Słowacja, południowy sąsiad Polski i województwa śląskiego, to mały i w pełni kompaktowy kraj, gdyby użyć tu języka dilerów samochodowych. Wszędzie blisko, drogi główne przejezdne, pociągi w miarę punktualne, podobnie jak autobusy, choć jakość techniczna transportu publicznego wciąż pozostawia wiele do życzenia. Bez zbytniego jednak malkontenctwa.
Słowacja jest od dobrych kilku lat w strefie euro, ale obywatele kraju narzekają na drożyznę związaną ze zmianą waluty. Rzeczywiście, wciąż marnie zarabiają, a ceny wielu towarów są porównywalne z niemieckimi, francuskimi czy austriackimi. Kraj szybko się rozwija, ale wciąż daleko mu do europejskiej szpicy.
Ma też wyjątkowo skomplikowane, nie-rozwiązane problemy społeczne. Najważniejszy z nich to kwestia słowackich Romów. Mieszka ich tutaj, gdyby przyjąć oficjalne statystyki, blisko pół miliona, czyli dziesiąta część wszystkich Słowaków. Odwiedziłem, z profesjonalnej powinności, większość osad romskich, jak się je tutaj nazywa. To wizytacja poruszająca. W betonowym osiedlu w historycznych Koszycach-Lunik IX, wiozący mnie taksówkarz prosił o nieopuszczanie pojazdu. Bo to groźne. Zobaczyłem biedę, brud i beznadzieję w Unii Europejskiej. Na pytanie o zatrudnienie tych ludzi, uzyskałem prostą odpowiedź. Nikt nie pracuje, bo to im się nie o-płaca. Żyją z pomocy socjalnej - oznajmił taksówkarz. To zapewne przesada, ale ilustruje ona stosunek Słowaków do romskiej mniejszości.
Pamiętam ogromny baner wyborczy ulokowany przy wjeździe do Czadcy, poruszający, napisany językiem nienawiści. Romowie to społeczne pasożyty - głosił napis.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień