Co musi się dziać w domu, by w organizmie zaledwie kilkumiesięcznego dziecka znalazły się kokaina i ecstasy? A tak, jak dowodzi prokuratura, stało się w przypadku małej Julki. Nie jedynej w Polsce...
Nie kryje łez, gdy składa wyjaśnienia na pierwszej rozprawie. Mówi, że kocha, że córka jest dla niego wszystkim, że nigdy, przenigdy... Prokuratura znalazła jednak wystarczające dowody, by 27-letniego Damiana N. z Torunia oskarżyć o udostępnianie malutkiej córeczce twardych narkotyków, na dodatek - przez kilka miesięcy! Pomogła m.in. analiza włosów ojca i dziecka.
Alarm! Dziecko z drgawkami
Jak doszło do ujawnienia calej sprawy? Krytycznym dniem był 12 maja tego roku, gdy roczną wówczas Julkę pogotowie przywiozło do szpitala dziecięcego.
- Pediatrą jestem od 1997 r. W swojej praktyce dotąd nigdy nie spotkałam się z sytuacją, by tak małe dziecko było pod wpływem narkotyków - nie kryła potem w Sądzie Rejonowym w Toruniu zeznająca lekarka.
Dziewczynka miała silne drgawki i długo nie reagowała na środki uspokajające. Co ciekawe, to sam Damian N. zasugerował lekarzom w szpitalu, by wykonali dziecku badania na obecność narkotyków. Według zeznań pediatry, obecna przy tym 22-letnia pani Sandra, matka dziecka, zareagowała zdziwieniem. „A o co ci chodzi?” - miała pytać konkubenta. „Lepiej wszystko sprawdzić” - ten rzekomo odpowiedział.
Co wykryto we włosach kilkumiesięcznego dziecka? O co śledczy oskarżyli Damiana N.? Jaką wersję wydarzeń przedstawili w sądzie rodzice dziewczynki? - o tym m.in. przeczytasz w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień