Maraton "Wpław przez Kiekrz", czyli pół wieku zmagań herosów pływania
Jubileuszowa edycja Maratonu „Wpław przez Kiekrz” im. Stanisława Garczarczyka już za tydzień. Legendarny wyścig przeżywał wzloty i upadki, ale wciąż jest perłą w koronie polskiego pływania.
„Wpław przez Kiekrz” to legenda wielkopolskiego sportu. Nawet jak stracił dawny blask, to i tak wciąż żyje w świadomości kibiców, bo impreza z półwieczną tradycją zawsze zasługuje na uznanie i szacunek. Jubileuszowy, 50. maraton pływaków z żelaznymi płucami odbędzie się już za tydzień, w sobotę 8 lipca (początek o godz. 10).
Start i meta po raz pierwszy zlokalizowane będą na przystani WOPR przy ul. księdza Nawrota w Kiekrzu. Najstarszy polski maraton po raz pierwszy będzie też odbywał się w ramach Grand Prix Polski w Pływaniu Długodystansowym.
– Rekordu frekwencji w biegu głównym na 7,5 km pewnie nie pobijemy, bo kiedyś startowały nawet 32 osoby, ale 20 nazwisk na liście zgłoszeniowej może się pojawić, co i tak będzie niezłym wynikiem – tłumaczył Henryk Kulinowski, członek zarządu WOPR Wielkopolska, będącego organizatorem kierskich zawodów.
Jubileusz nie będzie świętowany z fajerwerkami, ale nie zabraknie uroczystych akcentów.
– Impreza trwa kilka godzin, więc na pewno zdążymy uhonorować wszystkich tych, którzy tworzyli historię tego jedynego w swoim rodzaju maratonu – dodał Kulinowski.
Kalendarz bez maratonu? To się nie może zdarzyć...
„Wpław przez Kiekrz” już od dawna zajmuje szczególne miejsce na sportowej mapie stolicy Wielkopolski.
– Poznań ma swoje sportowe wizytówki, ale ma też swój wkład w historię całego polskiego sportu. Maraton „Wpław przez Kiekrz” jest jednym z jej elementów, bo ta impreza przez lata tworzyła tradycję pływania i nie wyobrażam sobie, by zniknęła z kalendarza zawodów - mówiła swego czasu Ewa Bąk, dyrektor Wydziału Kultury Fizycznej Urzędu Miasta Poznania.
Wszystko zaczęło się w 1967 roku , kiedy grupa entuzjastów pływania, na czele z naszym nieżyjącym redakcyjnym kolegą, Stanisławem Garczarczykiem (obecnym patronem imprezy), postanowiła zorganizować maraton pływacki na Jeziorze Kierskim. W pierwszym komitecie był również obecny organizator zawodów, czyli Bogusław Roszyk.
Pierwszym zwycięzcą imprezy dla najbardziej wytrwałych pływaków został Zdzisław Gacek z Olimpii Poznań, do niedawna jeszcze sędzia główny maratonu. Wtedy był on jeszcze dłuższy niż obecnie, bo zawodnicy mieli do pokonania 10 km. Zwycięzca w wodzie przebywał dwie godziny i osiem godzin. Rekord padł jednak w 1988 roku, gdy Przemysław Abramowicz z Olimpii Poznań potrzebował na pokonanie morderczej trasy aż 3,5 godziny. Potem dystans był jednak często skracany i porównania czasów straciły sens. Nigdy jednak zwycięzca kierskich zmagań nie zszedł poniżej 50 minut...
Niewiele przez te lata zmieniła się natomiast trasa wyczerpującego wyścigu, bo wciąż ona prowadzi z Kiekrza do okolic plaży przy hotelu Kaskada w Baranowie i z powrotem.
Dominator Jan Urbaniak
W ostatnich latach dominatorem kierskich zmagań z żywiołem został 22-letni pływak Warty Poznań, Jan Urbaniak. Stypendysta Uniwersytetu z Tampy jako pierwszy wygrał maraton trzy razy z rzędu. W tym roku również jest w wielkiej formie, co potwierdził na Pucharze Świata w portugalskim Setubal, zajmując 26. miejsce w doborowej stawce. Do kwalifikacji na uniwersjadę w Tajpei zabrakło mu centymetrów, bo wystarczyłoby, żeby w pokonanym polu pozostawił jednego zawodnika więcej.
– „Wpław przez Kiekrz” to bardzo prestiżowa impreza, zwłaszcza wśród wielkopolskich pływaków.
Pamiętam jak zaczynałem przygodę z pływaniem to 7,5 km działało na moją wyobraźnię. Teraz jest już inaczej, bo takie dystanse to dla mnie chleb powszedni, ale legenda pierwszego polskiego maratonu wciąż jest żywa wśród pływaków – tłumaczył Urbaniak.
