Mamy szansę na zbudowanie trwałej przyjaźni pomiędzy Polakami i Ukraińcami. Nasze stosunki są teraz tak dobre, jak nigdy dotąd
Trzy miesiące od zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę i ogromnej skali polskiej pomocy dla ukraińskiego narodu, stosunki pomiędzy Ukraińcami i Polakami są tak dobre, jak jeszcze nigdy w historii. Nie możemy tego zmarnować.
Ośmioletnia Nikola narysowała na kartce dwa splecione serca. W biało-czerwonych, polskich barwach i żółto-niebieskich, ukraińskich. Kartkę przylepiła do bocznej szyby samochodu. Auto zatrzymało się na skrzyżowaniu przy ul. Krakowskiej w Przemyślu, czekało na światłach. Drugim pasem podjechał inny samochód. Z niego dwójka kilkuletnich dzieci spoglądała na kartkę z sercami. Przyjaźnie ułożyły dłonie na kształt serc i skierowały w kierunku Nikolki. Zza kierownicy wychyliła się młoda kobieta, być może mama tej dwójki maluchów. Przyjaźnie pomachała ręką w naszym kierunku.
Gdy samochody ruszyły spod świateł, okazało się, że ten z dziećmi miał ukraińskie rejestracje.
- Mamo, to pewnie te dzieci, którym podarowałam paczkę z kosmetykami - z dziecięcą prostotą wydedukowała Niolka. - Machały do mnie, skąd by wiedziały, że to ja?
Pod koniec lutego, na początku wojny rosyjsko-ukraińskiej, Nikola mieszkająca w małej miejscowości powiatu przemyskiego, przyłączyła się do zbiórki różnych rzeczy potrzebnych uchodźcom. Wspólnie ze starszą siostrą Klaudią przygotowały paczki z podstawowymi kosmetykami dla małego dziecka. Za produkty zapłaciły z własnych pieniędzy, a do paczek dołączyły kartki z sercami polskim i ukraińskim i napisem: dla dziecka z Ukrainy od Nikoli (od Klaudii na drugiej).
W pierwszych dnia wojny, od razu do pomocy Ukraińcom ruszyły tysiące Polaków
Najtrudniejsze były ostatnie dni lutego i pierwsze dwa tygodnie marca. Wszystko dopiero się organizowało. W Przemyślu, Medyce i innych miejscowościach do pomocy spontanicznie zgłaszały się setki wolontariuszy. Z zaskoczeniem obserwowano, że również ludzie, którzy przez wiele lat nie ukrywali swojej niechęci do Ukraińców i publicznie to głosili, także czynnie włączyli się w akcję pomocy. Kobiety i dzieci uciekające przed wojną w Przemyślu, Medyce, ale również w wielu innych miejscowościach pogranicza polsko-ukraińskiego otrzymały ogromną pomoc.
Ośmioletnia Nikola z jedenastoletnią Klaudią nie tylko przeznaczyły swoje pieniądze na wsparcie dzieci ukraińskich, ale również były świadkami ewakuacji dwóch rodzin, a właściwie tylko matek z dziećmi, które pod koniec lutego z Charkowa i Lwowa, przez Przemyśl, szczęśliwie dotarły do Szczecina, do pracujących tam ojców rodzin. Odbiór z granicy, szybki obiad, prysznic, drobne zakupy, od razu do samochodu i do zachodniej Polski. Kilkanaście dramatycznych godzin, spędzonych przez ludzi, którzy wcześniej zupełnie się nie znali. To schemat tysięcy podobnych, indywidualnych akcji ewakuacyjnych.
