Delegacja z Polic otrzymała w Katedrze Wawelskiej relikwie świętego Floriana. Uroczyste wprowadzenie doczesnych szczątków odbędzie się w przyszłym roku.
- W obecności strażaków Państwowej Straży Pożarnej i Ochotniczej Straży Pożarnej oraz władz samorzadowych gminy i powiatu polickiego, ksiądz biskup Tadeusz Pieronek w imieniu księdza kardynała Stanisława Dziwisza przekazał nam relikwie pierwszego stopnia oraz dokument potwierdzający ich autentyczność - mówi ks. kanonik Waldemar Szczurowski, proboszcz parafii pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Policach-Jasienicy.
W czasie niedzielnej mszy świętej wierni uszanowali obecność relikwi św. Floriana, prosząc o wstawiennictwo i opiekę patrona.
Szczątki, które trafiły do kościoła w Jasienicy to część relikwii, które przybyły do Polski w 1184 roku za czasów księcia Kazimierza Sprawiedliwego. Szczątki Floriana złożono w miejscu najgodniejszym - „in medio ecclesia-” - tj. na środku katedry krakowskiej, która od tej pory stała się centrum kultu męczennika. Ogłoszony obok św. Wojciecha patronem Polski, św. Florian szybko stał się przedmiotem kultu. Św. Floriana zyskał na znaczeniu wkrótce po roku 1528, kiedy podczas wielkiego pożaru Krakowa, za jego przyczyną ocalała spora część Kleparza. Uznano w nim patrona chroniącego skutecznie przed ogniem, co szybko znalazło odbicie w przedstawieniach świętego. A dziś św. Floriana znamy przede wszystkim jako patrona strażaków. Ale nie tylko. Florian jest patronem Austrii i Bolonii oraz Chorzowa; ponadto hutników, kominiarzy, garncarzy i piekarzy.
Wypada jeszcze wyjaśnić kim był św. Florian? Według żywotu z VIII w., Florian z Lauriacum urodził się ok. 250 roku w Zeiselmauer (Dolna Austria). W młodym wieku został dowódcą wojsk rzymskich, stacjonujących w Mantem, w pobliżu Krems (obecnie w północno-wschodniej Austrii). Był chrześcijaninem. Podczas prześladowania chrześcijan przez Dioklecjana został aresztowany wraz z 40 żołnierzami i przymuszony do złożenia ofiary bogom. Wobec stanowczej odmowy wychłostano go i poddano torturom. Przywiedziono go do obozu rzymskiego w Lorch koło Wiednia. Namiestnik prowincji, Akwilin, starał się groźbami i obietnicami zmusić oficera rzymskiego do odstępstwa od wiary. Kiedy jednak te zawiodły, kazał go biczować, potem szarpać jego ciało żelaznymi hakami, wreszcie uwiązano kamień u jego szyi i zatopiono go w rzece Enns. Miało się to stać 4 maja 304 roku.