Mały Asyż w Tychach prawie gotowy. Po ponad 16 latach budowania [ZDJĘCIA]
Mały Asyż - tak nazywany jest budowany z dolomitu klasztor franciszkanów i kościół świętych Franciszka i Klary w Tychach. Budowa rozpoczęła się 1 maja 2000 r. Cały kompleks klasztorno-kościelny własnoręcznie buduje o. Wawrzyniec Jaworski wg projektu i pod nadzorem tyskiego architekta Stanisława Niemczyka zwanego polskim Gaudim, laureata wielu prestiżowych nagród. Jeśli będą pieniądze, to w dwa-trzy lata udałoby się budowę całkowicie zakończyć.
W tym sezonie zakończyła się budowa wież, które były najtrudniejszym etapem budowania kościoła świętych Franciszka i Klary. Są to potężne wieże w kształcie gwoździ wyrastające z ran nóg i rąk Chrystusa.
- W tym roku dobudowaliśmy w sumie ok. 6 m. Na dwóch, wyrastających z ran rąk, pozostało jeszcze dobudowanie betonowych kostek, ale to już przejdzie na rok 2017 – mówi o. Wawrzyniec Jaworski, który od ponad 16 lat własnymi rękami buduje tę niezwykłą świątynię z prawdziwego kamienia.
Do dokończenia pozostaje wieża piąta, najważniejsza, najwyższa, wyrastająca z rany serca, która będzie miała ok. 80 m.
– Będzie w kształcie płomienia, z blachy, która pokryje specjalną konstrukcję. W tej chwili ma ona 54 m. Pozostałe elementy są spawane na ziemi i w całości, za pomocą dźwigu, zostaną zamontowane na tej konstrukcji, która już jest – mówi o. Wawrzyniec.
W tym roku zakończyła się też budowa chrzcielnicy. – Jest ona zwieńczona wieżyczką wystającą nad dachem kościoła, pomiędzy wieżami wychodzącymi z ran nóg, czyli nad wejściem do kościoła – mówi o. Wawrzyniec.
Wieżyczka z zewnątrz jest ośmioboczna, wewnątrz okrągła i jest zamknięta czerwonym betonem, w którym jest okrągły biały kamień. W tym kamieniu o. Wawrzyniec osobiście wyrzeźbił gołębicę. Niestety, z dołu okazała się niewidoczna, więc zdjął płaskorzeźbę, pozostawił sam kamień, na którym w przyszłości pojawi się ikona.
Skończona jest budowa chóru. W zakrystii pojawiła się rozeta o wymiarach 2x3 m. Jest to elipsowate okno z kamiennymi żebrami.
Zakończona jest budowa muru ogrodzeniowego. – Pozostaje go jedynie czymś przykryć. Blachą lub kamiennym gzymsem – mówi franciszkanin.
W tym roku wiosną przez trzy miesiące robotnicy pod kierunkiem o. Wawrzyńca mozolnie wykuwali pod kościołem dolnym okrągłą kryptę o promieniu 8 m. Wykuwali, albowiem kościół powstaje na skale. W ruch poszły młoty pneumatyczne, które ją kruszyły, a skruszoną wywożono na taczkach.
Żeby zakończyć całą budowę, trzeba jeszcze dokończyć najwyższą wieżę i zainstalować ogrzewanie oraz oświetlenie, zrobić posadzkę. Potem musi powstać ołtarz. Będą też potrzebne ławki.
Gdyby patrzeć na rzeczowy zakres prac to budowa jest gotowa w 90 proc., ale finansowo to jesteśmy w połowie, bo wykończenie jest zawsze najdroższe
– mówi budowniczy.
W tej chwili trwa budowa szopki, która u franciszkanów jest zawsze imponująca. W tym roku będzie miała kształt prawdziwej szopy, do której wejdą odprawiający mszę. – Potrzebne są nam figury wielkości dorosłego człowieka – mówi o. Wawrzyniec.
Szopka u franciszkanów jest zawsze żywa, a więc pojawią się tu zwierzęta: osioł, kuce, kozy, kaczki, króliki, gołębie… Szopka będzie stała do 8 stycznia.