Mało kto wie o tym muzeum. Tu już się przypomina o losach Sybiraków
Bóg pozwolił niektórym żywym ludziom oglądać piekło Golgoty Wschodu, by po powrocie dali świadectwo, ku przestrodze. Po to jest nasze muzeum - mówi Tadeusz Chwiedź, prezes Związku Sybiraków w Białymstoku.
To było 10 lutego 1940 roku. Do drzwi domu białostoczanina Bogusława Klenczera załomotały kolby sowieckich karabinów. Na spakowanie się rodzina miała tylko chwilę. Po wielu tygodniach męczącej podróży zesłańcy dotarli na obcą i nieludzką ziemię. Mieli tutaj żyć i pracować. Zdążyli zabrać ze sobą książeczkę do nabożeństwa.
W dalszej części artykułu obejrzysz bogatą galerię zdjęć.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień