Marcin Chludziński: Mogliśmy do dziś produkować maluchy i polonezy

Czytaj dalej
Fot. Marek Szawdyn
Agaton Koziński

Marcin Chludziński: Mogliśmy do dziś produkować maluchy i polonezy

Agaton Koziński

Polska powinna jak najmocniej korzystać z kluczowych trendów rozwojowych. I wpasować się w branże, które rosną - mówi Marcin Chludziński, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu.

Podoba się Panu zakaz handlu w niedzielę?
Kraje takie jak Niemcy, Austria, czy Norwegia spokojnie sobie radzą bez handlu w niedzielę i budują rozwój gospodarczy. To rozwiązanie cywilizacyjne. Pozwala odpocząć w niedzielę, nie ogranicza możliwości robienia zakupów sześć dni w tygodniu.

Przecież nie ma obowiązku chodzić do sklepu w niedzielę. Czy nie wykonujemy w ten sposób kroku w kierunku przeregulowania polskiej gospodarki?
Daleko nam do tego, by mówić o przeregulowaniu. To także kwestia ducha. Polacy są bardzo przywiązani do wolności osobistej. Oddzielna sprawa, że niesie ona ze sobą skutki. Szczególnie jest to widoczne, kiedy weźmiemy pod uwagę ile godzin tygodniowo pracujemy.

Na podobnym poziomie do Japończyków, czy Koreańczyków.
Polacy są jednym z najbardziej zapracowanych społeczeństw. Od wielu lat pod względem liczby przepracowanych godzin plasujemy się światowej powyżej średniej. Być może trzeba Polakom pomóc - bo w przypadku pracy w niedzielę często nie mają wyboru. Po prostu muszą do niej iść, bez względu na to, czy chcą, czy nie.

Na pewno to kolejna regulacja. Jak według Pana odróżnić gospodarkę dobrze uregulowaną od przeregulowanej? Na przykład dziś Francja, czy Włochy pokazują, jak groźne jest przeregulowanie.
Jesteśmy dziś w dobrym momencie rozwoju. Polska jest obecnie na pierwszym miejscu w Europie pod względem nowo zatrudnionych w przemyśle. W pierwszej połowie tego roku dwa spośród trzech miejsc pracy w europejskim przemyśle powstały w naszym kraju. To efekt polityki reindustrializacji gospodarki obecnego rządu. Czują to też Polacy, sprawdzając, ile co miesiąc mają w portfelu, i co za to mogą kupić w sklepie.

Owszem, teraz jest dobrze. Ale potrzebne są regulacje, które będą się sprawdzać w każdym momencie cyklu gospodarczego. Wiadomo, że koniunktura nie będzie trwała wiecznie.
Wcześniej podał pan przykład Francji i Włoch - ale Polsce jest bardzo daleko do takiego poziomu regulacji, jaki jest tam. Nie jesteśmy nawet w połowie drogi. Przypomnę, że we Francji cały czas obowiązuje 35-godzinny tydzień pracy, a kompetencje związków zawodowych są tam wielokrotnie większe niż u nas. Takie rozwiązania kłócą się z polskim duchem.

To co pasuje do polskiego ducha?
Deregulacje. W tej dziedzinie jeszcze mamy sporo do zrobienia, ale pozytywne zmiany już widać. Na przykład w polityce podatkowej. Dzięki działaniom Ministerstwa Finansów przepisy stały się bardziej przejrzyste. Proces deregulacji się rozpoczął, ale to trochę potrwa. Przez ostatnie 25 lat raczej dokładano nam kamieni na plecy, zamiast je odejmować. Woda wolności gospodarczej, która powinna nas otaczać, coraz bardziej zmieniała się w kisiel.

Trudno uznać zakaz handlu w niedzielę za krok w kierunku zamiany tego kisielu w wodę.
Nie sądzę, by to miało jakikolwiek wpływ. Ci, co mają zrobić zakupy w niedzielę, zrobią je w sobotę. Poważne zaburzenie mielibyśmy wtedy, gdyby zaczęto wprowadzać regulacje typu: można prowadzić sklep tylko po wpłaceniu 100 tys. zł depozytu, albo pojawiły się regulacje ustalające liczbę zegarmistrzów w jednej dzielnicy.

Z aptekami takie rozwiązania już się pojawiły.
To specyficzna branża. Natomiast generalnie widzę, że dziś przedsiębiorcy - a jako szef ARP spotykam się z przedstawicielami i małego, i dużego biznesu - nie narzekają na wzrost regulacji. Odwrotnie, oddychają zadowoleni, że ich ubywa.

To wrócę do wcześniejszego pytania: jak wyważyć proporcje między regulacjami i wolnością gospodarczą?
Najgorsze, co można zrobić, to przyjąć pozycje ideologiczne. Założyć, że jesteśmy ortodoksyjnymi liberałami, socjalistami, czy konserwatystami. Takie terminy ładnie wyglądają w podręcznikach historii idei, ale zupełnie inaczej w realnym działaniu instytucji państwowych. Zwykle teorie opisujące sukcesy poszczególnych państw powstają ex post - już po tym, jak te kraje sukces odniosły.

To jak do tego sukcesu doprowadzić, skoro teorie się nie sprawdzają w praktyce?
Wyniki buduje się stosując narzędzia przypisane do różnych szkół ekonomicznych. Należy zastosować narzędzia pasujące do miejsca i czasu. Różne rzeczy działają w różnym czasie.

W rozwoju państwa nie chodzi tylko o stosowanie narzędzi - ważniejsze jest prawidłowe zdefiniowanie celu, do którego mamy zmierzać. Jak jest on teraz zdefiniowany?

Pozostało jeszcze 71% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Agaton Koziński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.