę współpracę polsko-chińską.