W internecie kwitnie niebezpieczny biznes, czyli sprzedaż „anonimowych kont bankowych”.
Sprawdzamy, jak to działa. Wpisujemy w wyszukiwarkę Google hasło: „Sprzedam anonimowe konto bankowe”. Klikamy w pierwszy losowo wybrany link i wyświetla nam się trzy tysiące ogłoszeń!
I tak np. ktoś oferuje „Anonimowe konta - ukryj swoje finanse. Sprawdzone, zakładane na osoby z marginesu społecznego”. Cena: 499 zł.
Druga propozycja to „Konta bankowe na słupa”. Cena: 500 zł.
Trzecia: „Konto bankowe, anonimowe, pewne na 100%! W jednym ze znanych polskich banków. Jest zarejestrowane na osoby bez obciążeń kredytowych, z czystym BIK, brak komornika”. Cena: 700 zł.
- Żeby założyć lewe konto, nie trzeba wiele wysiłku - pisze Wojciech Boczoń, ekspert z Bankiera.pl, który przeanalizował internetowy proceder. - W zasadzie wystarczy skan dowodu osobistego. Żeby zdobyć taki dokument, też nie trzeba się nagimnastykować.
W wielu punktach usługowych dowód osobisty nadal służy za zastaw przy wypożyczaniu sprzętu. Wystarczy go tylko skserować. Ale są i prostsze metody.
Najpopularniejsza to namówienie spotkanego na ulicy amatora tanich trunków do założenia rachunku bankowego w zamian za kilkadziesiąt złotych.
- Konta nie są więc anonimowe, bo założone zostały na czyjeś nazwisko - komentuje w rozmowie z „Pomorską” Boczoń. - Oferenci często wykorzystują w tym celu dane osób, którym skradziono tożsamość. Niektórzy jednak oferują swoje rachunki dobrowolnie - po to, by zarobić 50 czy 100 zł. W praktyce chodzi o odsprzedanie innej osobie hasła i loginu do bankowości internetowej oraz karty płatniczej.
Do czego może się przydać konto założone na dane innej osoby? Do ukrywania dochodów przed urzędem skarbowym lub komornikiem, ale także do wyłudzania pożyczek z banków, prania brudnych pieniędzy czy przyjmowania należności za fikcyjne aukcje internetowe.
Sama sprzedaż swoich danych do logowania nie jest przestępstwem. Jest jedynie naruszeniem regulaminu bankowego. Jeśli jednak sprzedawca oferuje konto założone na skradzioną tożsamość, jest to niezgodne z prawem.
- Osoba, która kupi takie konto i będzie tam ukrywała pieniądze, również nie do końca może czuć się pewnie. Jeśli niechcący zablokuje sobie dostęp do konta, np. przez trzykrotne wpisanie złego hasła, może mieć problem z odblokowaniem rachunku. Do tego mogą być potrzebne dane prawdziwego właściciela, a nawet wizyta w placówce - mówi analityk z Bankiera.pl.
Co na to Komisja Nadzoru Finansowego?
- Pozyskujemy z banków informacje na temat „anonimowych kont”. Będziemy je analizować i podejmować działania nadzorcze - informuje Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.
KNF czeka na opinie banków
- KNF podkreśla, że handel danymi może prowadzić do wykorzystywania działalności banku do popełniania przestępstw, np. prania pieniędzy i finansowania terroryzmu.
- Komisja czeka na opinie banków. Prawdopodobnie na ich podstawie opracuje rekomendację, której zadaniem będzie uszczelnienie procedur. Niewykluczone, że pojawią się nowe mechanizmy utrudniające handel danymi lub dodatkowe zabezpieczenia weryfikujące tożsamość.
- Ochrona tożsamości klientów i cyberbezpieczeństwa jest dla branży coraz większym problemem. Wiceszef KNF wysłał do banków list, w którym zalecił instytucjom finansowym, by przestały oszczędzać na zabezpieczeniach.
- Działania nadzoru są efektem coraz częstszych ataków hakerskich i phishingowych na klientów korzystających z kanałów elektronicznych.
Źródło: Bankier.pl