Mandat Żuka utknął w aktach
Upłyną jeszcze miesiące zanim WSA zajmie się sprawą wygaszenia mandatu prezydenta Lublina. W listopadzie 2016 r. CBA zarzuciło Krzysztofowi Żukowi złamanie ustawy antykorupcyjnej
Na razie wiadomo, że... nic nie wiadomo. Przynajmniej jeśli chodzi o termin rozprawy dotyczącej wygaszenia mandatu prezydentowi Lublina Krzysztofowi Żukowi. A dla samego włodarza miasta ma ona kluczowe znaczenie - zdecyduje czy Żuk dalej będzie rządził Lublinem.
- Sprawa się przedłuża - przyznał sędzia Marek Zalewski, rzecznik Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie.
Lublin czeka na Warszawę
Jeszcze kilka tygodni temu WSA oceniał, że przed wakacjami może zapaść decyzja, czy prezydent Lublina Krzysztof Żuk straci, czy zachowa stanowisko. Teraz termin rozprawy jest jedną wielką niewiadomą. I na jego wskazanie WSA w Lublinie na razie nie ma wpływu. - Czekamy na rozstrzygnięcia, które wcześniej muszą zapaść w NSA w Warszawie - tłumaczy Zalewski.
„Rozstrzygnięcia” to werdykt w sprawie zaskarżenia, które złożył jeden z dwóch pełnomocników prezydenta Żuka. Chodzi o prof. Macieja Gutowskiego z Poznania. Drugim pełnomocnikiem jest Przemysław Bryłowski z Lublina. W kwietniu WSA uznał, że wystarczy, gdy Krzysztofa Żuka będzie reprezentował jeden pełnomocnik i „skreślił” Gutowskiego.
- Proceduralnie jest niedopuszczalne, aby jedna osoba składała dwie skargi w tej samej sprawie. Decyzja sądu nie jest zatem niczym nieoczekiwanym - wyjaśniał Zalewski.
Gutowski zaskarżył decyzję WSA. - To, co jest oczywiste dla sądu, nie musi być takie dla strony - stwierdził Zalewski.
Kto ma rację - WSA czy Gutowski - zdecyduje NSA. Kiedy? Nie wiadomo. - Termin nie został jeszcze wyznaczony - poinformował Gutowski.
Do czasu rozstrzygnięcia NSA, kluczowa rozprawa dotycząca tego: czy prezydent Lublina straci mandat, czy nie, jest w zawieszeniu.
CBA: ustawa antykorupcyjna złamana
Cała historia ciągnie się już od prawie ośmiu miesięcy. W listopadzie 2016 roku CBA zarzuciło Krzysztofowi Żukowi, że złamał ustawę antykorupcyjną. Chodzi o to, że Żuk przez dwa lata łączył stanowisko prezydenta miasta z zasiadaniem w radzie nadzorczej spółki PZU Życie.
Biuro złożyło do Rady Miasta Lublin wniosek o wygaszenie mandatu prezydentowi Lublina. 14 listopada na nadzwyczajnej sesji rajcy powiedzieli „nie”. CBA poprosiło o pomoc wojewodę. Ten powtórzył wniosek o wygaszenie mandatu Żukowi. Rajcy wnioskiem wojewody w ogóle się nie zajęli.
6 lutego wojewoda lubelski Przemysław Czarnek wydał zarządzenie zastępcze, wygaszając mandat Żukowi.
- Posiadam trzy opinie prawne sporządzone przez wybitnych specjalistów, autorytety w dziedzinie prawa, które jednoznacznie wskazują, iż nie doszło do naruszenia przeze mnie obowiązujących przepisów - przekonywał wówczas Żuk.
Prezydent broni się, powołując się na przepis mówiący, że samorządowiec może być członkiem rady nadzorczej spółki prawa handlowego, gdy został zgłoszony przez Skarb Państwa. Przy czym SP musi mieć udziały w firmie przekraczające 50 proc. kapitału zakładowego lub akcji.
- Spółka PZU w chwili zgłaszania mnie i powołania na członka rady nadzorczej do PZU Życie posiadała 100 proc. udziału w tej spółce, a Skarb Państwa dysponował siłą głosu na Walnym Zgromadzeniu PZU SA ponad 50 proc. - przypominał Żuk.
Wojewoda wskazywał, że w ustawie nie ma mowy o „sile głosu” , ale o precyzyjnie określonych udziałach. I dodawał, że Skarb Państwa w PZU miał udziały w wysokości 34,4 proc.
- 34,4 proc. nie równa się ponad 50 proc. Jeśli znacie inne zasady matematyki lub języka polskiego, to zmienię zarządzenie, wycofam swój podpis pod zarządzeniem zastępczym - ripostował Czarnek.
WSA to połowa drogi
Żuk zaskarżył zarządzenie zastępcze wojewody. Podobnie uczynili miejscy radni. Teraz rozstrzygnięcie jest w rękach WSA.
Sąd twierdzi, że werdykt powinien zapaść podczas jednego posiedzenia. Nie wiadomo tylko,kiedy może się ono odbyć.
Czy rozstrzygnięcie WSA zakończy „serial mandatowy”? Na pewno nie. Od wyroku będzie można złożyć skargę kasacyjną do NSA. I na pewno strona, dla której rozstrzygnięcie będzie niekorzystne, skorzysta z tej możliwości. A to oznacza kolejne miesiące, a może nawet lata oczekiwania na werdykt NSA.
- Doświadczenie urzędu mówi, że może to trwać dwa lata, a nawet dłużej - mówił jeszcze w lutym wojewoda Czarnek. I dodawał: - Sprawa dotyczy obecnej kadencji, czyli lat 2014 - 2018. Jeśli wyrok niekorzystny dla prezydenta Żuka zapadnie po zakończeniu tej kadencji, to będzie bezprzedmiotowy, nie będzie mógł wejść w życie, bo po prostu tej obecnej kadencji już nie będzie.