Trzy miesiące od zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę stosunki pomiędzy Polakami i Ukraińcami są tak dobre, jak jeszcze nigdy. Tak, jak nikt nie spodziewał się, że Rosja rozpocznie otwartą, pełnofrontową wojnę z Ukrainą, tak nikt nie przypuszczał, że w Polsce "wybuchnie" ogromna fala pomocy dla Ukraińców. W Przemyślu i powiecie przemyskim nie ma chyba rodziny, która w jakikolwiek sposób nie pomogłaby uchodźcom z Ukrainy, choćby drobnym datkiem. Setki ludzi przynosiły jedzenie, gotowe kanapki i inne rzeczy choćby do dworca kolejowego w Przemyślu.
- Walczcie o swój kraj. My zaopiekujemy się waszymi rodzinami. U nas będą bezpieczne - przez media społecznościowe z Przemyśla szedł jasny przekaz do ukraińskich mężczyzn.
Ukraińcy bardzo doceniają polską pomoc. Polacy są traktowani jako nasi najbliżsi bracia
Ukraińcy, choć od początku podkreślali, jak bardzo są wdzięczni Polakom za pomoc, to teraz zaczynają dziękować w bardziej formalnym sposób. Być może sami na początku wojny nie przypuszczali, że to Polska stanie się symbolem pomocy krajowi zbrojnie napadniętemu przez Rosję. Choć oczywiście pomaga każdy zachodni kraj graniczący z Ukrainą.
- Po trzech miesiącach wojny z Rosją stosunki Ukraińców i Polaków w dużym stopniu zmieniły się na lepsze. Takiej pomocy i współczucia, jak od Polaków, nie dostali prawie od żadnego innego państwa świata. Ukraińcy bardzo doceniają i dziękują za tą pomóc. I we Lwowie, i w innych miastach naszego kraju Polacy są traktowani jako nasi najbliżsi bracia - mówi Wiktor Halczyński ze Lwowa, rzecznik prasowy dużego banku ukraińskiego Kredo Bank.
Od wielu lat pan Wiktor jest zaangażowany w rozwijanie przyjacielskich stosunków ukraińsko - polskich. Osią wspólnych działań kilka lat temu stała się nieczynna linia kolejowa 102, na południe od Przemyśla. Przez graniczne Malhowice prowadzi do Niżankowic i dalej na południe Ukrainy, aby w Krościenku znowu wjechać do Polski, w Bieszczady. Społecznicy polscy i ukraińscy chcą tę linię reaktywować, udostępnić turystom i budować przyjazne, przygraniczne stosunki pomiędzy naszymi narodami. Jednak linia to tylko pretekst, bo "przy okazji" realizowanych jest wiele wspaniałych inicjatyw, które budują pozytywne relacje polsko - ukraińskie.
Pan Wiktor podkreśla, że społeczeństwo ukraińskie jest jeszcze bardziej przyjaźnie nastawione do Polaków.
- Dobrym wskaźnikiem jest sytuacja z konkursem piosnki Eurowizja. Ukraińcy mocno skrytykowali działania ukraińskiego jury konkursu za niedocenienie polskiego uczestnika Ochmana. Dużo ludzi przepraszało za to Polaków, a niektóry nawet proponowali przenieść Eurowizję 2023 z Kijowa do Przemyśla, jako miasta, które dla części Ukraińców stało się symbolem porozumienia między Ukraińcami i Polakami - twierdzi pan Wiktor.
- Podoba mi się jedność społeczeństwa polskiego we wspieraniu Ukrainy. Ten moment naszej historii musimy wykorzystać do budowania wzajemnych, przyjacielskich relacji, które ważne są zwłaszcza po obu stronach polsko-ukraińskiego pogranicza. Nie nawołuję do porzucenia historii, ale mamy szansę budować teraz nowych, wspólnych bohaterów - podkreśla Karol Gajdzik z Przemyśla, który kilka lat temu zapoczątkował akcję z linią kolejową 102 i wspólne akcje polsko-ukraińskie. Do teraz aktywnie współpracuje z Wiktorem Halczyńskim, ale także od początku wojny organizuje pomoc dla Ukraińców. Pociągami wysyła do tego kraju różnego rodzaju wsparcie.
