Marek Biernacki: PO przestała być wiarygodna - to jej koniec. Za bardzo skręca w lewo
- To, że PO poszła do wyborów z SLD, sprawiło, że dużo ludzi nie głosowało na Platformę. Większość starych działaczy Solidarności, którzy tworzyli Platformę, miała duże pretensje do PO, że ta reanimowała SLD - mówi Marek Biernacki, były szef MSWiA.
Panie ministrze, długo pana namawiał Władysława Kosiniaka-Kamysza do Koalicji Polska?
Trudno mówić o namawianiu przez przewodniczącego Władysława Kosiniaka-Kamysza, ponieważ propozycja związana z tworzeniem przez PSL Koalicji Polska i zapraszanie do niej różnych partnerów o poglądach centrowo-konserwatywnych, jest dobrą propozycją. I na ten moment jedyną, w której mógłbym znaleźć miejsce i funkcjonować, pozostając wiernym wartościom, które wyznaję.
I zdecydował się pan, mam rozumieć, do tej koalicji przystąpić?
Tak, chcemy działać razem, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik w zbliżających się wyborach do polskiego parlamentu.
Myśli pan, że w Koalicji Polska mógłby się znaleźć Kukiz’15?
Ta koalicja jest otwarta na wszystkich partnerów, polityków, którzy wyznają określone zasady, więc, oczywiście tak. Część polityków Kukiz’15 chciałaby do nas przystąpić, ale też wiem, że spora grupa tego ugrupowania chce przystąpić do Prawa i Sprawiedliwości.
Czyli mam rozumieć, że Kukiz’15 przed wyborami parlamentarnymi już nie będzie?
Tego nie wiem. Trzeba o to zapytać Pawła Kukiza, bo być może Kukiz’15 pójdzie do wyborów sam lub jako koalicja z grupą samorządowców - wszystkie ewentualności są możliwe. Oferta Koalicji Polska jest skierowana również do Kukiz’15, ponieważ chcemy budować silne ugrupowanie centrowo-prawicowe. Chodzi nam o to, aby wreszcie w naszym kraju powstał mocny blok centrowo-chadecki czy konserwatywny.
Czym pana przekonał Kosiniak-Kamysz?
Kiedy patrzę na polską scenę polityczną, to tylko w potencjalnej Koalicji Polskiej widzę możliwość dalszego uczestniczenia w życiu publicznym. Polskie Stronnictwo Ludowe, w oparciu, o które buduje się nową koalicję, prezentuje poglądy centrowo-chadeckie. Uważam, że wspólnie mamy szansę przywrócić do polskiego życia politycznego dialog, który zakopałby wewnętrzne podziały, pomógł w integracji naszego społeczeństwa, bo póki co współistnieją w nim dwa wrogie plemiona. My, Polacy, nie potrafimy ze sobą dyskutować, ścierać się w poglądach na tematy polityczne, co przekłada się na nasze relacje, a nawet na spory w rodzinach. Władysław Kosiniak-Kamysz jest politykiem, który ma przed sobą przyszłość, mogłem go poznać podczas prac rządowych i uważam, że jeszcze wiele dobrego zrobi w polityce - choćby nawet z tego powodu warto wspierać jego działania.
Nie miał pan propozycji ze strony Prawa i Sprawiedliwości, żeby do nich dołączyć?
To nie były otwarte propozycje. PiS zdaje sobie sprawę, że jestem osobą wierną swoim zasadom i nie mógłbym przejść do Prawa i Sprawiedliwości, bo tam bardziej skierowani są na utrzymanie władzy niż na wartości.
Podobno nawet Wiosna Roberta Biedronia o pana zabiegała, to prawda czy plotka?
(śmiech) No nie, to plotka. Robert Biedroń do mnie nie dzwonił, myślę, że doskonale zna moje poglądy, ale jest jeszcze inny Marek Biernacki, w Słupsku, może dzwonił do niego.
Też się zdziwiłam tymi pogłoskami, bo gdzie pan, a gdzie Wiosna. Z Platformy Obywatelskiej nie padła żadna propozycja?
Pojawiała się propozycja, żebym kandydował do Senatu, ale trudno by mi było kandydować z poparciem Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Wiosny. Proszę sobie wyobrazić mnie, likwidatora majątku po PZPR, kandydującego do polskiego parlamentu z poparciem pogrobowców, z którymi się procesowałem i o których mam niezbyt pochlebną wiedzę z dawnych czasów, a także z okresu, kiedy byłem szefem MSWiA. Przeczyłbym sobie i wyznawanym wartościom. Te ugrupowania nie prezentują poglądów centrowo--prawicowych, konserwatywnych, ale wartości lewicowe i skrajnie liberalne. Uważam, że opieranie kampanii wyborczych tylko na haśle antypisu jest błędem. Wyborcy powinni otrzymać propozycję pozytywną, a nie tylko ofertę odsunięcia kogoś od władzy. Trzeba mówić ludziom, co chcemy zrobić, jak chcemy zmienić państwo, to jest najważniejsze.
