Mamy już dość tych opóźnień na drogach!
Potężne obsuwy zaliczają właśnie remonty dróg w Gorzowie i w Żaganiu. To samo było w Zielonej Górze. Może pomogą kary? Po... 118 tys. zł za dzień.
Gorzów: ul. Walczaka i Warszawska miały być równe jak stół już w listopadzie 2016 r. Są rozkopane i rozryte do dziś. A centrum miasta w godzinach szczytu tkwi w korkach. Blokuje się ul. Teatralna, stoi ul. Kosynierów Gdyńskich. Poza kierowcami cierpią też piesi - np. mieszkańcy Placu Staromiejskiego przez kilka tygodni byli niemal odcięci od świata: fosą z błota i wykopów.
Żagań: remont ul. Żarskiej powinien zakończyć się jeszcze przed wigilią zeszłego roku. Tymczasem zaraz będzie Wielkanoc, a końca robót wciąż nie widać. A przecież chodzi o 800 metrów ulicy! W najbardziej optymistycznych wariantach finał prac może być w kwietniu.
Z kolei opóźnienie na budowie drugiej nitki S3 koło Gorzowa za chwile odczują mieszkańcy całego województwa - gdy ruszą na morze. Zamiast dwóch nitek (po jednej w każdą stronę) będzie cały wąskie gardło, gdzie wiecznie dochodzi do wypadków. A to dlatego, że wykonawca nie dotrzyma terminu i nie odda drugiej jezdni w maju - przed wakacjami. Chce to zrobić... pod koniec roku!
Dyrekcja dróg straszy karami. Będą rosły co dwa tygodnie. Na początek wyniosą 29 tys. zł za dzień spóźnienia. Gorzów idzie dalej. Wykonawca planowanego remontu ul. Bierzarina i Walczaka będzie płacił... 118 tys. zł za dzień nieuzasadnionego spóźnienia. Czy to ukróci obsuwy?
Więcej przeczytasz w poniedziałek (27 marca) w Gazecie Lubuskiej oraz w wydaniu plus.gazetalubuska.pl