Tytuł miasta-ratownika dla Rzeszowa to wyróżnienie dla mieszkańców całego Podkarpacia
Choć Ukraina nadal walczy z brutalnym, rosyjskim agresorem, cierpi i co rusz odkrywa ślady kolejnych, rosyjskich zbrodni wojennych, to jednak znalazła siły, aby już teraz docenić polską pomoc. W trakcie niedzielnej wizyty prezydenta Polski Andrzeja Dudy w Kijowie, w Radzie Najwyższej Ukrainy, prezydent tego kraju Wołodymyr Zełenski ogłosił, że na mocy swojego dekretu przyznał Rzeszowowi tytuł miasta-ratownika.
- Ustanowiłem specjalny tytuł honorowy, miasto-ratownik, dla miast partnerskich naszego państwa, które dziś czynią to, co niemożliwe, aby nam dopomóc - podczs wystąpienia w Radzie Najwyższej Ukrainy stwierdził prezydent Zełenski.
Jak wyjaśnił, wyróżnienie dla stolicy województwa podkarpackiego jest "podkreśleniem szczególnej roli polskiego miasta Rzeszów". Dodał, że tytuł miasto-ratownik został stworzony dla miast partnerskich, które przyszły na pomoc Ukrainie i jej obywatelom po zbrojnej inwazji rosyjskiej.
- W imieniu całego narodu ukraińskiego wyrażam wdzięczność Rzeszowowi - pierwszemu "miastu-ratownikowi" - powiedział prezydent Ukrainy.
Zełeński podkreślił, że dziękuje wszystkim Polakom za ogromne wsparcie, jakie okazali Ukraińcom. Wymienił ośrodki, które okazały pomoc swym miastom partnerskim w Ukrainie. Warszawę, Kraków, Łódź, Poznań, Wrocław, Gdańsk, Bydgoszcz, Toruń, Lublin, Katowice, Opole, Szczecin, Gorzów Wielkopolski, Zieloną Górę, Rzeszów, Białystok, Olsztyn i Kielce.
Ukraiński przywódca wymieniał tylko stolice regionów, bo nie sposób wskazać wszystkich miast i wiosek, których mieszkańcy od trzech miesięcy pomagają Ukraińcom. Tak samo, jak w Przemyślu, pomagano również choćby w Medyce. Gdy gospodynie z różnych miejscowości tej gminy już nie dawały rady, chciały choć chwilę odsapnąć, z pomocą ruszyli mieszkańcy miejscowości z innych gmin powiatu przemyskiego. Tak było na całym pasie granicznym z Ukrainą.
- Chciałbym w imieniu swoim jak i mieszkańców miasta Rzeszów podziękować za zaszczyt - skomentował na gorąco Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa. Dodał od razu: - Koniecznie chcę też podkreślić, że nasza pomoc nie miałaby sensu, gdyby nie współpraca z takimi miastami jak Przemyśl i Ustrzyki Dolne. To wy jako pierwsi przyjmowaliście na siebie ciężar związany z uchodźcami.
Część mieszkańców Przemyśla jest zawiedziona tym, że to Rzeszów docenił ukraiński prezydent. Większość jednak wie, że wyraz podziękowania dla całego Podkarpacia.
- Gwarantuje, że ani ja, ani ktokolwiek, kto od 24 lutego robił wszystko, co w jego mocy, zarywał noce, organizował pomoc dla uchodźców z Ukrainy, nie robił tego dla splendoru, tytułów czy medali. Wszyscy byliśmy tam z potrzeby serca i z chęci pomocy ludziom w potrzebie. Tak było w Przemyślu i tak było we wszystkich polskich miastach. Nie mam wątpliwości! Po drugie, nikt nie ma zamiaru podważać decyzji prezydenta Zelenskiego, o wyróżnieniu tych, a nie innych miast. Nikt nie ma tez zamiaru deprecjonować działań innych miast, ani licytować się kto zrobił więcej, kto zrobił lepiej! Przed każdym z miast zostały postawione różne zadania i każde z miast starało się je wypełnić najlepiej, jak potrafi. Przemyśl również… - komentuje Wojciech Bakun, prezydent Przemyśla.
