Manifestacja przeciwko dyskryminacji osób niepełnosprawnych na Starym Rynku w Bydgoszczy
- Podejście społeczeństwa pomału się zmienia, kiedyś rzucano kamieniami, gdy syn bawił się w piaskownicy - mówi mama niepełnosprawnego Mateusza. - Pomoc państwa rodzinom osób niepełnosprawnych to po prostu fikcja - mówili zgromadzeni na Starym Rynku
- Mój syn Mateusz ma teraz 28-lat. Sam dojeżdża na warsztaty, porusza się po mieście. Ale to dziecko strachu - dzwonię kilka razy, by sprawdzić, czy gdzieś nie pobłądził, albo czy ktoś nie zrobił mu krzywdy. Niestety, nietolerancja i znieczulica w społeczeństwie jest ciągle wielka, choć teraz młodsi rodzice niepełnosprawnych dzieci i tak mają lepiej. Kiedyś, gdy mój syn wychodził na podwórko, wracał pobity, a dzieci rzucały w niego kamieniami, gdy bawił się w piaskownicy. To nie wina dzieci, tylko wychowania przez rodziców - uważa pani Urszula, mama niepełnosprawnego Mateusza.
Ona wraz z kilkudziesięcioma osobami, w tym „wózkowiczami” przybyła w sobotę na Stary Rynek, by zaprotestować przeciw dyskryminacji osób niepełnosprawnych i poprzeć jednocześnie tych, którzy w sprawie niepełnosprawnych protestują od kilkunastu dni w Sejmie. Każda z historii, którą opowiadali rodzice, jest świadectwem ich walki o zdrowie dzieci i jednocześnie obrazem zaniedbań środowiska ze strony państwa.
Przeczytaj dalszą część artykułu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień