Marcin Wołowiec: Cel jest tylko jeden - awans
- Wiem, że w Sieniawie jest gorący stołek - mówi Marcin Wołowiec, który trenerem miejscowego Sokoła został tego lata.
Jeszcze myślami wraca pan do początku rundy wiosennej, kiedy zaliczył pan falstart ze Stalą Rzeszów?
To siedzi w głowie i czasem sobie gdybam. To już jednak przeszłość i temat zamknięty. Teraz przed drużyną nowy rozdział, wszystko jest dobrze poukładane. Można powiedzieć, że wymówki się skończyły. Sezon Stal zaczęła nieciekawie, ale głęboko wierzę, że awansuje.
Patrząc z perspektywy czasu, co wtedy nie zagrało?
Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Złożyło się na to kilka kwestii. Słyszałem dość dużo twierdzeń, że drużyna była zmęczona. Obserwowałem pracę trenera Bławackiego i wcale chłopaków nie oszczędzał. Uważam, że większe znaczenie miały sprawy mentalne. Jesienią graliśmy pod presją wyścigu z Resovią. Wygraliśmy tę rywalizację w listopadzie, a chyba dopiero w okolicach maja pieniądze trafiły do klubu. Nie chcę odsuwać od siebie odpowiedzialności, ale zwracam uwagę, że nie wszystko wyglądało tak, jak miało być. Na pewno w tych dwóch pierwszych meczach drużyna nie wyglądała tak, jak powinna. Staram się wyciągać wnioski i cały czas poprawiać swój warsztat.
Zaskoczyło pana tak szybkie zwolnienie?
Spodziewałem się tego. U niektórych ludzi nie miałem wsparcia. Była przecież choćby ta sprawa ze zmianą trenera latem ubiegłego roku, kiedy byłem na urlopie. Wiedziałem więc, że siedzę na gorącym stołku. Miałem za to solidne wsparcie w drużynie oraz w kibicach i raz jeszcze im dziękuję.
Latem objął pan Sokół Sieniawa. Postawiono przed panem jasny cel, jakim ma być awans?
W rozmowach z zarządem i panem burmistrzem przekaz był jasny - walka o awans. Ten zespół w poprzednim sezonie zrobił sporo punktów, ale straty z jesieni były już za duże, aby walczyć z Wólczanką Wólka Pełkińska. Tej drużyny już jednak nie ma w tej lidze. Łatwo awansować nie będzie, bo jest sporo mocnych rywali. Dobrze wystartowaliśmy i to jest ważne. Grania jednak jeszcze jest sporo.
Mówi pan, że w Stali siedział na gorącym stołku. W Sieniawie inaczej pod tym względem nie jest...
Wiem o tym i dlatego zależało mi, aby dobrze wystartować i nie dawać powodów do krytyki. Chciałbym sprawić, że w Sieniawie prestiż trenera pójdzie w górę.
Radził się pan innych trenerów przed przyjęciem tej posady?
Byłem na dwóch meczach Sokoła i rozmawiałem z różnymi ludźmi. Kilku znajomych mówiło mi różne rzeczy, ale ja się niczego nie boję. Jestem takim typem, że dopóki nie przekonam się na własnej skórze, to nie we wszystko wierzę.
Innych ofert nie było?
W sumie to nie. Może dlatego, że szybko poszła informacja, że jestem przymierzany do Sokoła Sieniawa. Byłem też pewnie trochę zaszufladkowany w Stali Rzeszów.