Małżeństwo na całe życie? W praktyce bywa inaczej... [DANE GUS]
Polacy rozwodzą się na potęgę - wynika z najnowszych danych GUS. W niechlubnej czołówce rankingu znalazły się Gdynia i Gdańsk.
Najnowszy raport Głównego Urzędu Statystycznego nie pozostawia żadnych złudzeń. Coraz więcej polskich małżeństw kończy się rozwodem. Przez cały 2015 rok sądy orzekły je ok. 67 tys. razy.
- Co najczęściej skłania małżonków do rozwodu? Przede wszystkim perspektywy na coś nowego, lepszego. W dużych miastach alternatyw i możliwości poznania kogoś innego jest więcej - tłumaczy dr Wiesław Baryła, psycholog społeczny. - Czynnikiem, który sprzyja rozwodom jest także obecny w Polsce dość liberalny klimat, przyzwalający na życie wedle własnych zasad - dodaje.
W całym województwie pomorskim w 2015 roku sądy orzekły 4719 rozwodów, w tym 3628 na terenie miast i 1091 na wsiach.
Jak wynika z danych GUS, najwięcej małżeństw rozpada się w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie na 10 tys. mieszkańców przypada 28,1 rozwodów. Pozostałe miejsca na „podium” obsadziło Trójmiasto. Druga jest Gdynia z liczbą 25,9 orzeczonych w 2015 roku rozwodów na 10 tys. mieszkańców. Dla porównania, w 2014 roku było ich 15,5. Pierwszą trójkę zamyka Gdańsk, gdzie przez cały zeszły rok doszło do 25,5 rozwodów na 10 tys. mieszkańców. W 2014 roku liczba ta wynosiła 15,7. Najlepiej z pielęgnacją związków radzą sobie natomiast mieszkańcy Łodzi (15,7 rozwodów na 10 tys. mieszkańców), Tychów (17,4) i Rzeszowa (17,5).
Do najczęstszych powodów rozpadu małżeństw zaliczyć należy niezgodność charakterów, niedochowanie wierności, nadużywanie alkoholu, dłuższą nieobecność jednego z małżonków, naganny stosunek do członków rodziny, nieporozumienia na tle finansowym, różnice światopoglądowe i niedobór seksualny.
- W Trójmieście rozwodnicy nie są piętnowani. Inaczej wygląda to np. na Śląsku czy na Podlasiu, gdzie węzeł małżeński jest rzeczą świętą - kontynuuje dr Baryła. - Trójmiasto jest aglomeracją otwartą na morze i imigrantów, gdzie wolność jednostki jest szczególnie ceniona. Rozpadom małżeństw sprzyja dziś także całkiem niezła sytuacja na rynku pracy oraz sytuacja materialna współmałżonków. Dlaczego np. w Warszawie nie ma tylu rozwodów? Warunkuje to sytuacja ekonomiczna. Tam ludzi często trzyma ze sobą zaciągnięty kredyt na mieszkanie. W trudnych czasach ludzie się nie rozwodzą. W lepszych, osoby nieusatysfakcjonowane ze związku mają nadzieję, że w miarę bezboleśnie poradzą sobie same, albo szybko znajdą sobie nowego partnera - dodaje.
Niestety, na rozwód decyduje się coraz więcej młodych małżeństw.
- Często są to zaledwie kilkuletnie związki. Rozwody nie są w tych przypadkach zbyt kłopotliwe. W Trójmieście jest tak dużo młodych ludzi, że rozwodnicy mają możliwość szybkiego założenia rodziny po raz kolejny - podsumowuje dr Baryła.