Marszałek daje miliony na kolej, czyli oddłużanie przez pompowanie
Zarząd województwa w przyszłym roku podzieli 93 mln zł na Przewozy Regionalne i Arrivę.
Ze 115 mln zł, które radni województwa - uchwalając jeszcze przed świętami budżet na 2016 rok - zgodzili się przekazać na transport kolejowy w regionie, na realizację umów z przewoźnikami trafią 93 mln. Reszta to, jak podkreślają w Urzędzie Marszałkowskim, wydatki inwestycyjne.
Na obsługę połączeń, które realizuje w Kujawsko-Pomorskiem spółka Przewozy Regionalne, trafi bezpośrednio ok. 40 proc. tej kwoty, czyli prawie 40 mln zł.
- Marszałek mógł negocjować lepsze ceny z przewoźnikiem - mówi radny sejmiku Michał Krzemkowski z Bydgoszczy.
- Piotr Całbecki zbiera teraz owoce październikowej decyzji o przekazaniu w trybie bezprzetargowym obsługi połączeń na liniach elektrycznych Przewozom Regionalnym - zauważa radny Andrzej Walkowiak. - Naraża się na zarzuty faworyzowania jednej ze spółek. Jego błędem było wprowadzenie kilka lat temu do regionu prywatnej spółki Arriva. Ale jeżeli już na taki krok się zdecydował, to powinien być konsekwentny i rozpisać przetarg również teraz.
Zamieszanie powstało, kiedy zarząd województwa odebrał spółce Arriva PR obsługę czterech linii elektrycznych (z Torunia do Włocławka i Jabłonowa Pomorskiego oraz z Bydgoszczy do Twardej Góry i Nakła). Decyzja wywołała sprzeciw pracowników spółki Arriva RP, która wcześniej wygrała przetarg na obsługę tych odcinków (Arriva jako część Deutsche Bahn obsługuje linie spalinowe).
Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł, że marszałek wydał decyzję z naruszeniem 12-miesięcznego terminu, w którym mógł ogłosić zlecenie usługi wybranej spółce.
- Województwo pozostało przy swojej decyzji i operacje na liniach zelektryfikowanych realizują od 13 grudnia Przewozy Regionalne - mówi Joanna Parzniewska, rzeczniczka Arrivy.
Pompowanie pieniędzy w Przewozy Regionalne to część planu oddłużania firmy. Jeszcze do września borykała się z potężnymi zobowiązaniami. Oddłużenie było możliwe dzięki rządowej pomocy. Z Agencji Rozwoju Przemysłu na konto PR trafiło 770 mln zł. Samorządy wciąż dopłacają do nierentownych połączeń obsługiwanych przez Przewozy Regionalne.
- W realiach kolejowych to nie jest aż tak dużo. To mniej niż wydatki inwestycyjne PKP Intercity - zauważa Michał Szymajda, ekspert Rynku Kolejowego. - Chyba jednak warto dopłacać do obsługi odcinków, na których jeździ mało pasażerów. Przykładem jest linia kolejowa Toruń - Grudziądz, która po modernizacji cieszy się dużym powodzeniem. Fakt, że dokapitalizowanie PR przez ARP to tak naprawdę renacjonalizacja, która zamyka wolny rynek na kolei. Natomiast nie wiadomo, czy samorząd dokłada dużo, czy mało do obsługi połączeń realizowanych przez Przewozy Regionalne w regionie, bo spółki nie przedstawiły konkurencyjnych ofert. Nie mogły, ponieważ nie rozpisano przetargu.
Co na to kierownictwo Przewozów Regionalnych? Jakie inwestycje firma planuje na 2016 rok? Czekamy na odpowiedź rzecznika PR.
Spółka z długami
- Przewozy Regionalne powstały w 2001 roku na bazie Sektora Przewozów Pasażerskich PKP. Od 2008 roku udziałowcami spółki (wydzielonej z Grupy PKP) są samorządy wojewódzkie. Od 2009 roku w nazwie firmy już nie ma skrótowca PKP.
- Udziały samorządów wynoszą obecnie 49 proc., a 51 proc. to wkład pozostającej w gestii skarbu państwa Agencji Rozwoju Przemysłu.
- W ubiegłym roku Przewozy Regionalne obsłużyły w całej Polsce prawie 80 mln pasażerów, ale okazało się, że większość połączeń, do których dokładali marszałkowie poszczególnych województw, była nierentowna.
- Długi PR (między innymi względem spółek Grupy PKP) urosły do 640 mln zł. Pojawiła się groźba przejęcia majątku Przewozów Regionalnych przez wierzycieli. Pomoc ARP była kontrowersyjna, ponieważ nie akredytowano jej w Komisji Europejskiej. Wniosek o zatwierdzenie zastrzyku 770 mln zł skierowano do KE już po fakcie.