- To honorowe miano, przyznane po raz pierwszy w historii, potwierdza wyjątkową rolę, jaką stolica Podkarpacia i jej mieszkańcy odgrywają w niesieniu bezinteresownej pomocy swym sąsiadom Ukraińcom oraz Ukrainie, w tragicznym i heroicznym czasie wojny. (...) Przyznany Rzeszowowi tytuł może być rozumiany jako wielki, choć symboliczny ukłon i podziękowanie dla wszystkich mieszkańców Województwa Podkarpackiego, zwłaszcza mieszkańców Przemyśla, tak mocno zaangażowanych w niesienie pomocy dla Ukraińców - twierdzi Władysław Ortyl, marszałek województwa podkarpackiego.
Gestów przyjaźni jest więcej. Tuż przed wizytą prezydenta Andrzej Dudy w Kijowie, mer Lwowa Andrzej Sadowy informuje o odsłonięciu rzeźb lwów na Cmentarzu Orląt Lwowskich. Przez kilka lat były zasłonięte płytami paździerzowymi. Teraz mer Sadowy deklaruje, że posągi zostaną odrestaurowane.
- Gratuluję Rzeszowowi otrzymania odznaki miasta - ratownika. Jestem przekonany, że ta pomoc, którą nam teraz dajecie nie jest dla odznak, ale od serca i z braterstwa. Dziękuję wam za to osobiście, ale też w imieniu całego narodu ukraińskiego. Dziękuję prezydentowi Rzeszowa, mieszkańcom i wszystkim Polakom za współpracę -podczas wtorkowego łączenia na żywo na sesji Rady Miasta mówił Oleksandr Symchyshyn, mer miasta Chmielnicki na Ukrainie.
Mamy ogromna szansę na zbudowanie trwałej przyjaźni pomiędzy Polakami i Ukraińcami
Jak pokazuje historia, dyktatorskie reżimy padają. Świat demokratyczny w końcu zwycięża. Tak, prędzej czy później, zakończy się wojna rosyjsko-ukraińska. Co dalej? Jak w przyszłości będą wyglądać stosunki polsko - ukraińskie?
- Teraz mamy najlepszą szansę zbudować nowe relacje przyjaźni wobec naszej wspólnej ciężkiej historii XX wieku. Małym krokiem do tego stała decyzja władz Lwowa o odsłonięciu rzeźb lwów na Cmentarzu Orląt na Łyczakowie we Lwowie. Wierzę, że po naszym wspólnym zwycięstwie w wojnie z Rosją, możemy zamknąć kwestie historyczno-pomnikowe w Ukrainie i w Polsce i możemy dalej budować wspólną przyszłość na zasadach partnerstwa równoprawnego, jako dobrzy przyjaciele i sąsiedzi - mówi Wiktor Halczyński.
- Dziś na ul. Jagiellońskiej w Przemyślu minął mnie samochód na tablicach rejestracyjnych z Ukrainy. Na bocznej szybie była przyklejona kartka A3 z napisem "Dziękujemy Wszystkim Polakom za pomoc Ukraińcom". Napis był wykonany ręcznie, namalowano serca w naszych i ukraińskich barwach. I ściskające się dłonie. To tyle w kwestii podziękowań i uznania że strony naszych Sąsiadów. Nie pomagałam by być fetowana i nie oczekuję medali. Wystarczy mi uśmiech Galiny, Yelizaviety i Ewanhieliny - wpis tej treści, 24 maja, dokładnie w trzy miesiące po rosyjskiej napaści na Ukrainę, zamieściła Anna Grad-Mizgała, przewodnicząca Zarządu Osiedla "Stare Miasto" w Przemyślu.