Uważa pan, że Polskie Stronnictwo Ludowe zrobiło błąd, idąc do wyborów europejskich w koalicji?
Nie, ponieważ wybory do europarlamentu są wyborami bardzo trudnymi, bardzo złożonymi, rządzącymi się zupełnie inną logiką. Fakt, że dla mnie nie było żadnej logiki w tym, że SLD startował w tych wyborach razem z Platformą Obywatelską i Polskim Stronnictwem Ludowym. Ciekawe, do jakiej frakcji teraz trafi Sojusz. Wiadomo, że w parlamencie europejskim są różne frakcje: jest frakcja chadecka i frakcja lewicowa. Więc w tych wyborach w jednym bloku startowały partie, z których jedne pójdą do frakcji chadeckiej, a jedna do lewicowej. Dość dziwaczny układ, nie uważa pani?
A tak swoją drogą nie ma pan pretensji do Grzegorza Schetyny, że pana wyrzucił z partii?
Nie rozpatruję tego w tych kategoriach, aczkolwiek ciągle nie jest dla mnie jasne tempo, w jakim tego dokonano i to, że decyzję o moim usunięciu zarząd podjął jednogłośnie. Po wyrzuceniu zachowałem się honorowo, nie atakowałem Platformy, nie krytykowałem jej publicznie. A warto przypomnieć, że pierwszym sukcesem wyborczym Platformy było zwycięstwo w wyborach do sejmiku pomorskiego w 2002 roku, do którego się mocno przyczyniłem, uzyskując najlepszy wynik wyborczy w województwie, który powtarzałem w każdych kolejnych wyborach. Natomiast, kiedy PO przechodziła kryzysy, nie obawiałem się na prośbę premierów objąć trudnych stanowisk ministra sprawiedliwości czy koordynatora ds. służb specjalnych.
Nie jest pan pamiętliwy?
Nie jestem. Szkoda tylko, że Platforma tak bardzo skręca w lewo. To koniec Platformy Obywatelskiej.
Koniec Platformy?
Tak, uważam, że to koniec Platformy, dla wyborców Platforma przestała być partią wiarygodną.
Wrócimy jeszcze do wyborów, mówi się, że jeśli do wyborów pójdą dwa bloki opozycyjne, to Prawo i Sprawiedliwość te wybory wygra.
Jak dotąd Prawo i Sprawiedliwość bardzo wyraźnie wygrywa wybory, wygrało je czterokrotnie, od kiedy Platforma Obywatelska zmieniła swoją optykę i swój sposób postępowania. Proszę zwrócić uwagę, wybory europejskie były czwartymi przegranymi przez Platformę. W sytuacji, kiedy po jednej stronie będzie PiS, a z drugiej strony nie wiadomo co - czyli wszystkie ugrupowania w jednym worku, to Prawo i Sprawiedliwość uzyska w najbliższych wyborach większość konstytucyjną. Uważam, że szansą na zwycięstwo z PiS jest powstanie bloków centrowo-prawicowego i centrowo-lewicowego. Wtedy oferta dla obywateli będzie szeroka, będą mogli wybierać, a tak nie dajemy ludziom wyboru. Poza tym, stworzenie jednego bloku opozycyjnego, który powtarza jedynie: „Odsuńmy PiS od władzy”, paradoksalnie, powoduje, że wzrasta wartość PiS. W ten sposób opozycja pokazuje, że jest bezradna, że nie potrafi zaproponować obywatelowi żadnych pozytywnych rozwiązań. To wzmacnia Prawo i Sprawiedliwość, jego wartość rośnie. Więc jedna wielka koalicja opozycji, to nawet pod względem psychologicznym, zły pomysł.
Ale jeśli Polskie Stronnictwo Ludowe pójdzie do wyborów samo, wzmocnione przez kilku posłów, to może się do Sejmu nie dostać, bo taka ewentualność także istnieje.
Takie niebezpieczeństwo istnieje dla każdego ugrupowania. Zakładamy jednak, że obywatele obdarzą nas zaufaniem i uzyskamy dużą liczbę głosów, tak byśmy mogli współdecydować o kształcie Polski.
Myśli pan, że gdyby PSL zdecydowało się pójść do wyborów w szerokiej koalicji, z SLD, Wiosną, PO - taka koalicja poniosłaby porażkę w wyborach parlamentarnych?
Tak, a PiS miałoby większość konstytucyjną, mówiłem o tym i nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
Czemu pan tak uważa?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień