Maluchy same na ulicy!
Zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia dwóch synów (dwu- i czteroletniego) postawiła łódzka policja 22-letniej kobiecie. Grozi za to do 5 lat więzienia.
W piątek wieczorem przechodnie powiadomili policję, że na ul. Lokatorskiej błąka się dwójka pozostawionych bez opieki małych dzieci. Gdy policjanci z komisariatu przy ul. 3 Maja pojechali na miejsce, okazało się, że maluchy są niekompletnie ubrane. Jeden z nich był bez spodni i bez butów, tylko w skarpetkach.
Chłopcy mają 2 i 4 lata. Policjanci zaopiekowali się nimi. Okryli służbowymi bluzami polarowymi i zabrali do radiowozu. Tam pod opieką funkcjonariuszy chłopcy czekali na przyjazd karetki pogotowia, które przewiozła ich do szpitala na badania.
Dzieci były brudne i zaniedbane. Funkcjonariusze ustalili, że maluchy mieszkają w pobliżu miejsca, gdzie je znaleźli. Gdy zapukali do drzwi ich mieszkania, okazało się, że nie ma tam nikogo. W pobliżu domu policjanci natknęli się na dziadka chłopców, który na widok zbliżających się policjantów próbował uciekać. 62-latek nie potrafił powiedzieć, dlaczego jego wnuki same błąkają się po ulicy i gdzie jest ich matka. Funkcjonariusze sprawdzili jego mieszkanie. W lokalu było brudno i panował okropny bałagan, śmierdziało. Z kontaktów były powyrywane gniazdka i wystawały z nich przewody elektryczne. W lokalu znajdował się pies. Animal Patrol straży miejskiej odwiózł go do schroniska dla zwierząt przy ul. Marmurowej.
Policjanci zatrzymali 62-latka. Próbowali też telefonicznie skontaktować sie z 22-letnią matką chłopców. Ta nie odbierała jednak połączeń. Kobieta dopiero następnego dnia zgłosiła się na komisariat. Powiedziała, że była u przyjaciela i nie słyszała telefonu. Śledczy przedstawili jej zarzut narażenia synów na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Grozi jej do 5 lat pozbawienia wolności. O losie maluchów ma zdecydować sąd rodzinny, do którego przesłano już materiały zebrane w tej sprawie.
Mł. insp. Joanna Kącka, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji mówi, że wcześniej nikt nie zgłaszał policji nieprawidłowości w opiece sprawowanej nad chłopcami.