Magia Kiekrza działa, ale prawda też jest taka, że nie wykracza poza środowisko pływaków. Czasy się zmieniły, a przede wszystkim zmieniły się preferencje kibiców, którzy mają tak duży wybór imprez piknikowych i rekreacyjnych, że w ostatnich latach nie wybierają się nad Jezioro Kierskie już tak chętnie jak kiedyś.
Trzy kobiety w galerii sławy
Na wyjątkowe uznanie zasługują zwycięzcy maratonu, a na wyjątkowy podziw zasługują kobiety, które sięgały po palmę pierwszeństwa w wyścigu z udziałem mężczyzn. Ostatni raz taka sztuka udała się przed pięcioma laty, Izabelli Grzegorczyk z Poznania.
– Nie spodziewałam się wygranej. Bardziej walczyłam z dystansem niż z mężczyznami. Finisz był dla mnie niezwykle wyczerpujący, ale jednocześnie też piorunujący, bo w końcówce biegu wyraźnie odpłynęłam od całej stawki - tłumaczyła pływaczka, która była najszybsza w stawce dziesięciu zawodników i zawodniczek.
Sympatyczna kraulistka cztery lata temu pływała w barwach Posnanii (obecnie reprezentuje Wartę Poznań). Wygrywając w Kiekrzu dołączyła ona do nielicznego grona triumfatorek.
Pierwszą kobietą-zwyciężczynią „Wpław przez Kiekrz” była w 1980 roku Irena Holeniewska ze Stali Stocznia Szczecin, która swój sukces powtórzyła rok później.
17 lat temu nie miała natomiast sobie równych Malwina Bukszowana ze Słupska.
Od niepamiętnych czasów pływakom towarzyszy również kobieta, czyli europosłanka Krystyna Łybacka. Można powiedzieć, że jest ich nieoficjalnym ambasadorem. Trudno sobie wyobrazić ceremonię otwarcia zawodów bez niej. Stałym bywalcem na kierskim maratonie jest też dyrektor Departamentu Sportu i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego, Tomasz Wiktor, który swego czasu wygrywał zmagania dziennikarzy i VIP-ów.
– Lubię atmosferę kierskich zawodów.
Może nie padają w niej rekordy świata, ale ci, którzy przepłynęli kiedyś choć 300 m zdają sobie sprawę, co przeżywają uczestnicy biegu głównego. Wysiłek tych śmiałków powinien być uhonorowany, tym bardziej, że ich zmagania odbywają się od 5o lat – podkreślił Wiktor.
Wodzirejem kierskiej sceny i spikerem imprezy jest już od wielu lat Grzegorz Hałasik z Radia Merkury.
–Pewnie, że chciałbym, aby w maratonie uczestniczyło pięciuset pływaków, a na pomoście kibicowały im dziesiątki tysięcy widzów. W obecnych czasach to jednak nierealne.
Szanuję jednak „Wpław przez Kiekrz” za tradycję i niezłomność jego organizatorów. Przetrwać prawie pół wieku to wielka sztuka
– zauważył Hałasik.
Występuje element strachu
Ostatnią pogromczynią Kiekrza jest Zuzanna Rotter z Jedynki Kórnik. 20-letnia pływaczka wyspecjalizowała się w wyścigach długodystansowych i praktycznie wszystkie wakacyjne weekendy spędza w wodzie. W tym roku planuje wziąć udział w niemal wszystkich wyścigach zaliczanych do Grand Prix Wielkopolski. Nie zabraknie jej również na pomoście w Kiekrzu.
– To jest inny wyścig niż pozostałe, bo płynie się ponad 7 km.
Oczywiście dla laika przepłynięcie 3 km to również niezwykły wyczyn. Tylko, że jeśli pokonuje się taki dystans co tydzień, to potem popada się w rutynę. „Wpław przez Kiekrz” ma natomiast swoją specyfikę. Przy wietrznej i burzowej pogodzie występuje nawet element strachu, bo przecież nikt nie wie, co się może wydarzyć w ekstremalnych warunkach. Atmosferę grozy potęguje fakt, że każdy zawodnik płynie ze swoim piciem i ze swoim aniołem stróżem w postaci ratownika w kajaku –tłumaczyła Rotter.
Studentka Politechniki Poznańskiej zdążyła się już jednak zaprzyjaźnić z kierskimi demonami i bardziej niż piorunami na wodzie przejmuje się słabą promocją maratonów pływackich.
– One są wciąż mało znane szerszej publiczności. Może jednak z czasem to się zmieni.
Skoro Polacy oszaleli na punkcie triathlonu, to i może pokochają za kilka lat pływanie na wodach otwartych
– zakończyła Rotter.